Co oznacza wyrok opolskiego sądu i czy szykuje się fala pozwów? Chodzi o sprawę fryzjera z Głogówka, który wygrał w sądzie z sanepidem. Opolski sąd uchylił karę 10 tysięcy złotych nałożoną na salon fryzjerski za pracę w czasie lockdownu. Sąd uznał, że w tym przypadku rozporządzenie Rady Ministrów nie było właściwym sposobem do zakazania prowadzenia działalności gospodarczej. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dla 85-letniego mieszkańca Głogówka salon fryzjerski jest jak dom. Przychodzi do niego codziennie od 45 lat. Nie tylko dla klientów. Tu spotyka się z rodziną i przyjaciółmi. Tego rytmu nie zaburzyła nawet pandemia. - Ta praca to jest całe jego życie. On nie potrafi inaczej spędzać wolnego czasu, więc jest tutaj zawsze. W godzinach, w których zawsze funkcjonował zakład, przyjeżdżał, podlewał kwiaty, karmił rybki – mówi jego wnuczka Ewa Toszek.
Przy okazji podcinał też włosy starym dobrym znajomym, nie zważając, czy to jeszcze praca czy już prywatne życie. - Był u niego kolega. I mój dziadek zawsze jak go ktoś odwiedza, to on podcina włosy. To jest tak, że to jest jego praca. On nie lubi, jeśli te włosy nie są ułożone, więc on tego pana przycinał – dodaje Ewa Toszek.
"Działania rządu muszą uwzględniać zasady konstytucyjne i legislacyjne"
Policja skierowała sprawę do sanepidu. Fryzjer został ukarany grzywną w wysokości 10 tysięcy złotych. Rodzina poszła z tym do sądu i teraz sąd przyznał jej rację. - Przepisy rozporządzenia Rady Ministrów z 19 kwietnia 2020 roku nie mogły wprowadzać zakazu prowadzenia działalności gospodarczej – wyjaśnia rzecznik Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu Krzysztof Bogusz.
Stało się więc to, przed czym przestrzegali prawnicy - że wprowadzenie zakazu prowadzenia działalności za pomocą rozporządzenia, czyli aktu najniższej rangi bez podstawy w ustawie, może zostać podważone przez sąd. Ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych, na którą powoływał się rząd, do takiego zakazu zdaniem sądu nie upoważniała.
- W polskim porządku prawnym wprowadzenie ograniczeń do konstytucyjnych swobód może być wprowadzone ustawą albo aktem prawa wtórnego unijnego – tłumaczy konstytucjonalistka z Uniwersytetu Szczecińskiego doktor Bogna Baczyńska. Może też być wprowadzone poprzez ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, na przykład stanu klęski żywiołowej. - Jeżeli z tego trybu nie skorzystano, wtedy zwykłe działania rządu muszą uwzględniać zasady konstytucyjne i legislacyjne – mówi Krzysztof Bogusz.
Co dalej?
Sąd wyraźnie podkreśla, że nie kwestionuje zakazów jako formy zwalczania epidemii, tylko to, w jaki sposób te zakazy są wprowadzane. Co dalej? Tego nie wiedzą nawet konstytucjonaliści. - Myślę, że czeka nas taka fala odwołań i fala pozwów do sądu – przewiduje dr Bogna Baczyńska.
Takie zapewnienia już są od branży fitness. Do tej pory przedsiębiorców powstrzymywały nie tylko wysokie kary sanepidu z reżimem natychmiastowej wykonalności, ale też to, że taka kara zamykała drogę do skorzystania z rządowej pomocy. Wyrok sądu w Opolu daje przedsiębiorcom nadzieję.
- Będą to setki pozwów koordynowane przez nasze kancelarie – zapowiada prezes Polskiej Federacji Fitness Tomasz Napiórkowski. Nie każdy przypadek jest taki sam. Wyrok w sprawie fryzjera nie jest jeszcze prawomocny. Sam 85-latek sprawę tak mocno przeżył, że na jej finał woli poczekać w spokoju.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock