Oskarżony o kazirodczy związek ze swoją córką znów na wolności. Pełen agresji wrócił do domu. Domu, w którym przez wiele lat, i on i jego córka dopuszczali się przestępstwa. Przestępstwa, którego owocem jest sześcioro ciężko okaleczonych dzieci. Reporterzy "Prosto z Polski" sprawdzili, jak to możliwe, żeby taki człowiek wyszedł na wolność.
Mirosław H. wrócił do domu przed Świętami Bożego Narodzenia. Z tymczasowego aresztu wypuścił go sąd w Stargardzie Szczecińskim. Wypuścił, chociaż prokuratura wnioskowała o to, by mężczyznę mimo wszystko odizolować.
Mirosław Sekucki z prokuratury rejonowej w Pyrzycach tłumaczy, że jedną z przesłanek była obawa ukrywania, bądź ucieczki podejrzanego.
Sąd nie przedłużył aresztu
Sąd jednak niczego takiego się nie dopatrzył i aresztu nie przedłużył. - Nie było obawy ucieczki bądź ukrycia się, bo ma stałe miejsce meldunku i zamieszkania – tłumaczy Mariusz Jasion z sądu rejonowego w Stargardzie Szczecińskim. - Zatem odpadła podstawa stosowania tymczasowego aresztowania – dodaje.
"Lekkomyślność sądu"
- Uważam, że jest to bardzo lekkomyślna decyzja sądu – zauważa prof. Piotr Kruszyński karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. - Dlatego, że jeżeli ten oskarżony wraca do tego środowiska, w którym to środowisku dopuścił się oburzającego czynu, to będzie to kontynuował – argumentuje.prawo
Dlaczego sąd nie zatrzymał Mirosława H. w areszcie, skoro istnieje obawa poczęcia kolejnego dziecka?
- Stosowanie środków zapobiegawczych nie ma na celu zapobiegania płodzenia dzieci – wyjaśnił reporterom „Uwagi TVN” Mariusz Jasion z Sądu Rejonowego w Stargardzie Szczecińskim.
Żyją w tym związku od dziesięciu lat
Arleta H. i jej ojciec Mirosław żyją w kazirodczym związku od dziesięciu lat. Mają sześcioro dzieci. Czworo spośród nich jest niepełnosprawnych. Dziewczyna i jej ojciec mieszkają w Mironowie, niewielkiej wiosce pod Pyrzycami. Od dawna mówiło się o ich związku, jednak sprawa nabrała rozgłosu dopiero kilka miesięcy temu.
Sąd w Stargardzie szczecińskim zajmie się tą sprawą pod koniec miesiąca. Arleta H. najprawdopodobniej nie trafi do więzienia. Jej ojcu grożą cztery lata pozbawienia wolności. Ale nawet później będzie mógł wrócić do domu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24