W okolicy granicy polsko-białoruskiej, po trzech miesiącach przerwy, w niedzielę po raz pierwszy mogły pojawić się kamery TVN24. Od września dziennikarze nie byli dopuszczani do tego obszaru, w związku z obowiązującym tam stanem wyjątkowym. Obecnie w strefie objętej zakazem przebywania reporterzy mogą znajdować się jedynie za zgodą komendanta Straży Granicznej oraz w towarzystwie funkcjonariuszy. - Ograniczenia cały czas są. Samowolnie do strefy wjechać nie możemy - mówił dziennikarz TVN24 Adrian Zaborowski.
Dziennikarze, mimo zniesienia stanu wyjątkowego, nie mogą swobodnie poruszać się w strefie przygranicznej. Aktualnie tym, który decyduje, którzy dziennikarze mogą przebywać na terenie przygranicznym, jest komendant Straży Granicznej. W tej sytuacji przedstawiciele mediów muszą starać się o akredytację, aby móc pracować przy granicy z Białorusią. Wizyty dziennikarzy mają formę zorganizowaną i odbywają się pod nadzorem Straży Granicznej.
W niedzielę reporter TVN24 Adrian Zaborowski odwiedził obszar przygraniczny w okolicach Białowieży. Dziennikarzowi towarzyszyli funkcjonariusze Straży Granicznej. - Ograniczenia cały czas są. Samowolnie do strefy wjechać nie możemy. Musieliśmy przejść szereg procedur, musieliśmy złożyć szereg dokumentów do komendanta Straży Granicznej, aby ten mógł wydać nam zgodę na wjazd – powiedział dziennikarz.
- Taką zgodę uzyskaliśmy i dzisiaj wraz z pogranicznikami mogliśmy do tej strefy wjechać. (…) Tak, żeby porozmawiać z mieszkańcami tych terenów, to takiej możliwości niestety nie mieliśmy – tłumaczył reporter. Jak dodał, dziennikarze byli zdani na to, co pokażą im mundurowi. – Nic poza tym nie mogliśmy innego pokazać. Nie mogliśmy się oddalić, by pokazać, jak wygląda teren pogranicza.
Pierwsze zdjęcia z granicy polsko-białoruskiej od wprowadzenia stanu wyjątkowego
- Dzisiejsza wyprawa składała się z trzech etapów. Byliśmy zabrani przez Straż Graniczną w trzy miejsca. W pierwszym miejscu widzieliśmy między innymi tereny bagniste w okolicach Białowieży, w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Na tym terenie dochodzi do wielu interwencji, które podejmują mundurowi. Usłyszeliśmy, że do tej pory takich interwencji było nawet kilkaset, gdzie migranci byli ratowani z bagiennych terenów – mówił reporter TVN24.
- Straż Graniczna pokazała nam samą granicę polsko-białoruską. (…) Tam widzieliśmy patrol strażników, którzy wraz z psem tropiącym na co dzień patrolują tamte tereny – relacjonował dziennikarz. Jak dodał, w trzecim miejscu, na innym odcinku granicy, można było zobaczyć posterunek wojskowy.
Jak mówiła rzeczniczka podlaskiej Straży Granicznej major Katarzyna Zdanowicz, "wzdłuż całej długości odcinka polsko-białoruskiego rozmieszczone są posterunki obserwacyjne żołnierzy, by w sposób efektywny ochraniać granicę naszego państwa, by reagować bezpośrednio na te sytuacje, z którymi mamy do czynienia każdej nocy, gdzie dochodzi do siłowych prób przekroczenia granicy, ale też w ciągu dnia, gdzie podchodzą osoby i próbują znaleźć miejsce do nielegalnego przekroczenia graniczy". - One [posterunki -red.] są rozmieszczone tak, by żołnierze się widzieli nawzajem, by w sytuacji, gdy dochodzi do próby nielegalnego przekroczenia szybko reagować, szybko działać – dodała.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią obowiązywał stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy wydanego na wniosek Rady Ministrów rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego do 30 listopada.
Natomiast od 1 grudnia do 1 marca na mocy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego na terenie przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego. Wprowadzenie zakazu przebywania w strefie nadgranicznej umożliwia nowelizacja ustawy o ochronie granicy państwowej, która we wtorek ukazała się w Dzienniku Ustaw. Wcześniej tego dnia nowelę podpisał prezydent Andrzej Duda, a Sejm odrzucił poprawki Senatu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24