Zrobię wszystko, co jest w mojej mocy, aby uchylić wyrok i zmazać to absurdalne oskarżenie - zapowiedział we "Wstajesz i wiesz" Piotr Ikonowicz. We wtorek, po zapłaceniu grzywny, opuścił areszt. Trafił tam w efekcie procesu o pobicie właściela domu, z którego eksmitowano straszych ludzi.
Ikonowicz stwierdził, że państwo polskie nie jest doskonałe i trzeba je poprawiać m.in. buntując się.
- Moje perypetie z wyrokiem wiążą się z ewidentną niezgodą na coś, co było czymś więcej niż tylko pomyłką sądową. Jeśli w procesie, w którym bierze udział kilkudziesięciu świadków, tylko jedna osoba wskazuje, że jakoś ją skrzywdziłem, jeśli w tym procesie zamyka mi się drogę do apelacji, jeśli sędzia się wycofuje, a asesor wydaje absurdalny wyrok, to należy się z tym nie zgodzić - powiedział Ikonowicz.
Dodał, że padł ofiarą tego, że nie jest przeciętnym człowiekiem.
- Wyróżniam się działaniem i dałem się jakoś poznać opinii publicznej - powiedział, dodając, że w blokowaniu eksmisji pary starszych ludzi w Warszawie brało udział kilkadziesiąt osób, a tylko on został wskazany, że pobił właściciela domu.
- Dochodzę do wniosku, że był to wyrok na zamówienie polityczne. W pewnym momencie trzeba było pokazać ludziom takim, jak ja, że gdzie jest nasze miejsce - stwierdził.
Jego zdaniem, w Polsce istnieje władza pieniądza nad człowiekiem, a sądy mylą się zazwyczaj na niekorzyść dłużnika, lokatora i pracownika.
- Zrobię wszystko, co jest w mojej mocy, aby uchylić wyrok i zmazać to absurdalne oskarżenie. Tu nie chodzi o mnie, ale o sprawę - zapowiedział Ikonowicz.
Wyjaśnił, że chce doprowadzić do europeizacji prawa m.in. w zakresie eksmisji, bo obecnie w Polsce mamy dziki kraj, w którym krzywdzi się ludzi w imię świętej własności prywatnej.
- Na to nie może być zgody - zaznaczył. Dodał, że sąd go skazał, bo się postawił "właścicielom, jaśniepaństwu".
- Owo jaśniepaństwo uczyniło sobie z demokratycznego państwa instrument do krzywdzenia ludzi - powiedział Ikonowicz.
Przymusowe dokarmianie
Odnosząc się do swojego pobytu w areszcie stwierdził, że grozili mu procedurą przymusowego dokarmiania.
- Interweniował mój przyjaciel Paweł Moczydłowski. Dostał szału, kiedy się dowiedział, że jak za PRL-u będą mnie jak gęś karmić. Potem chcieli mnie wyrzucić - powiedział Ikonowicz, dodając, że chciano zamienić mu areszt na dozór elektroniczny.
- Jestem niewinny. Założenie obrączki to jest symbol niewolnictwa - stwierdził, powtarzając że zrobi wszystko, aby wyroku nie było.
90 dni aresztu
W 2000 r. Ikonowicz - jeszcze jako poseł - brał udział w blokowaniu eksmisji pary starszych ludzi w Warszawie. Został oskarżony przez prokuraturę o udział w pobiciu właściciela domu.
Osiem lat później sąd skazał go za to na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na pracach społecznych.
Ikonowicz wniósł, by zamieniono mu tę karę na grzywnę, a następnie odmówił jej zapłacenia. W tej sytuacji karę zamieniono na 90 dni aresztu. Miał rozpocząć odbywanie kary 14 października, ale nie stawił się do więzienia. 30 października został do niego doprowadzony.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24