29 osób, w tym sześciu funkcjonariuszy policji, zasiadło na ławie oskarżonych w procesie tzw. gangu policjantów, który rozpoczął się w łódzkim Sądzie Okręgowym. Według oskarżycieli, grupa przez kilka lat m.in. wymuszała ochronę na właścicielach dyskotek w łódzkiem.
Gangiem kierował były policjant z pododdziału antyterrorystycznego 35-letni Przemysław G. oraz o rok starszy Sławomir F. Tylko ta dwójka oraz jeszcze jeden oskarżony przebywają obecnie w areszcie. Pozostali, w tym trzy kobiety, odpowiadają z wolnej stopy. Dwóch oskarżonych funkcjonariuszy nadal pracuje w policji. Siedem innych osób wcześniej przyznało się do winy i dobrowolnie poddało się karze.
Cztery lata "ochrony"
Według prokuratury gang działał w latach 2005-2009. Wymuszał i przejął ochronę kilkunastu największych lokali rozrywkowych w łódzkiem, m.in. w Łodzi, Pabianicach, Bełchatowie i Wieluniu. Szefowie gangu powoływali się na układy w policji i oferowali usługi "dorabiających" po pracy policjantów.
Koleżeński interes
Policyjny antyterrorysta Przemysław G. - zdaniem śledczych - zwerbował do współpracy pięciu kolegów: dwóch policjantów z oddziału antyterrorystycznego, policjanta ze sztabu komendy wojewódzkiej oraz dwóch funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Policjanci ochraniali przestępcze działania szefów gangu, czyli przekazywali informacje o planowanych działaniach policji i dane z prowadzonych postępowań. Ciążą na nich zarzuty m.in. utrudniania śledztw, ujawnienia tajemnicy służbowej, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, łapownictwo, przekroczenie uprawnień.
Schemat działania gangu był zawsze podobny. Przed złożeniem oferty właścicielowi dyskoteki organizowano bójki w lokalach, podczas których cierpieli klienci, często wynajmując do tego pseudokibiców czy osoby ze środowiska przestępczego. Miało to wykazać nieudolność działań dotychczasowej firmy ochroniarskiej i zachęcić właścicieli do skorzystania z usług firm należących do szefów gangu.
Gdy gang przejmował ochronę lokali, także dochodziło do przypadków pobić klientów. Wówczas tuszowano te zdarzenia. Zastraszano pobitych i przekonywano ich, by tego nie zgłaszali, albo fałszowano dowody m.in. niszczono zapis z monitoringu lokali.
Antyterroryści dorabiali w dyskotekach
W obu firmach ochroniarskich często zatrudniane były osoby, które nie miały uprawnień do ochrony imprez i posługiwały się fikcyjnymi dokumentami. Prokuratura ustaliła też, że jako ochroniarze w dyskotekach nieformalnie - na zlecenie szefów gangu - dorabiali sobie policjanci z oddziału antyterrorystycznego. Za jeden wieczór jako ochroniarze dostawali 100 złotych; w weekendy - 200 zł. Nie zostali oni jednak objęci tym aktem oskarżenia, ale są świadkami w tej sprawie.
nawet do 15 lat więzienia
Większości z oskarżonych zarzuca się udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która ma na koncie m.in. wymuszenia rozbójnicze, pobicia, oszustwa, a także pranie brudnych pieniędzy i utrudnianie postępowań karnych. Niektórym z nich grożą kary nawet do 15 lat więzienia.
Rozpracowanie gangu trwało dwa lata, a zajmowała się tym specjalna grupa złożona z policjantów z CBŚ i Biura Spraw Wewnętrznych KGP.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP