Czy w stenogramie z posiedzenia Sejmu zapisano prawdziwe brzmienie wypowiedzi, która padła w trakcie grudniowego przemówienia premier ws. budżetu? Prokurator zauważył "istotne rozbieżności" między nagraniem, a jego zapisem. Biegły je odsłuchuje i sprawdza, czy ktoś z sali powiedział obraźliwe słowa pod adresem Beaty Szydło.
- Prokurator zauważył istotne rozbieżności między nagraniem z posiedzenia Sejmu, na którym miały paść sporne słowa, a stenogramem. Powołał biegłego z zakresu fonoskopii z listy Sądu Okręgowego w Warszawie w celu ustalenia rzeczywistego brzmienia wypowiedzi w tle przemówienia premier w Sejmie. Obecnie oczekujemy na tę opinię - tłumaczy Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prawda nagrania, prawda stenogramu
Od 18 stycznia trwa śledztwo w sprawie znieważenia premier Beaty Szydło. Według autora zawiadomienia (osoba fizyczna – przyp. red.) miało do tego dojść 15 grudnia. W czasie przemówienia szefowej rządu z sali plenarnej miały paść czyjeś wulgarne słowa "j***ć Szydło". Jednak w oficjalnym sejmowym stenogramie zapisano "jest wam przykro".
Burzliwe obrady
Wystąpienie premier dotyczyło budżetu. Obrady tego dnia były burzliwe. Premier co chwila przerywały okrzyki posłów obecnych na sali. Na dostępnym na internetowych stronach Sejmu zapisie z tego posiedzenia (a także w innych relacjach z posiedzenia dostępnych w mediach) faktycznie słychać słowa, które można odebrać jako wulgarne.
Miały one paść po słowie "problemy" w tym fragmencie wystąpienia premier: "Powinniśmy wszyscy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Polacy, którzy wydali werdykt w wyborach parlamentarnych, opowiadając się za zmianą dotychczasowego sposobu uprawiania polityki, traktowania obywateli przez rządzących, czy Polacy, którzy byli do tej pory przez osiem lat lekceważeni, nie były dostrzegane ich problemy… (…)".
Nie podali autora
W sejmowym stenogramie skrupulatnie odnotowano wszystkie wypowiedzi posłów obecnych wtedy na sali plenarnej. Przy wielu z nich odnotowano także, kto jest autorem poszczególnych słów. Jednak pracownicy Sejmu przygotowujący stenogram, usłyszeli coś innego od osoby składającej zawiadomienia do prokuratury. Zamiast "j***ć Szydło" zanotowali "jest wam przykro". Nie podano, kto miał je wypowiedzieć.
Portal tvn24.pl pierwszy poinformował o tym śledztwie. Po naszej publikacji na początku lutego, w "Faktach po Faktach" rzecznik rządu Rafał Bochenek nazwał sprawę "zupełnie banalną i śmieszną". - Potępiamy takie działanie prokuratury – powiedział wtedy rzecznik rządu.
Gdyby się okazało, że któryś z posłów czy z osób obecnych na sali plenarnej rzeczywiście wypowiedział takie wulgarne słowa pod adresem Beaty Szydło, a prokurator uznał to za znieważenie, to za takie przestępstwo może grozić kara grzywny, a nawet do roku pozbawienia wolności.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / kk / Źródło: tvn24.pl