Roman Giertych potwierdza, że już 12 sierpnia rozmawiał z Januszem Kaczmarkiem o kandydowaniu przez byłego szefa MSWiA na stanowisko premiera. Giertych nie widzi jednak nic złego w tym, że Kaczmarek dzień później publicznie oświadczył, że LiS nie złożył mu takiej propozycji.
Poprosiłem pana ministra (by zaprzeczał, że jest kandydatem na premiera-red.), gdyż mogło się tak na przykład stać, że premier by mnie jednak nie odwołał. giertych
Jednocześnie Giertych stwierdził, że były szef MSWiA nie miał obowiązku, by o wszystkim informować dziennikarzy, zwłaszcza że rozmowy o jego kandydowaniu na stanowisko premiera były poufne.
– Poprosiłem o to pana ministra (by zaprzeczał -red.), gdyż mogło się tak na przykład stać, że premier by mnie jednak nie odwołał - podkreślił Giertych.
Inaczej sprawę relacjonuje wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk, który powiedział w TVN24, że rozmowy z Kaczmarkiem w sprawie jego kandydowania na premiera były prowadzone od dwóch tygodni.
Z naszych ustaleń wynika, że podpisy pod konstruktywnym wotum nieufności były zbierane wśród posłów Samoobrony i LPR od niedzieli wieczorem. We wniosku jako kandydat na premiera figurował właśnie Kaczmarek.
Źródło: tvn24.pl; reuters
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl