Nie ma godniejszego miejsca na pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej niż Krakowskie Przedmieście, uważa abp Sławoj Leszek Głódź. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" duchowny propozycje ustawienia monumentu na Powązkach nazywa "nieporozumieniem".
Metropolita gdański uważa, że pomnik przed pałacem to dobre rozwiązanie, ponieważ z tym miejscem uczuciowo jest związanych pół miliona osób, które przyszło tam po katastrofie.
Jego zdaniem możliwe by było wygospodarowanie miejsca przed metalowym ogrodzeniem i nie zasłanianie pomnika Józefa Poniatowskiego.
Tablica figowa
Arcybiskup w rozmowie z dziennikiem stwierdził, że w Warszawie musi stanąć upamiętnienie ofiar w wymiarze narodowym. Dlatego na przykład Powązki to za mało godne miejsce. Przedłużanie decyzji w sprawie jego budowy, zdaniem duchownego, doprowadzi do "frustracji narodu".
Głódź oświadczył na łamach "Rzeczpospolitej", że decyzję w tej sprawię musi podjąć prezydent Bronisław Komorowski i nie może chować się kancelarią. Zdaniem duchownego jak najszybciej powinien zostać też utworzony komitet budowy pomnika.
Złe upamiętnienie
"Zasłanianie" się tablicą powieszoną na pałacu, Głodź nazwał "oszukiwaniem samego siebie". Abp stwierdził w rozmowie z dziennikiem, że tablica nie jest najlepszym rozwiązaniem, ponieważ bardziej upamiętnia tych, co stali przy krzyżu, niż ofiary katastrofy.
Zaznaczył także, że Lech Kaczyński należał do "łańcucha wielkich prezydentów", który zapoczątkowali Gabriel Narutowicz i Ignacy Mościcki. Z tego powodu nie należy nadmiernie wystrzegać się budowania etosu zmarłego prezydenta.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24