Jesteśmy zgodni, że powinniśmy rozpocząć od prokuratury, która ma najszerszy materiał - powiedziała szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS) po pierwszym merytorycznym posiedzeniu tego gremium, które było zamknięte dla mediów. Zapewniła, że komisja będzie działała "w maksymalnie jawny sposób".
Na konferencji prasowej po środowym, zamkniętym dla mediów posiedzeniu Małgorzata Wassermann poinformowała, że komisja zwróci się do instytucji wymienionych w uchwale o jej powołaniu, by przesłały dokumenty dotyczące sprawy Amber Gold. Na środowym posiedzeniu posłowie mieli rozmawiać na temat toku prac oraz harmonogramie przesłuchań świadków. - Jesteśmy zgodni co do tego, że w zasadzie powinniśmy rozpocząć od prokuratury i zapoznania się z tym materiałem, bo on da kompleksową wiedzę i pozwoli zrobić wyjście na różne inne instytucje, bo prokuratura ma najszerszy materiał zgromadzony w tym zakresie - powiedziała szefowa komisji.
"Maksymalnie jawny sposób"
Zapowiedziała, że posiedzenia mają być prowadzone "w maksymalnie jawny sposób". - A co za tym idzie, będziemy się zwracać do tych instytucji o zwolnienie zarówno dokumentów, jak i świadków z obowiązującej ich tajemnicy. Część tych osób będziemy mogli zwalniać samodzielnie - mówiła Wassermann.
Zaznaczyła, że umożliwi to udział dziennikarzy w posiedzeniach komisji. - Tam, gdzie nie będzie takiej możliwości z przyczyn prawnych, będą to posiedzenia przy drzwiach zamkniętych - dodała. Wassermann zapowiedziała, że kolejne posiedzenie komisji śledczej odbędzie się w przyszłą środę.
Wyjaśniła, że po tym, gdy prokuratura dostarczy akta, posłowie będą oceniali, jaki czas jest im potrzebny do minimalnego zapoznania się z tymi materiałami. - Będziemy wtedy zbierać się celem ustalenia listy świadków i kolejności przesłuchań tych osób - zaznaczyła. Pytana, czy komisja przesłucha byłego premiera Donalda Tuska, szefowa komisji powiedziała: - Jestem już dość mocno zmęczona pytaniami o pana premiera Donalda Tuska. Cała prokuratura, cała masa osób do przesłuchania, potem następne instytucje, więc naprawdę nie przewidujemy w najbliższym czasie przesłuchania premiera Tuska. Nie było nawet dzisiaj na ten temat żadnej dyskusji. - Nie znając materiału, nie znając akt, trudno, żebyśmy budowali wersje, każdy z nas wersje zacznie budować po wstępnej analizie. Wtedy będzie w stanie powiedzieć, w jakim kierunku powinniśmy ewentualnie iść - powiedziała Wassermann.
Prace mogą potrwać dwa lata
Oceniła, że atmosfera na środowym, pierwszym merytorycznym posiedzeniu komisji była bardzo dobra. - W dużej części jesteśmy zgodni co do tego, jak praca komisji powinna wyglądać - stwierdziła szefowa komisji śledczej. Wyraziła nadzieję, że kolejne posiedzenia komisji będą wyglądały podobnie.
Dopytywana przez dziennikarzy, jak długo mogą potrwać prace komisji, odpowiedziała, że doświadczenie wskazuje jej, iż "możemy mówić o czasie około dwóch lat".
Ziobro i Kaczyński przed komisją?
Poseł Witold Zembaczyński (Nowoczesna) poinformował, że komisja zaakceptowała jego wniosek, aby prace zacząć od zbadania działalności twórcy Amber Gold Marcina P. sprzed wybuchu afery związanej z tą firmą. - Wniosek został zaakceptowany przez komisję na tej płaszczyźnie, która tyczy się badania pracy instytucji związanych z wymiarem sprawiedliwości, z nadzorowaniem wymiaru sprawiedliwości w czasie tamtych lat - dodał. Dopytywany, czy to oznacza, że przed komisję mogą być wezwani m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński czy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, odpowiedział, że "każda osoba, która ma coś do wniesienia do sprawy i sprawowała nadzór nad wymiarem sprawiedliwości w tym okresie, powinna być przez komisję przesłuchiwana". - Natomiast dzisiaj nie skłanialiśmy się ku wytyczaniu konkretnych osób do przesłuchań, dlatego że wszystko jest uzależnione od tego, co spotkamy w tych aktach. Dlatego poczekajmy na dostarczenie dokumentów ze strony prokuratury - dodał Zembaczyński.
O to, czy przed komisją może stanąć Jarosław Kaczyński, była również pytana Małgorzata Wassermann.
Jak oceniła, jest różnica pomiędzy działalnością Marcina P. z czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości a rozwojem Amber Gold, który był możliwy później. Dziennikarzy zapytała, czy w przypadku "19-latka, który dokonuje oszustwa na kwotę 300 zł" domagaliby się wyjaśnień od ministra sprawiedliwości.
- Pozwolę każdemu powiedzieć, co chce, co nie znaczy, że niektóre wypowiedzi nie graniczą wręcz z głupotą - podkreśliła.
Sejmowa komisja
Komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów: finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Afera Amber Gold
Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Od 21 marca przed gdańskim sądem trwa proces b. prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony Katarzyny P.
Autor: kg,mw//rzw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24