Rzecznik rządu Paweł Graś zapewnił, że uczestnicy wtorkowych "zadym" w Warszawie nie mogą spać spokojnie, ponieważ będą dalsze zatrzymania. Do tej pory zatrzymano ponad 180 osób, które brały udział w zamieszkach w związku z meczem Polska-Rosja.
Graś, który był w środę rano gościem radia RMF FM, powiedział, że w zadymach brało udział kilkaset osób. Jak przekonywał rzecznik rządu, ci ludzie "raczej spać spokojnie nie mogą". Według niego, byli to pseudokibice, których nie interesował mecz, a zadymy.
Graś przekonywał, że te zadymy "były to sytuacje nieuniknione". Zwrócił jednak uwagę, że policja nie dopuściła do ich eskalacji, co też było celem funkcjonariuszy.
"Nie dajmy się zwariować"
Rzecznik rządu wyraził nadzieję, że wtorkowe wydarzenia w stolicy nie spowodują politycznej zawieruchy. Dopytywany, czy z polskiej strony padną jakieś przeprosiny, Graś odparł: "Doszło do sytuacji, do jakiej dochodzi przy tego typu imprezach wszędzie na całym świecie, skala na szczęście była stosunkowo niewielka".
Rzecznik rządu dopytywał dziennikarza "kto ma przepraszać i kogo". Przypomniał też, że wśród zatrzymanych jest ponad 150 Polaków i kilkudziesięciu Rosjan. "Nie dajmy się zwariować" - apelował. Jak dodał, najważniejsze jest to, że polscy kibice zdali egzamin i w znacznej większości przyjechali do Warszawy, by kibicować.
Bójki w drodze na Narodowy
Wtorkowe zamieszki rozpoczęły się podczas marszu rosyjskich kibiców, którzy spod dworca kolejowego Warszawa-Powiśle przechodzili na Stadion Narodowy. Grupa ok. 100 pseudokibiców obu drużyn próbowała doprowadzić do konfrontacji. Nie dopuściła do tego policja. Zakończyło się na bójkach, rzucaniu kamieniami, butelkami, odpalaniu petard i rac. Kilkanaście osób odniosło obrażenia.
W czasie samego meczu grupy pseudokibiców przeniosły się w okolice Strefy Kibica, którą odgrodziły od nich kordony policji. Funkcjonariuszy obrzucali kamieniami, butelkami, odpalali race. Kilkudziesięciu chuliganów wdarło się też przez wejście techniczne do strefy. Wejście zostało zamknięte i zabezpieczone przez ochronę oraz policję.
Rosyjscy kibice poczekali
Po zakończeniu spotkania grupy "kiboli" zaczęły przemieszczać się w okolice Starego Miasta i Ronda de Gaulle'a. Właśnie przy rondzie planowali "ustawkę" z pseudokibicami rosyjskimi, której zapobiegła policja.
Ze względu na sytuację, po meczu poproszono kibiców rosyjskich - którzy byli na stadionie - by opuścili obiekt 20 minut później. Zdecydowano także o wyłączeniu z ruchu drugiego z mostów - Świętokrzyskiego - by nie dopuścić do chuligańskich ataków. Policja do powstrzymania "kiboli" użyła m.in. armatek wodnych, gazu pieprzowego i w kilku przypadkach broni gładkolufowej.
"Uciekliśmy spod miecza"
Odnosząc się do wyniku meczu Polska-Rosja, czyli remisu 1:1, Graś ocenił, że "było to zwycięstwo", ponieważ "uciekliśmy spod miecza i z tego się należy cieszyć". Remis z Rosją wciąż nie zamyka przed polską drużyną drogi do dalszej fazy rozgrywek na Euro 2012. W najbliższą sobotę rozstrzygający mecz z Czechami.
Autor: ab//kdj/k / Źródło: PAP, RMF FM