- Trudno mi krytykować firmę, w której spędziłem 27 lat, ale to wygląda na elementarz. Tylny samochód ochronny powinien zapobiec uderzeniu tego seicento w samochód główny. Jeżeli uderzył, to mamy do czynienia z zagapieniem się ochrony i kierowcy w tylnym samochodzie - mówił gen. Marian Janicki, były szef BOR w TVN24.
Były dowódca BOR zadał pytanie o staż i doświadczenie w jeździe kolumnowej kierowców, którzy byli w piątek w Oświęcimiu.
- Po tej sławetnej oponie (zeszłorocznym wypadku z udziałem limuzyny prezydenta Dudy - red.), nastąpiła taka czystka w nadzorze transportu, że mało kto tam został z doświadczonych ludzi. Nie mówię o kierownictwie, ale o kierowcach - stwierdził Janicki.
Przypomniał, że nie wszystkie pojazdy BOR są opancerzone i nie ma pewności, czy premier była przewożona akurat takim pojazdem.
- Jeśli to nie był pojazd pancerny, to trzeba zapytać się dlaczego (premier-red.) poruszała się pojazdem nieopancerzonym - stwierdził Janicki.
Były szef BOR dodał, że pasażer na tylnym siedzeniu powinien mieć zapięte pasy, ale "są różne sytuacje".
- Niektóre osoby ochraniane za mojej bytności absolutnie zapinały pasy, ale to była prośba oficera ochrony, który siedział obok kierowcy - dodał.
Janicki: nie przypominam sobie roku z taką liczą wypadków
Na podstawie przekazów telewizyjnych, gen. Janicki nie był w stanie dokładnie ocenić ewentualnych skutków wypadku i obrażeń, jakie mógł odnieść pasażer, siedzący z tyłu pojazdu.
- Wydaje mi się, że osoba ochraniana, siedząca z tyłu - jeżeli to jest ten samochód - to tam nie ma poważnego uszczerbku na zdrowiu. To jest jednak premier rządu polskiego, ochraniana przez BOR i to nie powinno mieć miejsca - stwierdził Janicki.
- Nie przypominam sobie takiego przypadku w ostatnim dziesięcioleciu, żeby w ciągu roku było tyle wypadków z VIP-ami, których ochrania BOR - skomentował były szef biura. - Coś z tym szkoleniem nie idzie tak jak powinno - dodał.
Gen. Janicki powiedział, że jest pewien, że w przypadku pęknięcia opony w limuzynie prezydenta Dudy w marcu ub.r. kierowca dzięki swojemu doświadczeniu uratował mu życie.
- Mniej więcej orientuję się, kto siedział za kierownicą głównego samochodu pani premier - mówił Janicki, dodając, że była to - wedle jego wiedzy - osoba niedoświadczona. - Różnica między kierowcą tamtym (prezydenta - red.) a dzisiejszym, to są Himalaje - ocenił.
Autor: tmw//plw / Źródło: tvn24