Chcemy mieć jasny przegląd sytuacji - oświadczył wicepremier Krzysztof Gawkowski, który pytany był o sprawę ujawnienia przez szefa Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Dariusza Wieczorka danych sygnalistki. Na późniejszej konferencji Wieczorek powiedział, że "w tej sprawie nie mamy do czynienia z sygnalistą". Minister zaznaczył, że nie zamierza podać się do dymisji.
W czwartek Wirtualna Polska opublikowała tekst, w którym podała, że "szefowa związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim poinformowała ministra nauki Dariusza Wieczorka o nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na uczelni". "Prosiła o zachowanie anonimowości, ale minister osobiście przekazał jej pisma rektorowi. Kobieta została okrzyknięta donosicielką" - czytamy. Ponadto, według WP, rektor poinformował ministra w piśmie, że "rozważa podjęcie kroków prawnych" wobec kobiety.
Sieć Obywatelska "Watchdog Polska" zapowiedziała, że złoży zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra Wieczorka.
O sprawę pytany był w Sejmie przez reportera TVN24 Radomira Wita wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. - Lewica zawsze wspierała związki zawodowe, budowała dobry sojusz ze związkami zawodowymi. Dla nas są ważne te sprawy. Poprosiłem pana ministra Wieczorka o przygotowanie wyjaśnień i przedstawienie wszystkiego, co w tej sprawie się wydarzyło - powiedział Gawkowski.
CZYTAJ TAKŻE: Ujawnione dane sygnalistki. Kotula: został popełniony błąd, minister powinien przeprosić
- Chcemy mieć jasny przegląd sytuacji. Ma w najbliższych godzinach i dniach być pełne przedstawienie sytuacji, która mogła tam mieć miejsce - dodał.
Wieczorek: nie mamy do czynienia z sygnalistą
Po godzinie 11 Dariusz Wieczorek przekonywał na konferencji, że w ministerstwie wszystko odbyło się "zgodnie z obowiązującymi procedurami i obowiązującym prawem".
- Wszystkie dokumenty i pisma, które z urzędu wychodzą, są w naszej ocenie zgodne z prawem. Bardzo doceniamy funkcjonowanie związków zawodowych nie tylko na polskich uczelniach. Dyskusje ze stroną społeczną są dla nas absolutnie kluczowe - zapewniał Wieczorek.
Wyjaśniał, że "zgodnie z obowiązującym prawem, przewodniczącej związków zawodowych przysługuje ustawowa ochrona, czyli takiej osoby nie można zwolnić". - Te pisma przychodziły ze służbowych skrzynek Uniwersytetu Szczecińskiego, to też bardzo istotna sprawa. Jak weźmiemy to wszystko pod uwagę, to w tej sprawie nie mamy do czynienia z sygnalistą. Tym bardziej, że ustawa o sygnalistach nie weszła jeszcze w życie - mówił dalej minister.
Wieczorek poinformował, że w sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniające. - Skierowaliśmy pisma z prośbą o wyjaśnienie do władz uniwersytetu, więc postąpiliśmy absolutnie prozwiązkowo, nie zamietliśmy tej sprawy pod dywan - ocenił minister.
Wieczorek: kłamstwem jest, że pismo zostało przez nas przekazane
Wieczorek dalej twierdził, że "kłamstwem jest również to, że pismo pani przewodniczącej zostało przez nas przekazane". - Są dokumenty pokazujące, że jeżeli chodzi o informacje i pytania, które były zawarte w tym piśmie, to poinformowaliśmy oczywiście zgodnie z obowiązującym prawem, bo tak robimy w każdym przypadku - mówił.
- Jeżeli otrzymujemy pismo od przewodniczących związków zawodowych, obojętnie jakiej uczelni, to kierujemy je do wyjaśnienia z prośbą o to, żeby rektorzy nam te wyjaśnienia przekazali. Wszystko w tej sprawie na ten moment wydaje się być zgodne z procedurami - przekonywał Wieczorek.
Skomentował to w serwisie X Patryk Słowik - dziennikarz WP, który opisywał sprawę ujawnienia danych. "Wieczorek na konferencji prasowej: - Kłamstwem jest, że pismo pani przewodniczącej (Fostiak) zostało przez nas przekazane (rektorowi). Panie Ministrze, właśnie Pan okłamał Polaków w celu ratowania stanowiska" - napisał dziennikarz i udostępnił pismo skierowane przez ministra nauki do rektora Uniwersytetu Szczecińskiego.
Jak czytamy, załącznikiem do dokumentu były "pisma przewodniczącej Związku Zawodowego Pracowników Nie Będących Nauczycielami Akademickimi". Do wiadomości dodano właśnie Gabrielę Fostiak, czyli przewodniczącą tego związku.
Na konferencji Paweł Figurski - drugi z dziennikarzy WP, który ze Słowikiem opisywał sytuację z Uniwersytetu Szczecińskiego - przytoczył powyższe pismo z 15 października, w którym ministerstwo udostępniło pismo szefowej związku zawodowego. Wieczorek tłumaczył wtedy, że "kluczowe jest pismo, które po tych wszystkich wyjaśnieniach zostało oficjalnie skierowane do pana rektora 23 września" i tam "żadnego załącznika nie ma".
- Załączyliśmy oczywiście te pytania z prośbą o to, żeby to wyjaśnić. Również w tym piśmie wyjaśniamy rektorowi, że nie stosujemy w tej sprawie dyrektywy o sygnalistach, bo przewodnicząca związku zawodowego tej dyrektywie nie podlega. I pewnie te dalsze, kolejne zapytania wynikały z tego, że taki dokument pierwotnie żeśmy rektorowi przysłali. Przyjęliśmy takie założenie, to już wysyłaliśmy wtedy te pisma - mówił Wieczorek.
Wieczorek: o 90 procentach dokumentów nie wiem
W bloku pytań od dziennikarzy Wieczorek został zapytany między innymi, czy nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Powiedział wtedy, że "nie rozumie takie tezy". - To jest urząd, ministerstwo, tu są procedury, urzędnicy, którzy to wszystko przygotowują. Ja o 90 procentach dokumentów nie wiem, bo w moim imieniu one są podpisywane. To nie jest rzucanie odpowiedzialności, tylko dyrektorzy departamentów dobrze wiedzą, że ma być wszystko zgodnie z obowiązującym prawem i procedurami - powiedział.
- W tej sprawie jeszcze raz zweryfikujemy to od strony formalno-prawnej, czy nie byliśmy zbyt nadgorliwi, czy nie popełniono w tym zakresie jakichś błędów - zapewniał.
Wieczorek pytany, czy rozważa rezygnację ze stanowiska ministra, odparł krótko: - Nie, nie rozważam.
Dodał, że kwestia jego ewentualnej dymisji "to już decyzja będzie pana premiera, natomiast w tej sprawie jestem w stanie panu premierowi przedstawić wszystkie wyjaśnienia".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka.PAP