Zakochana 15-letnia Daria z Torunia terroryzowała Marka, dwa razy starszego od siebie mężczyznę. Porysowała mu samochód, zniszczyła witrynę sklepu, w którym pracował. O całej sytuacji mówiliśmy kilka tygodni temu. Teraz sprawa prześladowań w końcu trafiła do sądu, a dziewczyna została zamknięta w zakładzie opiekuńczo-wychowawczym, gdzie będzie czekać na proces.
To opowieść niemal jak z filmu "Fatalne Zauroczenie". Zaczęło się niewinnie: 30-letni Marek i 15-letnia Daria poznali się w kościele podczas imprezy charytatywnej. On - aktywnie działający w parafii, ona - z patologicznej rodziny, z problemami z których zaczęła się zwierzać. - I tu był mój błąd. Powiedziałem, że gdyby chciała czasem pogadać (...) to może do mnie zadzwonić, napisać - mówi pan Marek.
A zapowiadało się tak spokojnie...
Jednak dla mężczyzny zapowiadająca się na nieszkodliwą znajomość przekształciła się w udrękę. 15-latka do mężczyzny na początku dzwoniła raz, dwa razy dziennie, potem już niemal bez przerwy. Żądała też spotkań. - Powiedziałem jej, że możemy się spotykać w niedzielę, w kościele na nabożeństwie (...) i będziemy mogli chwilę pogadać - opowiada 30-latek.
Na początku tak też było, jednak dziewczynie to nie wystarczało. Daria zaczęła go prześladować. Najpierw wydzwaniała do sklepu, w którym pracował pan Marek, potem regularnie niszczyła witrynę tego sklepu. Groziła, że nie przestanie, jeśli mężczyzna nie zacznie się z nią spotykać. Pan Marek tego jednak robić nie chciał. - Mówiłem, że ona ma 15, ja mam lat 30 i nie możemy się spotykać, bo jak to wygląda? Poza tym ja nie chcę i już - tłumaczy.
Dziewczyny to jednak nie przekonało. Razem z kolegami ponownie zniszczyła klatkę, pojawiały się na niej kolejne wulgarne napisy, domagała się spotkania. Pan Marek na nie się zgodził, a rozmowę, w której 15-latka zaczęła go szantażować, nagrał. - Wiesz, że pójdę na policję i powiem im, że mnie molestowałeś - groziła. Gdy 30-latek powiedział, że dziewczyna mówi nieprawdę, ta odparła, że funkcjonariuszom skłamie.
"Wielki syf"
Pan Marek kategorycznie zaprzecza, że cokolwiek między nimi było. - Nie boję się o tym mówić, bo wiem że jestem czysty - dodaje. Słowa mężczyzny potwierdza policja, która szukała Darii, by stanęła przed sądem. 15-latka jednak zniknęła. Teraz, gdy w końcu ją odnaleziono, została zamknięta w zakładzie opiekuńczo-wychowawczym, gdzie będzie czekać na proces.
A pan Marek całą znajomość podsumowuje słowami: - Wielki syf, syf w życiu mi zrobiła.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24