Wydają kilkadziesiąt tysięcy na zakupy, zadłużają się. Zakupoholizm może dotykać miliona Polaków, ale wciąż nie jest uznawany za chorobę przez Światową Organizację Zdrowia. Materiał "Czarno na białym".
Bartek i Roman to zakupoholicy. Spotkali się w grupie anonimowych dłużników. Od trzech lat widują się co tydzień w warszawskiej kawiarni.
- Ja w tej chwili ogłosiłem upadłość - mówi Roman, który zadłużył się na 80 tysięcy złotych. Bartek zadłużył się na 45 tysięcy złotych. W długi popadli przez zakupy. - Mam skłonność do takiego marzeniowo-życzeniowego myślenia o świecie finansów - mówi Bartek. Przyznaje, że często zmieniał samochody, wydawał też pieniądze, które dopiero miał zarobić. - Rodzina mi się rozpadła - dodaje.
Roman kradł, aby zaspokoić potrzebę posiadania. - Osoba, która chce zrealizować swoje marzenia, a nie ma środków, też posuwa się do kradzieży - wyjaśnia. - Ja też ukradłem w swoim życiu kilkaset książek - mówi. Zakupoholizm działa jak każde inne uzależnienie. - Jak słabnie ta fascynacja, bo to jakby taki haj, to przychodzi się i szuka czegoś nowego - opowiada o zakupach Roman. Kupił 200 książek o fotografii, najdroższe kursy giełdowe, a także stroje do biegania, chociaż nigdy nie biegał.
Milion uzależnionych w Polsce
Doktor Bohdan Woronowicz, terapeuta, leczy uzależnienia od ponad 40 lat. Twierdzi, że zakupoholizm to choroba niedoceniana. Światowa Organizacja Zdrowia wciąż jej za chorobę nie uznaje. - Tak na pozór ty nikomu nie szkodzisz poza tym, że jeżeli zrobisz zbyt duże zakupy, to później ta rodzina cierpi - wyjaśnia Woronowicz. Opowiada, jak jedna z żon zakupoholika pokazała mu na zdjęciach wejścia do dwóch pokoi. - Tylko drzwi się lekko otwierają, bo tam wszystko jest załadowane - opisuje fotografię. - Okazało się, że jej mąż jest stałym bywalcem różnego rodzaju promocji - dodaje. Są różne typy zakupoholików - jedni nałogowo polują na okazje, inni, tak zwani innowatorzy, tropią najnowsze modele ubrań, czy telefonów. Kolekcjonerzy kupują zaś wszystko do kolekcji. Ci bez pieniędzy uprawiają tak zwany "window shopping" - godzinami oglądają wystawy. Z badań wynika, że problem zakupoholizmu może dotyczyć ponad 4 procent Polaków powyżej 15 roku życia. To ponad milion ludzi. Liczba ta ciągle rośnie.
Rzadziej uzależniają się mężczyźni. Prawie 80 procent zakupoholików w Polsce to kobiety. W ostatnich latach liczba kobiet uzależnionych od zakupów w prawie każdej grupie wiekowej podwoiła się. Najczęściej kupują one ubrania i buty.
"Musiałam mieć nowe trofeum"
33-letnia Marta od dwóch lat walczy z zakupoholizmem, nałóg towarzyszył jej 12 lat. Zaczęło się, kiedy pracowała w Anglii. Jak opowiada, jadła zupki w proszku, bo prawie całe tygodniówki zostawiała w sklepach z odzieżą używaną. - Musiałam z czymś wrócić do domu. Musiałam mieć nowe trofeum - wyjaśnia. - Największą tragedią był powrót do Polski, bo nie byłam w stanie przetransportować tych wszystkich ubrań drogą lotniczą - opowiada i dodaje, że zostawiła je w Anglii. - Ból, ale szybko go nadrobiłam - stwierdza. W Polsce znalazła pracę w sklepie z ubraniami. Mieszkała z rodzicami, więc całą pensję znowu wydawała na ubrania. Kiedy razem z mężem przeprowadziła się na wieś, odkryła, że tęskni za zakupami w galerii handlowej. - Czułam, że czegoś mi brakuje tak wewnętrznie. Wtedy odkryłam zakupy online - mówi. - Kurierzy pukali do moich drzwi codziennie - dodaje. Odkryła też, że w najbliższym miasteczku jest kilkanaście sklepów z używaną odzieżą. Przychodziła do nich codziennie. - Pakowałam synka do wózka, wyjeżdżałam po śniadaniu, wracałam po obiedzie czasami - mówi. - Miałam taki moment otrzeźwienia, kiedy zabierałam córeczkę, wtedy chyba miała cztery latka, do lumpeksu i ona się strasznie nudziła. Byłam poirytowana, że nie mogę dokończyć zakupów - opowiada Marta. Przyznaje, że zakupy wciąż ją kuszą, a ze swojej szafy wciąż wyrzuca kolejne ubrania. Mówi, że radzi sobie bez terapii, bo już wie, że ma problem i wie, co powinna robić.
"Każde uzależnienie będzie w człowieku zawsze"
Właściciele sklepów z odzieżą używaną przyznają, że mają klientki, które przychodzą do nich codziennie. - Myślę, że to też jest choroba - ocenia Agnieszka Sierosławska z Centrum Taniej Odzieży w Tucholi. - Ale uważam, że to też problem pozytywny, bo jeśli nie ma się innych uzależnień, jak na przykład alkoholizm, to samo kupowanie ciuchów to dla mnie radość - dodaje. Terapeuci radzą, aby zakupoholicy nie nosili przy sobie karty kredytowej, robili listy niezbędnych zakupów, a potem kupowali tylko to, co jest na liście i tylko za gotówkę. Dodają, że należy mieć przy sobie tylko odliczoną kwotę pieniędzy. Zakupoholicy powinni też chodzić na zakupy z kimś innym, nigdy samotnie, unikać galerii handlowych, promocji, czy wyprzedaży. - Każde uzależnienie będzie w człowieku zawsze - mówi Marta. Innych przed uzależnieniem od zakupów ostrzega na swoim blogu. Roman nie nosi przy sobie karty kredytowej. - Mam tylko zlimitowaną ilość książek - stwierdza. - W świecie alkoholików jest takie powiedzenie: im dalej od ostatniego kieliszka, tym bliżej do pierwszego - stwierdza Bartek. - To jest aktualne dla wszystkich osób uzależnionych od czegokolwiek - dodaje.
Autor: mart\mtom / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24