- To była wypowiedź przekraczająca granice jakiegokolwiek taktu i przyzwoitości - ocenił w "Faktach po Faktach" słowa szefa FBI o roli Polaków w Holokauście Dariusz Rosati. Adam Hofman przekonywał, że polskie MSZ powinno w tej sytuacji wystosować "ostrą notę protestacyjną" i wezwać ambasadora Stanów Zjednoczonych. - Myślę, że tego typu wezwanie zostało skierowane - stwierdził Rosati.
15 kwietnia szef FBI James Comey wygłosił przemówienie w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Dzień później wystąpienie przedrukował dziennik „Washington Post”. W najbardziej kontrowersyjnym fragmencie swojego wywodu wspomniał o "mordercach i ich wspólnikach z Niemiec, Polski i Węgier oraz wielu innych miejsc". Ambasador RP w USA Ryszard Schnepf wystosował w tej sprawie list do dyrektora FBI.
Dariusz Rosati ocenił w "Faktach po Faktach", że James Comey powinien zostać upomniany "osobiście przez prezydenta" Baracka Obamę. Jak dodał, wypowiedź przekracza "granice jakiegokolwiek taktu i przyzwoitości".
- Po pierwsze, pada z ust wysokiego przedstawiciela administracji. Po drugie, to był cały wywód na ten temat, który świadczy albo o ogromnej ignorancji, albo złej woli. Nie chcemy brać pod uwagę tego drugiego scenariusza, liczymy, że była to pomyłka albo brak wiedzy. Trzeba to sprostować - podkreślił były szef polskiej dyplomacji.
Jak dodał, ze strony amerykańskiej powinny paść jednak nie tylko przeprosiny, ale i przedstawienie "jasnego stanowiska, że tego typu wypowiedzi z ust oficjalnych przedstawicieli naszego największego sojusznika nie będą więcej padały".
Wezwać ambasadora
Adam Hofman przekonywał, że "reakcja państwa powinna być bardziej zdecydowana".
- To jest sytuacja na ostrą notę protestacyjną i wezwanie ambasadora. Jest on w Polsce bardzo lubiany, ale to nie znaczy, że nie należałoby tego uczynić - stwierdził.
Zgodził się z nim Dariusz Rosati: - Jak najbardziej należy to zrobić. Myślę zresztą, że tego typu wezwanie zostało skierowane - powiedział.
Hofman: źle prowadzona polityka historyczna
Adam Hofman wyraził opinię, że wypowiedzi takie jak szefa FBI są konsekwencją tego, że "od 2007 r. nie prowadzi się takiej polityki historycznej, która była bardzo mocno atakowana i wyśmiewana za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości".
- Polskie państwo stać na to, żeby powołać wielki fundusz, żeby pozywać przed amerykańskimi sądami, z najlepszymi prawnikami, o gigantyczne odszkodowania. Wtedy by się skończyło - ocenił.
W opinii Hofmana błędem Polski jest też to, że nie wykorzystuje kultury masowej, by mówić o historii.
- Filmy wspierane z budżetu państwa uwypuklają zazwyczaj polskie winy, a nie polskie zasługi - stwierdził, wymieniając w tym kontekście "Idę", "Pokłosie" oraz wyemitowanie przez TVP niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie". - To wszystko skutkuje takimi zachowaniami - podkreślił.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24