- Niech przyjdzie policja i ją wyprowadzi - stwierdził Roman Giertych w "Kropce nad i", pytany o ewentualną dymisję I prezes Sądu Najwyższego w razie wejścia w życie prezydenckiej ustawy skracającej jej kadencję. Jak ocenił, jeśli profesor Małgorzata Gersdorf ustąpi pod wpływem tej ustawy, to "nie dotrzyma słów przysięgi sędziowskiej".
Gość Moniki Olejnik komentował między innymi prezydencki projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. Odniósł się do propozycji Andrzeja Dudy, która zakłada przechodzenie w stan spoczynku sędziów SN po osiągnięciu przez nich 65. roku życia. Obecna I prezes SN, profesor Małgorzata Gersdorf, osiągnie ten wiek w listopadzie. Gersdorf została wybrana na 6-letnią kadencję, która kończy się w 2020 roku.
"Jej obowiązkiem jest trwać na stanowisku"
- Ustawa skracająca kadencję I prezesa Sądu Najwyższego jest w oczywisty sposób niekonstytucyjna - przekonywał Giertych. Dodał, że "również wyrzucanie sędziów z SN pod pozorem przekroczenia tego wieku jest też niekonstytucyjne". Podkreślił, że pod tym względem sędziowie są "nieusuwalni".
- Ja na miejscu pani prezes nie uznałbym niekonstytucyjnej ustawy jako podstawy o swojej dymisji. Jej obowiązkiem jest trwać na stanowisku. Niech w takim razie przyjdzie policja i ją wyprowadzi - podkreślił mecenas. Jak dodał, jeśli profesor Gersdorf ustąpi ze stanowiska w razie wejścia w życie prezydenckich rozwiązań, "to nie dotrzyma słów przysięgi sędziowskiej".
- Pani Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego ma sześcioletnią kadencję. Jeśli Prawa i Sprawiedliwości chcę ją wyrzucić, to powinno wezwać policję i to zrobić. Będzie to zamach, który jest zbrodnią w polskim prawie - stwierdził.
"Wszystko będzie w zawieszeniu"
Roman Giertych komentował również propozycję prezydenta o wprowadzeniu tak zwanych skarg nadzwyczajnych, które rozpatrywać miała by specjalnie do tego powołana izba kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych. Składając taką skargę, można będzie zaskarżyć prawomocne orzeczenie każdego sądu.
- Te wyroki, które nie podobają się PiS, będą mogły być po prostu uchylane - ocenił.
- Ile spraw ta izba rozstrzygnie w ciągu roku? 200, 300, może mniej - powiedział Giertych. Dodał, że "to nie chodzi o obywateli, tylko o te wyroki, które się Prawu i Sprawiedliwości nie podobały".
- Powód, dla którego nie wszystkie sprawy są rozstrzygane w trzeciej instancji jest taki, że trzeba kiedyś sprawę skończyć - kwitował. Jak dodał, takie rozwiązanie sprawi, że "wszystko będzie w zawieszeniu".
"Rozegrał prezydenta jak dziecko"
Gość "Kropki nad i" odniósł się także do tego, czy prezydent utrzymał swoją niezależność od Prawa i Sprawiedliwości w zakresie projektów ustaw.
- Wygrał oczywiście prezes Kaczyński, rozegrał prezydenta jak dziecko. Zapytał, czy prezydent "idzie z nami", postraszył jednego i drugiego doradcę - skwitował Roman Giertych.
- W moim przekonaniu, prezydent miał ogromną szansę, żeby wyjść z roli takiego popychadła prezesa Kaczyńskiego. Ja strasznie żałuję, że z tej szansy nie skorzystał, bo wydawało się już, że zrozumiał na czym polega rola prezydenta. Poprzez różnego rodzaju nacisk, jednak wrócił do przedpokoju i tam niestety już chyba zostanie do końca kadencji - podsumował Roman Giertych.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24