W Izraelu i Hiszpanii potwierdzono przypadki "gryporony" (zwanej po angielsku fluroną), czyli jednoczesnego zakażenia wirusem grypy i koronawirusem SARS-CoV-2. Doktor Karolina Krupa-Kotara z Uniwersytetu Medycznego w Katowicach uważa, że "podobnych przypadków jest zapewne więcej, nie zostały jednak dotychczas zdiagnozowane".
W Izraelu do podwójnego zakażenia doszło u kobiety, która nie była zaszczepiona przeciwko COVID-19 ani grypie. Kobieta niedawno urodziła dziecko, a jej stan określa się jako dobry. Nie stwierdzono u niej poważniejszych objawów i w tym tygodniu ma zostać wypisana ze szpitala. Media podawały, że jest to pierwszy taki przypadek podwójnej infekcji na świecie. "Times of Israel" pisze jednak, że już wiosną 2020 roku w USA pojawiły się doniesienia o takich przypadkach. Pisał o tym między innymi "The Atlantic".
W Izraelu potwierdzono ostatniej doby 2304 przypadki zakażenia koronawirusem. W ciągu minionych 24 godzin nie odnotowano zgonu żadnej osoby chorej na COVID-19.
Flurona. Kilka przypadków potwierdzonych w Katalonii
Również władze medyczne Hiszpanii potwierdziły pierwsze przypadki flurony. Według resortu zdrowia, podwójna infekcja dotyczy pacjentów z Katalonii. Hiszpańskie służby medyczne nie sprecyzowały, ilu chorych dotyczą przypadki "gryporony".
W poniedziałek rano władze sanitarne Katalonii, potwierdzając pojawienie się flurony, podały, że liczba jej przypadków jest na "niskim poziomie". "Przypadki te nie są ciężkie i nie wymagają szczególnych działań medycznych" - poinformowała Gemma Craywinckel z katalońskich służb sanitarnych. Według stacji Telemadrid do popołudnia tego dnia potwierdzono w tym regionie "kilka przypadków" równoczesnej infekcji wirusem SARS-CoV-2 i wirusem grypy.
W Katalonii w dalszym ciągu utrzymuje się wysoki poziom zakażeń koronawirusem. W poniedziałek dobowa liczba infekcji wyniosła blisko 7,5 tys. Podczas ostatnich 24 godzin wśród pacjentów z COVID-19 nie zanotowano żadnego zgonu.
Ekspertka: podobnych przypadków jest więcej, ale nie zostały zdiagnozowane
Doktor Karolina Krupa-Kotara z Katedry Epidemiologii i Biostatystyki Wydziału Zdrowia Publicznego w Bytomiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oceniła, że "podobnych przypadków jest zapewne więcej, nie zostały jednak dotychczas zdiagnozowane". Jej zdaniem będzie coraz więcej jednoczesnych zakażeń tymi wirusami.
Przypomniała też, że zarówno zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2, jak i wirusem grypy daje podobne objawy – oba atakują górne drogi oddechowe i powodują kłopoty z oddychaniem. Jedynym pewnym i wiarygodnym sposobem ich rozróżnienia są testy diagnostyczne. Inne sposoby nie dają jednoznacznej odpowiedzi.
- Warto zatem znać wszystkie ewentualne symptomy zakażenia nową mutacją koronawirusa, aby w sytuacji, gdy czujemy, że mogliśmy się nim zakazić, zgłosić się do lekarza POZ, który skieruje nas na test diagnostyczny, aby móc się izolować od kontaktów z ludźmi do czasu poznania wyniku - mówiła dr Krupa-Kotara.
W Polsce największy niepokój budzi obecnie wariant omikron, który ma dużą zdolność zakażania. - Coraz powszechniej występuje w Europie, ale na tym obszarze wciąż dominującym wariantem jest delta. To budzi kolejne obawy badaczy: kiedy dwa warianty uznane przez WHO za najgroźniejsze spotkały się na jednym obszarze - wskazywała ekspertka.
Źródło: PAP, Times of Israel