Henryk Kowalczyk potwierdził, że Polska dostosuje się do zalecenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, aby wstrzymać wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Jednocześnie nowy minister środowiska dodał, że drzewa z cennego przyrodniczo obszaru są usuwane "tylko ze względu na bezpieczeństwo".
Kowalczyk, który był w piątek gościem "Salonu politycznego Trójki" przypomniał, że Trybunał Sprawiedliwości UE wydał w sprawie Puszczy Białowieskiej tzw. środek zapobiegawczy, nakazujący Polsce wstrzymanie wycinki puszczy. Zapewnił, że resort "zastosuje się" do niego, jednak "za wyjątkiem wycinki drzew (dokonywanej - red.) dla bezpieczeństwa ludzkiego". - Naszym zadaniem w najbliższym tygodniu jest przekonanie Trybunału, że w tej chwili tylko tak się dzieje - powiedział minister.
Spadek po ministrze Szyszko
Kowalczyk mówił również o tym, co polski rząd zamierza zrobić w sprawie wyroku. - Trybunał wymaga od nas udowodnienia takiego stanu rzeczy i będziemy starali się udowodnić, że jeśli jest jakakolwiek wycinka, to tylko ze względu na bezpieczeństwo - dodał nowy minister środowiska.
Spór o sposób ochrony puszczy rozgorzał, kiedy pod koniec 2015 roku leśnicy zaproponowali zmianę dotychczasowego planu urządzenia lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Białowieża.
W aneksie zaproponowano pięciokrotnie większe pozyskanie drewna niż zakładał wcześniejszy plan na lata 2012-2021 z limitem ponad 60 tys. m sześc. na 10 lat. Po nowym roku zaproponowano nowy limit, tym razem trzykrotnie większy od pierwotnego, a ewentualna wycinka miała się ograniczać do cięć sanitarnych.
Pod koniec marca 2016 roku poprzednik Kowalczyka Jan Szyszko zaakceptował większy limit cięć dla Nadleśnictwa Białowieża. Umożliwił on pozyskanie do 2021 r. maksymalnie do około 125 tys. m sześc. drewna. Ministerstwo tłumaczyło, że cięcia są niezbędne ze względu na gradację kornika drukarza, który atakując świerki doprowadził do ich zamierania. To z kolei zdaniem resortu spowodowało zanikanie cennych siedlisk i obszarów Natura 2000. Aktywiści z Greenpeace wraz z sześcioma innymi organizacjami m.in. ClientEarth złożyli skargę do Komisji Europejskiej na działania resortu w Puszczy Białowieskiej.
100 tys. euro kary dziennie
Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce procedurę naruszenia prawa europejskiego; chodzi o nieprzestrzeganie dyrektyw ptasiej i siedliskowej. 12 grudnia podczas głównej rozprawy Trybunał Sprawiedliwości UE zdecydował, że opinia rzecznika generalnego TSUE w sprawie dotyczącej Puszczy Białowieskiej ma zostać wydana 20 lutego tego roku.
Następnie Trybunał ma ją przeanalizować i wydać ostateczny wyrok. W połowie grudnia ówczesny minister Szyszko ocenił, że ostatecznego wyroku ws. puszczy spodziewa się w połowie kwietnia 2018 roku. Pod koniec lipca 2016 r. Trybunał zastosował tzw. środek tymczasowy (na wniosek KE) o zaprzestanie wycinki w puszczy, dopuszczając jedynie niezbędne cięcia wynikające z zachowania bezpieczeństwa publicznego. Pod koniec listopada TSUE zagroził, że jeżeli Polska nie zaprzestanie wycinki, będą mogły nam grozić kary finansowe w wysokości 100 tys. euro dziennie. Minister Szyszko odpowiadając Komisji Europejskiej, TSUE oraz ekologom przekonywał, że prowadzone w puszczy cięcia są zgodne z prawem polskim i UE; wynikają jedynie ze względów bezpieczeństwa oraz chęci zachowania istniejących cennych siedlisk przyrodniczych. Działania szefa resortu środowiska popierała m.in. część lokalnej społeczności z okolic puszczy oraz leśnicy. Podczas grudniowego expose w Sejmie premier Mateusz Morawiecki powiedział, że polski rząd uszanuje wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący sporu o ochronę Puszczy Białowieskiej między Polską a KE.
We ostatni wtorek, w ramach rekonstrukcji rządu ze stanowiska ministra środowiska odwołany został Jan Szyszko, a jego miejsce zajął Henryk Kowalczyk.
Autor: ptd/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24