- Polska ma swoje zobowiązania sojusznicze w ramach NATO, ale nic dzisiaj nie wskazuje na to, żeby Pakt Północnoatlantycki miał przeprowadzać misję wojskową na terenie Bliskiego Wschodu - powiedział w październiku zeszłego roku Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego. #Słowosięrzekło, a my sprawdzamy, co w tej sprawie polityk mówi dziś.
Niespełna rok temu, przed październikowymi wyborami parlamentarnymi ówczesna kandydatka PiS, a dziś premier Beata Szydło ogłosiła Jarosława Gowina najbardziej prawdopodobnym kandydatem na szefa Ministerstwa Obrony Narodowej.
"Nic nie wskazuje na akcję na Bliskim Wschodzie"
W związku z tą decyzją politycy Platformy Obywatelskiej zadali Gowinowpytania. - Pytamy pana Jarosława Gowina, czy rzeczywiście uważa, że polscy żołnierze powinni walczyć z tzw. Państwem Islamskim, czy rzeczywiście rozważa wysłanie Polaków na Bliski Wschód, czy Polska ma być inicjatorem takiego procesu, bo jak do tej pory inne kraje NATO raczej do takiego procesu się nie kwapią - pytał przed wyborami szef sztabu PO. Wtedy, jako kandydat na stanowisko ministra obrony narodowej Jarosław Gowin zapewnił, że zdecydowanie nie ma planów wysłania polskich żołnierzy do Syrii. - Polska ma swoje zobowiązania sojusznicze w ramach NATO, ale nic dzisiaj nie wskazuje na to, żeby Pakt Północnoatlantycki miał przeprowadzać misję wojskową na terenie Bliskiego Wschodu - podkreślił.
"Relacje między prawdą, a polityką są bardzo złożone"
Inne deklaracje złożył polityk podczas czwartkowego wywiadu w RMF FM. W sobotę prezydent Andrzej Duda podpisał postanowienia o wysłaniu kontyngentów wojskowych do Kuwejtu i Iraku. Postanowienia prezydenta dotyczą użycia kontyngentów od 20 czerwca do 31 grudnia br. w operacji Inherent Resolve w ramach Globalnej Koalicji do walki z tzw. Państwem Islamskim.
Gowin przyznał, że jest zwolennikiem wysłania wojsk polskich na Bliski Wschód choć jako kandydat na ministra obrony narodowej miał inne zdanie. - Ja wtedy składałem różne deklaracje, nie będę ukrywał - powiedział polityk.
- Ja bym to nazwał - i to bez ironii - raczej wyważeniem. Co innego można powiedzieć "prywatnie" jako kandydat na posła, co innego, jak jest się bardzo prawdopodobnym kandydatem na ministra obrony narodowej. Tutaj trzeba się już kierować polską racją stanu - tłumaczył się Gowin.
- Relacje między prawdą, a polityką są bardzo złożone. Jeżeli my politycy nie zawsze mówimy do końca to, co myślimy, to nie jest to, nie musi to być przejaw hipokryzji. Może to być przejaw odpowiedzialności - dodał.
"To, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, to wina Zachodu"
Minister stwierdził, że choć nie miał w planach wysłania polskich żołnierzy w celu wsparcia kolacji przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu to według niego "problem Bliskiego Wschodu trzeba rozwiązać tam na miejscu". - Jeżeli tej beczki z prochem nie opanujemy, jeżeli nie wygasimy tam konfliktów to oni tutaj przyjdą. Oni tutaj przyjdą, bo nie będą mieli innego wyjścia - powiedział Gowin.
Dodał, że jest przeciwnikiem przyjmowania imigrantów muzułmańskich, ponieważ ma "uzasadnione poczucie zagrożenia tożsamości europejskiej i bezpieczeństwa europejskiego". - To, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, to jest gigantyczna wina Zachodu - zwłaszcza dawnych państw kolonialnych, które do dzisiaj mieszają w tym bliskowschodnim kotle - podkreślił.
Autor: jaz/kk / Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: KPRM