Problem naruszeń prawa na polskich stadionach jest od wielu lat doskonale rozpoznany. Kłopoty sprawia przeciwdziałanie mu i zwalczanie. Takie wnioski płyną z analizy oficjalnych raportów i publicznych wypowiedzi najważniejszych osób w państwie odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
Niebezpieczne ekscesy z udziałem pseudokibiców kolejny raz zwróciły uwagę na stadionową przestępczość i inne naruszenia prawa towarzyszące rozgrywkom piłkarskim. Niedzielny mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa został przerwany po obrzuceniu boiska racami z trybun. Piłkarze opuścili boisko, a krótko potem na płytę stadionu wbiegli kibice - co jest bezwzględnie zakazane. Interweniowała policja. Wojewoda wielkopolski zarządził, że mecz nie zostanie wznowiony, a Komisja Ligi Ekstraklasy przyznała Legii walkower.
Po tych ekscesach wojewoda wielkopolski zamknął stadion Lecha dla kibiców na pierwszych pięć spotkań rundy jesiennej ekstraklasy i trzy mecze Ligi Europy w nadchodzącej rundzie jesiennej nowego sezonu.
Do awantur wszczętych przez pseudokibiców doszło nie tylko w Poznaniu. Wracający z meczu fani Legii wymusili zatrzymanie pociągu na stacji w Kutnie, przez którą pociąg miał przejechać bez zatrzymania. Tam zaatakowali policjantów, którzy użyli przeciw nim broni gładkolufowej.
Przedstawiciele różnych szczebli władzy potępili niebezpieczne zajścia wywołane przez kibiców i zapowiedzieli zdecydowane działania, aby je ukrócić.
Ten scenariusz: burdy na stadionach i w miejscach publicznych, oburzenie władzy i zapowiedź zdecydowanych działań są, jak to mawiają komentatorzy sportowi, stałym fragmentem gry w walce służb państwa z agresywnymi kibicami. Jednak naruszenia prawa na stadionach regularnie powracają. Tylko w maju 2018 roku miało miejsce ich więcej. Dramatyczny przebieg miał finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie na początku maja. Wskutek użycia przez kibiców zabronionych materiałów pirotechnicznych uszkodzony został dach stadionu i telebimy. Mecz zaś przerwano na dziesięć minut, ale dokończono.
Zbierze się rada
Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński zobowiązał wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego, aby zwołał Radę Bezpieczeństwa Imprez Sportowych i wraz z nią zajął się burdami wszczynanymi przez kiboli.
Rada to "organ pomocniczy Rady Ministrów". Rada - jak podaje MSWiA "analizuje naruszenia bezpieczeństwa oraz ocenia działania służb i instytucji związane z przygotowaniem dużych imprez sportowych" oraz opiniuje akty prawne. Na ile intensywnie i skutecznie działa - trudno uzyskać informację.
Oficjalny serwis MSWiA na zapytanie o radę podaje jeden wynik - komunikat o posiedzeniu w 2017 roku. Dlatego zapytaliśmy ministerstwo o częstotliwość zbierania się rady i o podanie dat posiedzeń, które odbyły się w ostatnich kilku latach. Dat nam nie podano. Otrzymaliśmy jednozdaniowe zapewnienie, że "posiedzenia odbywają się dwa razy w roku lub w razie potrzeby częściej. Poza tym na bieżąco na poziomie eksperckim pracują grupy robocze" - odpowiedziało biuro prasowe ministerstwa.
Diagnoza wiceministra Zielińskiego
Pogląd przewodniczącego rady - wiceministra Zielińskiego - na problem zagrożenia bezpieczeństwa publicznego przez agresywnych kibiców można streścić w czterech punktach:
1) to marginalne, incydentalne zjawisko;
2) dotyczy głównie niższych lig;
3) MSWiA nie ma narzędzi, żeby wyegzekwować od kibiców zapłacenie za straty;
4) za bezpieczeństwo na stadionach odpowiada organizator meczu.
"Pomimo zdarzających się nadal incydentów naruszających porządek publiczny w związku z odbywającymi się imprezami sportowymi, osoby zakłócające te wydarzenia stanowią jedynie margines środowiska kibiców. Traktowanie wszystkich kibiców jako chuliganów jest krzywdzące" - zapewniał posłów Zieliński 1 grudnia 2016 roku, kilka tygodni po burdach z udziałem kibiców Legii na meczach z Borussią Dortmund w Warszawie i Realem w Madrycie.
"Jednym z najistotniejszych problemów do rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa imprez sportowych są naruszenia prawa na meczach niższych klas rozgrywkowych. (...) Kibice meczów niższych lig, ze względu na niższe ryzyko poniesienia surowej odpowiedzialności karnej za popełniane wybryki chuligańskie dopuszczają się czynów zabronionych niejednokrotnie w sposób demonstracyjny, bo są niższe kary, lekceważą normy i przepisy prawa" - dowodził wiceminister na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Turystyki 10 maja 2017 r. Zapowiadał też, że "Rada Bezpieczeństwa Imprez Masowych" [prawdopodobnie chodzi o Radę Bezpieczeństwa Imprez Sportowych - przyp. red] - będzie w najbliższym czasie zajmować się chuligaństwem kibiców poza stadionami i "na meczach piłki nożnej (...) poniżej tysiąca kibiców".
"Odnosząc się do kwestii wyegzekwowania od klubu sportowego Legia Warszawa pokrycia zaistniałych szkód materialnych pragnę zaznaczyć, że resort spraw wewnętrznych i administracji nie posiada tego typu kompetencji, zarówno wobec osób fizycznych, jak i prawnych" - odpowiadał 17 marca ubiegłego roku na pytania o to kto zapłaci za zniszczenia dokonane przez kibiców w klubie "Chmury" w Warszawie, w którym miesiąc wcześniej napadli na kibiców Ajaxu Amsterdam.
"Całokształt działań policyjnych zmierzających do zapewnienia bezpiecznego pobytu kibiców holenderskich w Warszawie należy ocenić jako prawidłowy" - dowodził Zieliński pytany o ocenę działań policji w związku z meczem Legii z Ajaxem.
W odpowiedziach wiceministra Zielińskiego na poselskie interpelacje dotyczące bezpieczeństwa na stadionach regularnie przewija się stwierdzenie, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo na meczach spoczywa na ich organizatorach. Tak stanowi ustawa o imprezach masowych, a każda impreza gdzie gromadzi się na wolnym powietrzu więcej niż tysiąc osób jest imprezą masową i podlega specjalnym rygorom bezpieczeństwa.
Przestępstwa "z ustawy" i przestępczość zorganizowana
Tyle, że odpowiedzialność organizatorów sprowadza się do przestrzegania ustawy o imprezach masowych. Tymczasem z rozpoznania policji wynika, że wśród kibicowskich grup rozwija się przestępczość zorganizowana, pojawiają się narkotyki, broń i inne formy przestępczości przeciwko życiu i zdrowiu. Zarzuty nielegalnego posiadania broni, posiadania siedmiu kilogramów narkotyków i pobicia stawiała śląska policja w 2015 roku w środowisku kibiców klubów z aglomeracji katowickiej.
"Przestępczość narkotykowa, stręczycielstwo, wyłudzanie haraczy – to tylko kilka przykładów zachowań przestępczych, które stały się domeną tych grup. Źródłem dochodów pseudokibiców jest również przemyt i handel nielegalnym alkoholem i papierosami" - napisano w serwisie Komendy Głównej w relacji z wykładu dla adeptów policji 21 października 2016 roku.
Rozpoznanie policji to jedno źródło wiedzy na temat kibicowskich struktur, które prowadzą działalność, oględnie mówiąc, dość luźno związaną z futbolem. Przeglądając zaś bazy danych uczelni, placówek naukowych i instytucji badawczych można natknąć się na dziesiątki publikacji naukowych i popularnonaukowych, prace magisterskie, a nawet rozprawy doktorskie poświęcone przestępczości stadionowej.
Kibole a polityka
"Coraz częściej osoby ściśle związane z 'establishmentem' kibicowskich bojówek pojawiają się w kontekście eksponowanej działalności biznesowej lub społecznej. Najbardziej zaś szkodliwym dla demokratycznego państwa wydaje się zaangażowanie grup pseudokibiców w bieżącą walkę polityczną, co gorsza z zauważalną i przeważającą inicjatywą na tym polu polityków próbujących instrumentalnie wykorzystać 'żywioł', nad którym nikt nie ma kontroli" - pisze w jednej z takich publikacji "Przestępczość stadionowa - stara Hydra, nowe głowy" Robert Zimniak z Krakowskiej Akademii im. Modrzewskiego ("Studia Prawnicze" nr 1 /20/ 2017).
Nie jest to w środowisku naukowym odosobniona opinia.
"Protesty kibiców podległy procesom upolitycznienia, zwłaszcza gdy zbiegały się w czasie z kampaniami wyborczymi" - zauważa Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego w pracy "Protesty kibiców piłkarskich w Polsce w XXI wieku. Analiza ruchu społecznego" ("Przegląd Socjologii Jakościowej" nr 2/2015). Autor tej pracy skupia się wyłącznie na legalnych formach działalności kibiców w przestrzeni publicznej, ale zauważa że polityczne sympatie kibiców mają charakter prawicowo-konserwatywny. A antypatie? " Podczas protestów w trakcie kampanii wyborczej 2011 fani wynajęli alternatywnego 'Tóskobusa', którym przemierzali różne miasta, próbując ośmieszyć działania marketingowe rządzących" - przypomina Chwedoruk.
Badacz ten uważa, że upolitycznienie działań kibiców nie wyszło z ich środowiska, a doprowadziła do tego "zewnętrzna ingerencja".
Potwierdzeniem upolitycznienia działań kibiców jest śledztwo, które niedawno umorzyła Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście. Dotyczyło ono wywieszenia na meczu Legii z Piastem Gliwice w kwietniu 2016 r. transparentu "KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice - dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice". Prokurator prowadząca śledztwo nie dopatrzyła się w tym przestępstwa, ale "prawnokarnej oceny" dokonywała przez pryzmat artykułu kodeksu karnego mówiącego o groźbie karalnej na tle politycznym.
Po niedzielnych burdach na stadionie Lecha Poznań prezydent tego miasta Jacek Jaśkowiak zarzucił rządzącym, że pobłażają kibicom łamiącym prawo, a wręcz "umizgują" się do tego środowiska. W licznych komentarzach wygłaszanych po zajściach na stadionie przypomniano, że małopolska kurator oświaty, która z ramienia rządu czuwa nad szkolnictwem w regionie, chciała aby kibice Legii Warszawa otrzymali Medal Komisji Edukacji Narodowej za umieszczenie na stadionie transparentu z niemieckim żołnierzem strzelającym dziecku w głowę. Obrazowi temu towarzyszył napis w języku angielskim: „Niemcy zabili 160 tys. osób, w tym wiele dzieci”.
Kurator dała wtedy do zrozumienia, że przekaz kibiców jest zbieżny z polityką rządu. "Pomysł plakatu z podpisem w języku angielskim okazał się najbardziej skutecznym przekazem polskiej polityki historycznej" - napisała Barbara Nowak.
W 2013 roku wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Antoni Macierewicz w wywiadzie dla serwisu wpolityce.pl dowodził, że kibice pokazują "otwarcie i skutecznie swój patriotyzm" oraz, że "najczęściej i najdobitniej swój patriotyzm demonstrują".
W wypowiedzi po burdach w Poznaniu obecny premier Mateusz Morawiecki oddzielił prawdziwych kibiców, autorów "patriotycznych opraw meczowych" od chuliganów.
Reakcje premierów wczoraj i dziś
"Oczekuję zarazem od stosownych służb podjęcia zdecydowanych działań wobec stadionowych chuliganów. Wszystkim prawdziwym kibicom piłkarskim dziękuję natomiast za setki pięknych i pomysłowych patriotycznych opraw meczowych w sezonie 2017/18" - oświadczył szef rządu we wpisie społecznościowym.
Zdecydowaną walkę z kibicami naruszającymi prawo kilkakrotnie w swojej kadencji zapowiadał premier Donald Tusk. Do dziś przypominane są słowa ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z 2013 r.. To ten minister zwracał się do osób wszczynających burdy słowami "idziemy po was", "państwo ma monopol na przemoc", "musimy ich zsocjalizować; jeśli się nie da, to zsocjalizować siłą".
Tamta postawa ministra Sienkiewicza spotkała się z krytyką nie tylko przeciwników politycznych, kibiców, ale również części środowiska prawniczego. Ministra krytykowali m.in. prof. Monika Płatek i były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień.
W czasie gdy kolejny minister spraw wewnętrznych w rządach Tuska zapowiadał bezwzględną rozprawę z pseudokibicami, w sądach w różnych miastach trwały procesy kibiców, będące pokłosiem policyjnej akcji "Derby" z 2008 roku. Toczyły się w różnych sądach, bo okazało się, że jeden warszawski sąd nie będzie w stanie przed przedawnieniem osądzić wszystkich oskarżonych za udział w nielegalnym zbiegowisku jakim był marsz kibiców po ulicach Warszawy.
Akcja "Derby" i różne oceny polityczne
Po latach okazało się, że miażdżąca większość osób zatrzymanych i objętych zarzutami w trakcie tej akcji zostało uniewinnionych lub postępowania umorzono. Z 687 osób zatrzymanych wtedy przez policję i objętych aktami oskarżenia, tylko 53 zostały skazane (dane MSWiA, wrzesień 2017, trwało wtedy jeszcze 148 procesów). Obecny wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński określa tamtą akcję jako "polityczną ustawkę policji". Już za rządów wiceministra Zielińskiego przeprowadzono kontrolę legalności działań policji. Stwierdzono, że policjanci biorący udział w tamtej akcji mogli dopuszczać się naruszenia dyscypliny służbowej, ale sprawy już się przedawniły. Były szef MSWiA Mariusz Błaszczak mówił z trybuny sejmowej (maj 2017), że nad kibicami znęcano się w komisariatach.
Policyjna akcja "Derby" (zwana przez kibiców akcją "Widelec", ponieważ jedynym niebezpiecznym przedmiotem znalezionym w kilkusetosobowej grupie kibiców był plastikowy widelec) w odniesieniu do skuteczności policji jest przedmiotem politycznego sporu. Pokazuje jednak inne zjawisko - jak zorganizowaną i świadomą swoich praw grupą są kibice. Działając wspólnie i korzystając z profesjonalnej pomocy prawnej, pozywają państwo polskie o odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymania i niesłuszne oskarżenia.
Ze statystyk gromadzonych przez Krajowy Punkt Informacyjny ds. Imprez Masowych Policji wynika, że tylko niewielka część osób wskazywanych przez policję czy prokuraturę jako sprawcy przestępstw na stadionach jest skazywana przez sądy. Porównaliśmy ostatnie trzy lata.
:: 2015 r. - 144 akty oskarżenia - 25 wyroków skazujących;
:: 2016 r. - 117 aktów oskarżenia - 23 wyroki skazujące;
:: 2017 r. - 215 aktów oskarżenia - 20 wyroków skazujących.
Nieco większą skutecznością policja wykazuje się w sprawach o wykroczenia. W ostatnich trzech latach sądy uwzględniły następujące liczby wniosków o ukaranie:
:: 2015 r. - 166 wniosków - 26 kar;
:: 2016 r. - 305 wniosków- 66 kar;
:: 2017 r. - 270 wniosków - 32 kary.
Koncerty czy stadiony? Gdzie dochodzi do przestępstw
Przy porównywaniu raportów o bezpieczeństwie imprez masowych zwracają uwagę również stwierdzenia, według których:
:: w 2015 roku największym problemem dla bezpieczeństwa imprez masowych były mecze piłkarskie. Do 50 procent przestępstw związanych z imprezami masowymi dochodziło zdaniem policji na meczach piłkarskich. 44 procent przestępstw policja notowała na imprezach artystyczno- rozrywkowych.
:: w 2017 roku za największy problem policja uznawała imprezy artystyczno-rozrywkowe. Na imprezach artystyczno-rozrywkowych policja stwierdziła 58 procent przestępstw. Na meczach sportowych - 38 procent ogółu przestępstw związanych z imprezami masowymi.
Przy czym, z porównania statystyk wynika, że zaangażowanie organów ścigania w szukanie przestępców na imprezach artystyczno-rozrywkowych kończy się niczym, albo prawie niczym. W 2015 roku na 232 akty oskarżenia sądy skazały jedną osobę. W 2017 roku na 250 aktów oskarżenia nikt nie został skazany. Jest to porównanie wyłącznie statystyczne, bo nie wszystkie procesy zaczynają się po Nowym Roku a kończą przed sylwestrem. Statystyki jednak jednoznacznie pokazują, że sądy częściej stwierdzają popełnienie przestępstw wśród kibiców niż wśród np. fanów muzyki rozrywkowej.
Ile to kosztuje
Raport o bezpieczeństwie imprez masowych za 2017 rok (opublikowany w marcu tego roku) pokazuje też rozmiar kosztów jakie ponosi państwo dla zapewnienia porządku w związku z organizacją tych imprez. Są to koszty działań policji. Zestawienie nie uwzględnia kosztów ponoszonych przez organizatorów imprez.
Między 2014 a 2017 rokiem przy zabezpieczaniu imprez masowych pracowało od 325 do 335 tysięcy policjantów (ta liczba nie obejmuje zgromadzeń publicznych). W ubiegłym roku do zabezpieczenia imprez masowych skierowano 325,7 tys. policjantów. Dwie trzecie z nich pilnowało porządku w związku z meczami piłkarskimi.
Budżet państwa wydał na pracę policji przy imprezach masowych 58,7 mln zł, z czego również blisko dwie trzecie 37,3 mln wydano na zabezpieczenie meczów piłkarskich.
Straty w mieniu w związku z imprezami masowymi wyniosły w 2017 roku 114,6 tys. zł. W tym 86,9 tys. zł w związku z zabezpieczeniem meczów piłki nożnej. Policja przypomina, że w ubiegłym roku wartość zniszczeń w związku z meczami piłkarskimi spadła. W 2016 r. straty w mieniu związane z meczami futbolowymi kosztowały 231,7 tys. zł.
Autor: jp/adso / Źródło: tvn24.pl