Jeżeli przez te trzy lata nie nastąpiła żadna istotna zmiana, poza niewielkimi, to znaczy, że stoimy w miejscu. W moim przekonaniu, jeżeli stoimy w miejscu, to się cofamy. I to jest niepokojące - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 generał Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Z okazji Święta Wojska Polskiego w Warszawie odbyła się w środę Wielka Defilada Niepodległości. Generał Mirosław Różański pytany w TVN24, czy w polskiej armii jest co świętować, odpowiedział, że "trzeba świętować, bo jest to czas do refleksji". - Tylko niestety dzisiaj jest sytuacja taka, że ta refleksja jest smutna - zaznaczył.
"Jeżeli stoimy w miejscu, to się cofamy"
Przypomniał, że trzy lata temu usłyszał z sejmowej mównicy, z ust ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza, że "armia jest w fatalnym stanie". - Przez następne miesiące słyszałem wiele deklaracji o tym, co będzie lepszego, nowego. I co przez te trzy lata? Nic nie zostało zrealizowane - wskazał.
- Jeżeli przez te trzy lata nie nastąpiła żadna istotna zmiana, poza może małymi, niewielkimi, to znaczy, że stoimy w miejscu. W moim przekonaniu, jeżeli stoimy w miejscu, to się cofamy. I to jest niepokojące. Nie można zauważyć progresu w zakresie modernizacji armii i wzrostu jej potencjału - ocenił.
Odniósł się też do środowego wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy.
- Uważam, że powinniśmy podnosić wydatki na obronność szybciej niż to pierwotnie zaplanowaliśmy - oświadczył prezydent. Jak zaznaczył, planowaliśmy to zrobić do 2030 r., ale gdyby sytuacja gospodarcza pozwoliła na to, to powinniśmy wytężyć siły, "aby podnieść te wydatki do 2,5 procent PKB do roku 2024".
Generał Różański zauważył, że "jeżeli zestawimy to z deklaracjami, że do tego samego roku chcemy armię zwiększyć do 200 tysięcy żołnierzy, to tutaj matematyka na poziomie szkoły podstawowej wskazuje, że nie będzie żadnego wzrostu".
Dodał, że kolejne 100 tysięcy żołnierzy trzeba będzie zaopatrzyć, wyposażyć, utrzymać, zapłacić im uposażenie. - Czyli zabraknie pieniędzy na modernizację - stwierdził.
- Uważam, że tego typu deklaracje są niestety trochę obliczone na efekt, a nawet na zamówienie populistyczne. Armia, aby się rozwijała, musi być oszacowana finansowo - zaznaczył.
Podkreślił, że nie ma dokumentów, które regulują między innymi kwestie modernizacji armii czy jej rozwoju. - My dzisiaj dalej bazujemy na takim fundamentalnym dokumencie jakim jest Program Rozwoju Sił Zbrojnych edycji 2013-2022 - zwrócił uwagę. Dodał, że od dwóch lat powinien obowiązywać nowy dokument.
Ocenił, że "każdy polityk, czy wojskowy, który mówi o rozwoju sił zbrojnych, modernizacji na czas po roku 2022, składa deklaracje bez pokrycia".
"Awanse generalskie rozdaje się na lewo i prawo"
Prezydent Andrzej Duda wręczył w środę w Warszawie 10 nominacji generalskich i jedną admiralską. Generał Różański ocenił, że dzisiaj "rozdaje się awanse generalskie tak naprawdę na lewo i prawo".
W jego ocenie, czterech oficerów, który dzisiaj byli mianowani na wyższe stopnie, "mogą spokojnie spoglądać z dumą i satysfakcją" na swoje awanse.
Wskazał równocześnie, że najbardziej kuriozalny awans został przyznany dowódcy formacji, która tak naprawdę jeszcze się tworzy, czyli Wojska Obrony Terytorialnej. - Jeśli ten oficer będzie awansowany w takim ekspresowym tempie, to za trzy lata on będzie czterogwiazdkowym generałem - podkreślił. - Czy o to chodzi? Myślę, że niestety jest czas, gdzie są rozdawane awanse za lojalność i deklarację bezkrytycznej współpracy - ocenił.
Przypomniał, że przed 15 sierpnia "zapowiadano, że będą awanse, które będą się wpisywały w nową projekcję systemu kierowania i dowodzenia" w armii. - Dla mnie jest zastanawiające, jaki wpływ dyrektorzy departamentów w MON będą mieli na nowy system kierowania i dowodzenia. A oni otrzymali awanse. Jeżeli szefowie inspektoratów otrzymują awanse, nie jest to związane z nowym systemem kierowania i dowodzenia - ocenił.
Generał: budowanie WOT kosztem wojsk operacyjnych
Generał Różański ocenił również w "Faktach po Faktach", że Wojska Obrony Terytorialnej są potrzebne. Dodał, że powinny być uzupełnieniem sił zbrojnych. - Natomiast jeżeli ktoś ten projekt wysuwa na plan pierwszy (…), to znaczy, że to jest wielka nieodpowiedzialność - podkreślił. Ocenił, że "Wojska Obrony Terytorialnej tworzy się kosztem wojsk operacyjnych". - Zasadnicza część kadry dowódczej z Wojsk Obrony Terytorialnej została zaciągnięta z wojsk operacyjnych - wskazał. Dodał, że w pierwszej kolejności nowy sprzęt jest kierowany do WOT. Jego zdaniem, "to rabunek wojsk operacyjnych na rzecz Wojsk Obrony Terytorialnej". - Budowanie tej formacji nie zwiększa bezpieczeństwa - dodał.
"Czy zadbamy o bezpieczeństwo sprowadzając złom?"
Były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych odniósł się do planu zakupu od Australii używanych fregat dla polskiej marynarki wojennej. Dla szefa resortu gospodarki morskiej Marka Gróbarczyka zapowiedzi Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz prezydenta są niezrozumiałe. - Nie zgadzamy się z tym, aby pozyskiwać stare jednostki australijskie i w ten sposób hamować proces budowy w polskich stoczniach nowych okrętów obronnych typu korweta w ramach programów Czapla i Miecznik - mówił w rozmowie z Portalem Stoczniowym. Generał Różański zgodził się z ministrem Gróbarczykiem. - Czy zadbamy (o bezpieczeństwo wybrzeża-red.) sprowadzając do kraju złom? - pytał.
Powiedział, że to dla niego 30-letni okręt, który miałby być wprowadzony do wyposażenia marynarki wojennej "bez pewnych gwarancji związanych z logistyką, częściami zamiennymi, z systemami uzbrojenia".
- Myślę, że dzisiaj jest sytuacja taka, w której niestety marynarkę wojenną będziemy popychali do kłopotów logistycznych i eksploatacyjnych, a nie zapewniali jej rozwój - ocenił. Poprzedni program, który przewidywał okręty Czapla i Miecznik w jego przekonaniu zapewniłby bezpieczeństwo i byłyby realnym wzrostem potencjału marynarki wojennej.
Szef BBN Paweł Soloch w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zaznaczył, że w sprawie programów związanych z modernizacją polskiej armii, BBN jest w "ścisłym kontakcie" z ministrem obrony narodowej.
- Ja bym dopytał dalej: panie ministrze, czy ten zakup (fregat od Australii-red.) jest zapisany w Programie Rozwoju Sił Zbrojnych? Od razu odpowiadam: nie - powiedział w "Faktach po Faktach" generał Różański.
- Jeżeli politycy uzgadniają sobie zakup uzbrojenia niczym ludzie dyskutujący o zakupach w supermarkecie, to nawet jeżeli się zgadzają, to powinni to robić w sposób profesjonalny albo dopytać się ekspertów, którzy by podpowiedzieli - ocenił.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24