- Nie wolno zapraszać do programów agentów, nie wolno zajmować się życiem osobistym braci Kaczyńskich, nie wolno mówić o polityce historycznej. To – według "Gazety Wyborczej" – dyrektywy przekazane na redakcyjnym kolegium przez szefa I programu Polskiego Radia Jacka Sobalę.
O kolegium, na którym ogłoszono dyrektywy, anonimowo opowiedziało gazecie dwóch jego uczestników. Według "GW" nie byli zdziwieni, bo "to, że władze publicznego radia są związane z braćmi Kaczyńskimi i z PiS-owską polityką informacyjną oraz walczą z tzw. Ubekistanem, jest wiadome wszystkim radiowcom".
Sobala: nie wydaję dziennikarzom żadnych dyspozycji
Sobala w rozmowie z "GW" wszystkiemu zaprzecza. - Pierwsze słyszę! Wypraszam sobie! Nigdy nie wydaję dziennikarzom żadnych dyspozycji, nie wtrącam się do programu. Jestem tylko prostym dyrektorem! Jak pani to napisze, spotkamy się w sądzie – stwierdził. Jak dodał, w "Jedynce" można mówić o wszystkim i nie ma tematów tabu.
Według "GW" to nie pierwszy przypadek wyznaczania granic dziennikarzom Polskiego Radia. Można mieć problemy za mówienie w negatywnym kontekście o Antonim Macierewiczu czy za wywiad z burmistrzem Redzikowa, który jest przeciwko instalacji amerykańskiej tarczy w jego gminie. - PiS jest za, na naszej antenie nie może być głosu przeciwko – cytuje pracowników radia dziennik.
Ekspert od szerszeni niemile widziany
Według gazety radiowcy podejrzewają, że dyrektywy to pomysł Jerzego Targalskiego, wiceprezesa radia, który publicznie ogłosił, że walczy z "Ubekistanem". Np. w swoim blogu napisał: "Media w Polsce (...) są jednym z gwarantów bezpieczeństwa i pozycji bezpieczniackich i agenturalnych elit".
W rozmowie z gazetą dziennikarze Jedynki przypominają głośną rok temu "aferę szerszeniową". Było lato, pojawiły się szerszenie, wiec jeden z dziennikarzy zaprosił do studia eksperta od tych owadów. Targalski miał dostrzec w nim agenta. Na pytania pracowników, jak mają sprawdzać czy ktoś jest agentem, czy nie, wiceszef radia miał odpowiedzieć: - Albo nie macie wiedzy, albo jesteście z "Ubekistanu". I nie wiem, co gorsze.
Z „GW” Targalski nie chciał rozmawiać.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24