- Jako polityk uważam za swój obowiązek kierować się uniwersalnymi zasadami moralnymi i wiedzą naukową. Jedno i drugie w konkluzjach bardzo często prowadzi do wniosków identycznych jak stanowisko Kościoła - tłumaczy Jarosław Gowin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Poseł PO przekonuje o konieczności wprowadzenia ustawy bioetycznej. - Gdzie nie ma prawa, tam wszystko wolno. To oznacza, że w Polsce embriony ludzkie wielokrotnie są niszczone - argumentuje Gowin.
Autor projektu ustawy bioetycznej zapowiada, że jeśli Sejm i jego partia zezwolą na mnożenie nadliczbowych zarodków, to będzie głosował przeciw PO. - Nie tylko nie będę jej firmował, ale także będę głosował przeciw niej - deklaruje poseł PO i dodaje, że jego projekt cieszy się poparciem premiera. - Zaakceptował moje propozycje co do generalnego kierunku. Za szczegóły odpowiedzialność biorę na siebie - mówi.
Jak tłumaczy Gowin, najważniejszym zapisem w projekcie jest ochrona życia ludzkich embrionów. - Ustawa bioetyczna ma wypełnić lukę prawną w dziedzinie in vitro czy klonowania. Ta luka jest moralnym horrorem - stwierdził Gowin. - Gdzie nie ma prawa, tam wszystko wolno. To oznacza, że w Polsce embriony ludzkie wielokrotnie są niszczone, że "produkuje" się je w celach komercyjnych, na przykład sprzedając za granicę na badania naukowe - dodaje.
"Powtarzają gest umywania rąk"
Rozwiązaniem - zdaniem Gowina - jest zakazanie tworzenia zarodków nadliczbowych. - Tworzenie zarodków nadliczbowych i zamrażanie ich jest nieludzkie. To instrumentalne traktowanie człowieka - mówi Gowin. - Proponujemy metodę stosowaną w Niemczech polegającą nie na zamrożeniu zarodków, tylko na zamrażaniu komórek jajowych, które następnie są rozmnażane i zapładniane. W takim zabiegu zamrażania komórek nie widzę niczego nagannego moralnie - dodaje.
Pytany, jak odbiera ataki niektórych środowisk katolickich odparł. - Gdy czytam rozmaitych publicystów katolickich, którzy piętnują mnie za nieuczciwość, za niewierność nauczaniu Kościoła, to myślę, że oni w praktyce powtarzają gest umywania rąk znany od 2 tys. lat - mówi poseł PO. - Mamy następujące możliwości. Albo utrzymywać status quo - czyli horror - w oczekiwaniu na to, że w przyszłości lewica ureguluje tę dziedzinę po swojemu (co, paradoksalnie, też byłoby pewnym postępem), albo wprowadzimy w tej chwili ustawodawstwo, które w dużym stopniu uwzględnia obiekcje Kościoła wobec metody in vitro. Nie mam żadnych moralnych rozterek, jako polityk powinienem dążyć do tego drugiego rozwiązania. Zasada wszystko albo nic, jest moim zdaniem, otwarciem drzwi dla nihilizmu - przekonuje.
Uporczywa terapia
Gowin odnosi się także do tzw. uporczywej terapii - kwestii poruszonej w ustawie bioetycznej, mającej regulować postępowanie lekarzy wobec pacjentów w stanie agonalnym.
- Po raz pierwszy czym jest uporczywa terapia. Chcę od razu powiedzieć, że za uporczywą terapię nie uznajemy podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu, karmienia czy nawadniania - tłumaczy Gowin i dodaje, że odłączenie od aparatury osoby, która żyje wyłącznie dzięki kroplówce, jest w świetle jego projektu eutanazją.
Źródło: Rzeczpospolita