Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest nowa w Sądzie Najwyższym, powołana za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Pod jej adresem stawiane są pytania o wiarygodność, a nawet legalność. Jej skład został wyłoniony przez nową Krajową Radę Sądownictwa, wybraną przez polityków rządzącego obozu. Teraz rozpatruje wyborcze protesty, także te, które złożył Komitet Wyborczy PiS. Materiał magazynu "Czarno na białym".
Gdy we wrześniu 2017 roku prezydent Andrzej Duda mówił o utworzeniu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, uwaga mediów i komentatorów skupiona była na tak zwanej skardze nadzwyczajnej, czyli możliwości podważenia każdego wyroku.
Dwa lata później o Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych znów jest głośno, bo to jej przekazano kompetencję rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów. Wśród protestów są także te, które skierował Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość, z wnioskami o ponowne przeliczenie głosów w sześciu okręgach senackich.
Jeden z tych protestów KW PiS wspomniana izba Sądu Najwyższego rozpatrzyła już we wtorek, nie nadając mu dalszego biegu. Dwa kolejne znalazły się na środowej wokandzie.
Nie KRS, ale "instytucja, która wykonuje kompetencje KRS"
Od początku nominacje do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych budziły kontrowersje. Joanna Lemańska, która od ośmiu miesięcy izbą kieruje, w rozmowie z reporterem "Czarno na białym" ocenia, że "główny nurt toczącej się dyskusji ma charakter polityczny". – We wszelkie tego typu głosy wsłuchuję się, ale nie podzielam tych obaw – podkreśla.
Konstytucjonalista dr hab. Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego przypomina, że za wybór składu izby odpowiadała nowa Krajowa Rada Sądownictwa. – A właściwie instytucja, która w tej chwili wykonuje kompetencje Krajowej Rady Sądownictwa, bo dla powołania nowego składu przerwano kadencję poprzedniej – komentuje. Jego zdaniem - ze złamaniem konstytucji.
"Siedzą w niej ludzie od władzy"
Nowa KRS przystąpiła do przesłuchań kandydatów po tym jak w czerwcu 2018 roku prezydent Andrzej Duda ogłosił nabór do nowej izby. Autorka tekstów o zmianach w wymiarze sprawiedliwości Magdalena Gałczyńska z Onet.pl zwraca uwagę, że konkurs ten mógł być wadliwy, bo na obwieszczeniu prezydenta nie było kontrasygnaty premiera, czyli podpisu Mateusza Morawieckiego.
Gałczyńska zauważa, że sędziowie wybrani do nowej izby uczestniczyli w przygotowywaniu propozycji PiS w sprawie zmian w Trybunale Konstytucyjnym lub opiniowali te zmiany. Dziennikarka jest zdania, że sędziowie ci "profil ideowy mają wyraźnie nakreślony" i w związku z tym "w powszechnym odbiorze społecznym ogląd tej izby jest taki, że siedzą w niej ludzie od władzy, więc jak oni mogą być uznani za sędziów obiektywnych i sędziów niepodatnych na naciski polityczne". - To nie znaczy wcale, że oni tacy są – zastrzega Gałczyńska.
W dwudziestoosobowym składzie znalazł się między innymi doktor Aleksander Stępkowski – twórca konserwatywnego stowarzyszenia Ordo Iuris i współautor książki "Dyktatura gender", były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PiS.
W gronie tym są też; były ekspert marszałka Sejmu do spraw Trybunału Konstytucyjnego doktor Paweł Czubik i były członek zespołu do spraw prezydenckiego referendum konstytucyjnego profesor Marek Dobrowolski.
Z drugiej strony są też zawodowi sędziowie Marcin Łochowski i Dariusz Czajkowski, wobec których nie były podnoszone kontrowersje związane z politycznym "uwikłaniem".
W sumie na 20 osób są cztery, które mają doświadczenie sędziowskie. Większość stanowią osoby, które poświęcały się pracy naukowej.
"Zaufana znajoma Andrzeja Dudy"
Portal Oko.press pisał o Lemańskiej jako "zaufanej znajomej Andrzeja Dudy" i wskazywał, że gdy został on prezydentem, powoływał obecną prezes na kolejne stanowiska: do komisji orzekającej o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych i na przedstawicielkę prezydenta w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Według ustaleń portalu, prezydent "bywał z wizytami w podkrakowskim domu Joanny Lemańskiej".
Prezes Lemańska, pytana o stawiane jej zarzuty pozostawania w koleżeńskich stosunkach z prezydentem Dudą, mówi, że "nie w tym rzecz". – Procedura wyboru prezesa izby odbywa się w ten sposób, że w pierwszej kolejności kandydat jest wskazywany przez zgromadzenie sędziów danej izby. Na osiemnaście głosów uzyskałam dwanaście – mówi Lemańska. Dodaje, że podstawową zasadą jest, że to sędziowie mają decydować, kogo chcieliby widzieć w charakterze prezesa.
Jest przekonana, że jej kompetencje merytoryczne były w zupełności wystarczające, a inne pozamerytoryczne względy nie miały wpływu na jej wybór.
Podkreśla, że jest zdecydowaną przeciwniczką kwestionowania aktów nominacyjnych "bez względu na to, jaka przyczyna wadliwości zostanie wskazana".
Faktem jest, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekała już na niekorzyść rządzącej partii. – Uchylała decyzje Krajowej Rady Sądownictwa i parę razy nie podtrzymywała stanowiska ministra sprawiedliwości czy prokuratora generalnego – podkreśla Magdalena Gałczyńska.
Kolejna taka decyzja, dotycząca protestu wyborczego, zapadła we wtorek.
Oczekiwanie na wyrok TSUE
19 listopada Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda orzeczenie w sprawie nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
- Jeżeli Trybunał orzeknie, że KRS jest wadliwie sformowana, to powstaje problem legalności i skuteczności wszystkich działań KRS, włącznie z tymi, które doprowadziły do ukształtowania nowej izby kontroli nadzwyczajnej – podkreśla sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka.
Wtedy pod znakiem zapytania stanęłyby nominacje sędziowskie, dotychczasowe orzeczenia, rozstrzygnięcia protestów wyborczych, a przede wszystkim – stwierdzenie ważności wyborów parlamentarnych.
Autor: asty//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24