Izba Odpowiedzialności Zawodowej odroczyła do 29 listopada decyzję w sprawie wniosku prokuratury o przymusowe doprowadzenie sędziego Igora Tuleyi w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów ujawnienia informacji z postępowania. - Ewidentnie ten zarzut jest próbą szykany i wywołania efektu mrożącego w środowisku sędziowskim - oceniał sędzia przed posiedzeniem.
22 kwietnia 2021 roku Izba Dyscyplinarna odmówiła wyrażenia zgody, aby Igor Tuleya został doprowadzony siłą na przesłuchanie w prokuraturze. Prokuratura złożyła zażalenie w sprawie tej decyzji.
Teraz nowa Izba - w drugiej instancji - ma zdecydować w sprawie tego wniosku. Posiedzenie rozpoczęło się po godzinie 12 w składzie trzech sędziów: Wiesława Kozielewicza, Małgorzaty Wąsek-Wiaderek i Dariusza Kali. Pierwszy z tych sędziów jest prezesem nowej izby, dwoje pozostałych sędziów trafiło do "tymczasowego składu" izby przed wyznaczeniem przez prezydenta pełnego jej składu.
W związku z tym prokurator oponował przeciwko rozpoznawaniu sprawy w obecnym składzie. Śledczy zawnioskował o rozstrzygnięcie sprawy przez nowy skład - wyłącznie sędziów wyznaczonych przez prezydenta do Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Ostatecznie wniosek ten nie został uwzględniony przez SN.
Tuleyę reprezentowali adwokaci: Jacek Dubois, Michał Zacharski oraz Bartosz Tiutiunik.
Przed godziną 17 poinformowano, że izba odroczyła do 29 listopada wydanie orzeczenia w sprawie sędziego.
Tuleya: zarzut jest próbą wywołania efektu mrożącego
Sędzia przed posiedzeniem rozmawiał o sprawie z reporterką TVN24 Katarzyną Gozdawą-Litwińską.
Powiedział, że jego zdaniem zarzut w tej sprawie jest "absurdalny". - Posiedzenie w grudniu 2017 roku, któremu przewodniczyłem, odbyło się zgodnie z przepisami. Miałem prawo przeprowadzić je w sposób jawny, publiczny. Prokurator, który był na tym posiedzeniu, nie oponował - powiedział.
- Sąd nie może popełnić przestępstwa z artykułu 241 kodeksu karnego. Organ procesowy, w ramach czynności procesowych, które przeprowadza, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za ujawnienie informacji z postępowania przygotowawczego - dodał.
§ 1. Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. (...)
Jak mówił, "ewidentnie ten zarzut, sformułowany przez Prokuraturę Krajową, jest próbą szykany i wywołania efektu mrożącego w środowisku sędziowskim".
Sędzia przekazał także, że w poniedziałek złożył wniosek o przeniesienie sprawy do Izby Karnej SN i wyłączenie dwóch sędziów ze sprawy. Nie jest znany przebieg jej rozpatrywania.
Przed budynkiem Sądu Najwyższego zebrały się osoby wspierające sędziego. - Pan sędzia Igor Tuleya w swoich działaniach, w jakikolwiek sposób, nie naruszył zasad prawa - mówił jeden z obrońców Tuleyi, mecenas Jacek Dubois.
- A więc dlaczego tu jesteśmy? Jesteśmy tu po to, jako obrońcy, żeby powiedzieć, że to, co się dzieje, to jest po prostu dintojra, zemsta organów państwa za to, że sędzia był niezależny, niezawisły i zdecydował się, poprzez ujawnienie tez orzeczenia, poddać kontroli społecznej działania prokuratury, która swoich ustawowych zadań, czyli dochodzenia do prawdy materialnej, nie dokonała - zwracał uwagę mecenas.
Dubois, już w trakcie posiedzenia, mówił: - Przychodzi prokurator Rzeczpospolitej Polskiej, śmiąc prosić Sąd Najwyższy o to, żeby pozbawić sędziego wolności. I co ten prokurator ma do powiedzenia? Jakich używa argumentów?
- Jeśli ktoś ma czelność przyjść, stanąć przed wysokim sądem i powiedzieć: "zaaresztujcie, zatrzymajcie sędziego", to ma obowiązek, żeby przedstawić na to argumenty, żeby pokazać, że ten sędzia się sprzeniewierzył prawu. Jeżeli pan prokurator jest w stanie powiedzieć tylko, że pan sędzia nie przyszedł trzy razy na przesłuchanie, to czy my mówimy o prawie, czy już o czymś innym? - pytał.
Sprawa Igora Tuleyi
Wniosek w sprawie uchylenia immunitetu sędziego złożyła Prokuratura Krajowa. Zdaniem śledczych Tuleya miał przekroczyć swoje uprawnienia. Chodziło o śledztwo w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 warszawski sąd okręgowy pod przewodnictwem Tuleyi uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu. Według prokuratury naraziło to prawidłowy bieg dalszego śledztwa.
W marcu tego roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał prawomocny wyrok o przywróceniu do orzekania sędziego, zawieszonego w listopadzie 2020 roku przez kwestionowaną jako niezależny organ, zlikwidowaną i zastąpioną przez Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, Izbę Dyscyplinarną w Sądzie Najwyższym. Tuleya mimo to nie został dopuszczony do orzekania. W toku działań ze strony Izby Dyscyplinarnej uchylono mu immunitet i obniżono wynagrodzenie o 25 procent.
Nieuznawana Izba Dyscyplinarna - która według wielu ekspertów, prawników, konstytucjonalistów i sędziów nie była sądem w rozumieniu prawa - w połowie lipca tego roku przestała istnieć. Stało się tak za sprawą wejścia w życie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. W jej miejsce rozpoczęła działalność Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24