Przy skrajnie optymistycznych założeniach nie uda się ściągnąć do budżetu tyle, aby sfinansować to, co PiS obiecywało w kampanii - mówił w "Faktach po Faktach" prof. Grzegorz Kołodko. Podkreślił, że stanowisko ministra finansów w nowym rządzie powinien objąć fachowiec, który myśli dalekosiężnie.
- Ministrem finansów nie może być ani chłopiec na posyłki, ani pies ogrodnika. To jednak musi być strateg, fachowiec, ekonomista, który potrafili liczyć i myśleć dalekosiężnie. Przez pierwszy czy drugi rok można jakoś przebrnąć, ja wolałbym, żeby to nie było "jakoś" tylko pro publico bono. Żeby gospodarka była konkurencyjna, a ludziom żyło się lepiej - mówił prof. Kołodko.
- Te obietnice, które zostały złożone (przez PiS w kampanii - red.) są nie do zrealizowania w kategoriach finansowych - ocenił.
W kampanii "omamiono opinię publiczną"
Prawo i Sprawiedliwość w kampanii zapowiadało m.in. uszczelnienie systemu pobierania podatków. W opinii byłego ministra finansów była to tylko manipulacja wyborcza.
- To jest najłatwiej powiedzieć. To może grało jakoś w kampanii, kiedy należało zmanipulować i omamić opinię publiczną, że "jak dorwiemy się do władzy to tak uszczelnimy system, że nawet jak będzie lał deszcz, to przez nasz parasol ani kropla nie przecieknie". Ale teraz to trzeba zrobić - stwierdził były wicepremier.
"To nie jest realistyczny program"
- Przy skrajnie optymistycznych założeniach nie uda ściągnąć się do budżetu tyle, aby sfinansować to, co obiecywano: podniesienie kwoty wolnej od podatku, 500 złotych na dziecko i parę innych rzeczy. To nie jest realistyczny program - podkreślił.
Prof. Kołodko zapowiadał, że okaże się, iż niektórych podatków nie uda się wprowadzić w życie, bo będą niekonstytucyjne, w związku z tym w przyszłym roku w nowelizacji budżetu zostanie zwiększony deficyt, aby sfinansować zapowiedzi. - To będzie finansowanie kosztem nas wszystkich, bo zwiększy się dług publiczny - zaznaczył.
Prof. Kołodko o braku lewicy w Sejmie
Profesor Grzegorz Kołodko komentował też porażkę Zjednoczonej Lewicy w wyborach parlamentarnych z 25 października br. W nowym Sejmie nie będzie przedstawicieli żadnej partii lewicowej.
- Założę się, że pod koniec kadencji, która nie musi trwać cztery lata, struktura tego Sejmu będzie istotnie odmienna niż obecnie. Nastąpi przetasowanie: jedni się rozpadną, inni być może będą się łączyć. Z pewnością też zacznie wyłaniać się na łonie tego Sejmu coś, co będzie nazywane lewicą - ocenił były minister finansów.
- Uważam, że główną przyczyną tego, że lewicy nie ma w Sejmie jest to, że istotną część elektoratu Zjednoczonej Lewicy przejęła zarówno PO, jak i PiS. Stąd też pewne wątki, które mogą kojarzyć się z lewicą widać w programie PO i PiS - przekonywał prof. Kołodko.
Autor: kło//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24