Większość Polaków jest zatrudnionych w firmach zewnętrznych. Oni nie mają żadnych praw. Padają tylko komunikaty: musimy to zrobić. Jak nie zrobimy, nie będziemy mieli zapłacone - mówił w rozmowie z TVN24 pan Marcin, który pracuje w kopalni w czeskim Karwinie. W czwartek doszło tam do wybuchu metanu.
W czwartek w Czechach w Karwinie doszło do katastrofy górniczej. Ponad 800 metrów pod ziemią wybuchł metan. W momencie wybuchu pod ziemią pracowały 23 osoby. Zginęło 13 górników: 12 Polaków i jeden Czech.
Dziesięć osób zostało rannych.
W polskich firmach jest "kamikadze"
Pan Marcin zatrudniony w kopalni w Karwinie powiedział w rozmowie z reporterem TVN24, że w czeskich kopalniach pracuje od 10 lat z przerwą. Dodał, że pracował również w kopalniach w Polsce i Hiszpanii.
- Hiszpańskie kopalnie są 100 lat - pod względem technologii - za czeskimi i polskimi, ale tam człowiek trzy razy się zastanowi zanim coś zrobi - ocenił.
- Tutaj, jeżeli chodzi o polskie firmy (delegujące pracowników do kopalni - red.), jest - że tak brzydko powiem - kamikadze. Szybko, szybko, szybko. Musimy to zrobić. Jak nie zrobimy my, nie będziemy mieli zapłacone - tłumaczył.
Dodał, że pracował w takiej firmie, więc wie jak wygląda sytuacja.
Podkreślił, że większość Polaków jest zatrudnionych w firmach zewnętrznych. - Ci ludzie nie mają żadnych praw - powiedział. Zaznaczył, że górnicy zatrudnieni bezpośrednio w kopalni "mają przynajmniej związki zawodowe". - One jednak się za nami wstawią - dodał.
Pan Marcin przyznał, że pracował w firmie, w której przodowy na jego zmianie "wziął czujnik metanu, zdjął go na dół i musieliśmy dalej kopać". - Jak mu się powiedziało: co ty robisz, odpowiedział: A co się może stać? - mówił. - Teraz mamy przykład, co się stało - zauważył.
"Nie podoba mi się los górników"
Dodał, że czeskie kopalnie bardzo chętnie zatrudniają polskich górników, bo są fachowcami jeżeli chodzi o górnictwo. Sam - jak mówił - pracując w polskiej kopalni zarabiał około 1800 złotych, pierwsza wypłata w Czechach wynosiła 3800 złotych.
- To chyba jest różnica - powiedział. Przyznał, że odważył się mówić o problemach, bo nie podoba mu się los górników.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24