Podczas spotkania z premierem Kaczyńskim usłyszałem, że ma "szerokie materiały", taśmy na wielu polityków, w tym PO, a jak je ujawni w kampanii wyborczej, to "wielu buty pospadają" - ujawnia w rozmowie z tvn24.pl Roman Giertych.
Rozmowa obu polityków toczyła się w kontekście działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego, walki z korupcją i przestępczością w ogóle. - To była bardzo ostra wymiana zdań - mówi Giertych w rozmowie z portalem tvn24.pl. Słowa szefa rządu dotyczące "taśm" na wielu polityków komentuje: - To było dla mnie bulwersujące, że premier chce się w czasie kampanii posłużyć materiałami zgromadzonymi przez służby.
Dodał, że treść rozmowy z premierem ujawnia, bo spotkanie odbyło się oficjalnie, w kancelarii premiera. - Ani jeden fragment rozmowy nie był prywatny ani półprywatny - mówi wicepremier.
Pytany, co jego zdaniem, skłoniło premiera do takiej deklaracji w czasie oficjalnego spotkania mówi: - W trakcie całego spotkania premier był podminowany, poddenerwowany. Myślę, że rzucił to w nerwach. Może to jest nieprawda - zastrzega, ale zaraz dodaje: - To jednak pokazuje w jakim kierunku poszłaby kampania, gdybyśmy dopuścili do sytuacji, w której toczyłaby się bez powołania komisji śledczej ds. CBA. Najpierw komisja potem wybory - mówi.
Wicepremier powiedział także, że Kaczyński nie wymienił innych partii poza PO, nie powiedział też, czy są też materiały na polityków LPR: - Rozmawialiśmy w kontekście PO - wyjaśnia Giertych. Premier miał też mówić, że wspomniane materiały, to taśmy - nagrania świadczące przeciw wielu politykom.
W niedzielnym Poranku TVN24 Antoni Mężydło stwierdził, że Giertych mija się z prawdą.
"W sprawie przecieku premier ma wątpliwości"
Premier i minister edukacji spotkali się w pół godziny po tym, jak Andrzej Lepper ujawnił, że to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiadomił go o planach przeprowadzenia akcji CBA w resorcie rolnictwa. Tym przede wszystkim Giertych tłumaczy zdenerwowanie premiera Kaczyńskiego.
- Premier miał wątpliwości, co do tego, czy była źródłem przecieku ta informacja Ziobry - mówi Roman Giertych. - Mówił, że jeżeli to by była prawda, to byłoby fatalnie. To by znaczyło odwołanie Ziobro - dodaje.
Pytany, czy uważa, że Ziobro powinien pójść na urlop lub zostać zdymisjonowany, Giertych mówi: - To nie moja sprawa. Ale uważam, że jeśli powiedział Lepperowi, to dobrze zrobił, bo operacja CBA od początku była nielegalna.
Andrzej Lepper w czasie dzisiejszej konferencji wspomniał także, że mógł o rozmowie z ministrem Ziobro mówić właśnie Giertychowi. Wicepremier nie zaprzecza, ale nie chce też potwierdzić. - Moje rozmowy w tym zakresie z Lepperem miały charakter prywatny, nie służbowy. Nie zamierzam ujawniać prywatnych rozmów chyba, że poprosi mnie o to prokuratura - mówi portalowi tvn24.pl.
Podobnie odpowiada na pytanie, czy wierzy Lepperowi: - Mam w tej sprawie wiedzę trochę szerszą, więc też nie odpowiem na to pytanie - mówi. I dodaje: - Chyba, że przed prokuraturą lub przed komisją śledczą.
"Zrozumiałem, że dymisje dotyczą całego LiS-u"
Po sobotnim spotkaniu z premierem Kaczyńskim Giertych poinformował, że szef rządu zamierza odwołać w poniedziałek ministrów LPR. - Nie mówił o dymisjach Samoobrony, ale tak to zrozumiałem, że to dotyczy całego LiS-u - mówi szef Ligi.
Premier odwołanie koalicyjnych ministrów argumentował - według Giertycha - tym, że toczy się kampania wyborcza. - Jak rozumiem nie chce, żebyśmy korzystali z faktu bycia w rządzie w trakcie kampanii wyborczej - komentuje polityk LPR.
Premier miał też powiedzieć, że nie wyklucza w przyszłości rozmów z LPR. Giertych odcina się jednak od tego pomysłu: - Nie wiem, czy premier kiedykolwiek odzyska nasze zaufanie. Dzisiejsze wypowiedzenie umowy jest jawnym oszustwem politycznym. Premier podpisując aneks do umowy koalicyjnej wiedział że go złamie, wiedział o swoich kłopotach z PKW - mówi wicepremier. - Nie będziemy rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim, ale nie wykluczam, że z innymi politykami PiS. Któryś z ministrów obecnych czy byłych powinien się podjąć misji sformułowania rządu - dodaje.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24