O północy zakończył się prawyborczy wyścig w Platformie Obywatelskiej. O tym kto zwyciężył - Bronisław Komorowski czy Radosław Sikorski - dowiemy się w sobotę w samo południe. Chyba, że będzie przeciek...
Wyniki rywalizacji szefa MSZ i marszałka Sejmu zostaną ogłoszone na Politechnice Warszawskiej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, która kieruje prawyborczą komisją.
To będzie fajna konwencja prawyborcza, ale nie spodziewałbym się baloników i konfetti, tylko poważnych wystąpień bardzo poważnych polityków, z bardzo poważnej partii Sławomir Nowak
Finał na miarę naszych możliwości
Finał, który odbędzie się w auli wydziału fizyki PW, ma kosztować PO około 150 tys. zł. Oprócz Gronkiewicz-Waltz głos zabiorą obaj kandydaci, a także premier Donald Tusk. Na Politechnice będą też członkowie Rady Krajowej Platformy, zarządu PO i parlamentarzyści. Szczegóły organizacyjne są jeszcze dogrywane.
Całość ma potrwać około półtorej godziny. Oprócz wyników prawyborów i danych o frekwencji w głosowaniu zostaną przedstawione też dane statystyczne o rozłożeniu głosów na obu kandydatów w podziale na regiony, grupy wiekowe i płeć głosujących.
"Przecieku nie będzie"
Platforma liczy, że utrzyma napięcie do soboty, a wyniki prawyborów nie przeciekną do mediów. Nawet Gronkiewicz-Waltz ma poznać całościowe wyniki dopiero w sobotę. - Nie chcę ich nawet wcześniej mieć, żeby nie było, że komisja zrobiła przeciek - powiedziała przewodnicząca komisji prawyborczej.
Szef klubu PO Grzegorz Schetyna pytany, czy i jakie konsekwencje poniosą ewentualni autorzy przecieku, uciął: "przecieku nie będzie".
Tusk się wycofuje
Pomysł prawyborów w Platformie narodził się po tym, jak premier Donald Tusk ogłosił, że zamierza kontynuować misję szefa rządu i tym samym nie startować w wyborach prezydenckich. W połowie lutego Zarząd Krajowy PO zdecydował, że wybór kandydata partii na prezydenta odbędzie się poprzez prawybory z udziałem wszystkich członków partii do końca marca.
Politycy PO od razu uznali pomysł za świetny. - Zarazi demokracją wewnątrzpartyjną inne ugrupowania i wzmocni kandydata PO - mówili.
Zdecydowano, że w prawyborach będą mogli wziąć udział wyłącznie członkowie Platformy zarejestrowani do połowy lutego tego roku. Zebrało się ich około 46 tysięcy.
Prekampania z rumieńcami
Zanim jeszcze rozpoczęło się głosowanie "kandydaci na kandydata" zaczęli agitację. Najpierw wysłali kilkadziesiąt listów do polityków swojego ugrupowania, a potem rozpoczął się rajd po kraju.
Pierwszy uwagę na siebie zwrócił Radosław Sikorski. W rodzinnej Bydgoszczy, wśród rzeszy swoich zwolenników i w towarzystwie żony - Anny Applebaum, minister spraw zagranicznych oświadczył, że "prezydent wolnej Polski może być niski, ale nie mały". - Powinien zachować trzeźwość oceny, a nie zgrywać zucha, wałęsając się po górach Kaukazu - mówił Sikorski.
Te słowa, jak i skandowanie hasło: "Były prezydent Lech Kaczyński", spotkało się z krytyką ze strony Prawa i Sprawiedliwości, ale również rywala Sikorskiego. Bronisław Komorowski uznał za niestosowne mówienie "były" o urzędującym prezydencie.
Palikot zamieszał
W prawyborczej kampanii nie obyło się bez zamieszania, którego sprawcą był poseł Janusz Palikot. Polityk - jako zadeklarowany zwolennik Komorowskiego - skrytykował na swoim blogu Sikorskiego.
"Choć obaj są formalnie kandydatami Platformy, to w sensie merytorycznym i politycznym jest to wybór pomiędzy kandydatem PO (Komorowski) i kandydatem PO-PiS-u (Sikorski), a może nawet PiS-u" - napisał Palikot, czym wywołał w PO burzę.
Władze partii nie ukarały jednak kontrowersyjnego posła. Dostał tylko zakaz wypowiadania się w mediach do końca prawyborczej kampanii, a potem przepraszał w charakterystycznym dla siebie stylu.
Na partyjnym spotkaniu wystąpił z koszulką, na której był napis "Kocham Radka Sikorskiego", z drugiej strony można było jednak przeczytać: "Wygra Bronisław Komorowski".
Koszulki z tym samym napisem wykorzystała grupka działaczy z młodzieżówki PO, która przyszła w czwartek na prawyborcze spotkanie Sikorskiego w Lublinie. Szef MSZ - przewidując, że w bastionie Palikota - nie obędzie się bez niespodzianek, również przyszykował swoją koszulkę z napisem parafrazującym hasło kontrowersyjnego posła. "Kochamy Radka Sikorskiego", "Ale i tak wygra Radek Sikorski" - można było przeczytać na drugiej stronie koszulki.
Zbyt aksamitnie
Istotnym elementem prawyborczej rywalizacji był wspólny udział kandydatów w zjeździe Młodych Demokratów, młodzieżówki PO w Katowicach. Była to pierwsza bezpośrednia debata Sikorski-Komorowski w trakcie prezydenckich prawyborów. Obaj podkreślali, że przegrany w prawyborach poprze ich zwycięzcę w walce o prezydenturę.
- Ta debata jest zbyt aksamitna, a nie zbyt krwawa i brutalna. Na tle tego, co się dzieje w krajowej i światowej polityce nasi kandydaci traktują się z nadzwyczajną elegancją i aż przesadną łaskawością - podsumował rywalizację, tuż przed kończącą prawybory debatą w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, premier Tusk. Szef rządu wyraził także nadzieję, że spotkanie w BUW będzie "bardziej zdecydowane".
Czy jego oczekiwania zostały spełnione, trudno ocenić, bowiem Komorowski i Sikorski, oprócz kilku prztyczków, oszczędzili sobie potężnych ciosów.
Wpadki w bibliotece
Były też wpadki. Sikorski cytując w dyskusji o in-vitro, aborcji i eutanazji ostatniego z Jagiellonów - Zygmunta Augusta - "nie jestem królem sumień waszych" - powiedział, że to "bodajże słowa" Władysława IV.
To historyczne potknięcie nie odbiło się jednak tak szerokim echem jak opinia Komorowskiego w sprawie in-vitro. Jego zdaniem zabieg powinien być finansowany przez państwo, ale nie w stosunku do wszystkich. - Tylko w stosunku do tych, gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane i to wychowane na dobrych obywateli w przyszłości – podkreślił Komorowski. Poźniej tłumaczył, że chodziło mu jedynie o limit wieku, ale niesmak pozostał.
Niezależnie od tej opinii, z sondażu przeprowadzonego dla TVN24 przez MillwardBrown SMG/KRC podczas debaty wynikało, że 60 proc. badanych opowiedziało się za Komorowskim jako kandydatem PO w wyborach prezydenckich. 40 proc. wskazało na Sikorskiego.
Czy członkowie partii myślą podobnie jak ankietowani Polacy, okaże się w sobotę w samo południe.
ktom/mtom/k
Źródło: TVN24, PAP