- Co za debil - tak autor nagrania skomentował popisy kierowcy fiata 500L, który na trasie do Rybnika zajeżdżał innym samochodom drogę, jakby próbując doprowadzić do kolizji. Film, na którym widać wyczyny pirata, został opublikowany w sieci. Okazuje się, że to nie pierwsze takie szaleństwo kierowcy - wcześniej w podobny sposób doprowadził do zderzenia z innym pojazdem w Żorach.
Film został nagrany 2 lipca na trasie do Rybnika. Początkowo żółty fiat 500L jedzie normalnie. Przez dłuższą chwilę ma włączony lewy kierunkowskaz, jednak kierowca nie zmienia pasa ruchu.
Dopiero w momencie, gdy jadący za nim samochód próbuje go wyprzedzić, kierowca fiata gwałtownie skręca w lewo, zajeżdża mu drogę i hamuje. Po chwili sytuacja się powtarza. Kierowca uniemożliwia innym uczestnikom ruchu wyprzedzenie go. Celowo hamuje, zmienia pasy i gwałtownie skręca. - Co za debil - komentuje jego zachowanie jadący za nim mężczyzna, który nagrał zdarzenie kamerą samochodową.
Nie był to pierwszy raz
Okazało się, że to nie pierwszy taki wyczyn kierowcy. Wcześniej do podobnej sytuacji doszło pod koniec czerwca w Żorach.
Jak wyjaśnił w rozmowie z TVN24 Robert Noworyta z policji w Żorach, funkcjonariusze policji po otrzymaniu powiadomienia udali się na miejsce zdarzenia.
- Po przepytaniu świadków policjanci ustalili, że kierujący fiatem 500L, jadąc drogą jednokierunkową o dwóch pasach, zjeżdżał z prawego na lewy, gwałtownie hamował i powtarzał ten manewr kilkakrotnie w wyniku czego doprowadził do zdarzenia z samochodem jadącym za nim - wytłumaczył Noworyta. Jak dodał, policjanci wystąpili do sądu z wnioskiem o zatrzymanie prawa jazdy kierującemu, ale sąd się do niego nie przychylił.
- Prawo jazdy zostało kierującemu oddane, jeździ dalej - powiedział Noworyta.
"Myślałem, że będzie chciał mnie naciągnąć na stłuczkę"
W rozmowie z TVN24 sytuację z Rybnika opisał autor nagrania, Jakub Kozłowski. - Zastosowałem zasadę ograniczonego zaufania, pomyślałem: wyprzedzę go z lewej strony. Zacząłem podjeżdżać z lewej strony i nagle, jak widzieli wszyscy, którzy oglądali filmik, zaczął wykonywać dziwne manewry, nie wiadomo, dlaczego - opisywał autor nagrania.
- Na początku myślałem, że być może chciał mnie naciągnąć na tzw. stłuczkę z mojej winy, ale od razu pomyślałem, że mam ze sobą rejestrator, więc sprawa będzie do wyjaśnienia - tłumaczył.
Autor: db,kg//kdj//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Kozłowski