Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że wyjaśnia sprawę fałszywego adresu e-mail na stronie polskiej ambasady w Bagdadzie. Nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi, jak do tego doszło, że adres ten widniał na rządowej witrynie przez co najmniej cztery lata.
Jak pisaliśmy w tvn24.pl, dane kontaktowe nienależące do polskich służb konsularnych ani innych agend rządowych znajdowały się w zakładce z instrukcją, w jaki sposób irakijscy obywatele mogą uzyskać polską wizę. E-mail miał swoją skrzynkę w ogólnodostępnej domenie Yahoo.com, nie zaś w rządowej domenie msz.gov.pl.
E-maile wysyłane na ten adres nie trafiały do polskich urzędników zajmujących się wydawaniem wiz, co ustaliliśmy, nawiązując korespondencję z kimś, kto krył się za tym adresem. Właściciel adresu wysuwał bezprawne żądania, abyśmy przesłali skany dokumentów tożsamości i aktu urodzenia oraz zapłacili za wizę wielokrotnie wyższe kwoty, niż wynika to z urzędowych taryf.
Adres usunięto, pytania pozostały
Początkowo Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie odnosiło się do sprawy, a oficjalne stanowisko resortu w tej sprawie otrzymaliśmy dopiero sześć dni po publikacji.
"Informujemy, że trwają ustalenia, do kogo należy wskazany adres e-mail oraz w jakich okolicznościach znalazł się na stronie internetowej Ambasady RP w Bagdadzie. Informujemy, że niezwłocznie po otrzymaniu informacji o błędnym adresie, został on usunięty ze strony placówki i w tej chwili treści te nie są dostępne" - zapewniło biuro prasowe MSZ.
Jednak, jak pisaliśmy w tvn24.pl, informacje o fałszywym e-mailu ministerstwo otrzymało już na początku grudnia 2017 roku. O nieprawidłowościach na stronie ostrzegała wtedy blogerka Michalina Kupper i portal demagog.org. Według ich relacji ministerstwo nie odpowiadało na te doniesienia, a podejrzany adres zniknął dopiero w połowie stycznia - w dniu, w którym zapytaliśmy ministerstwo o tę sprawę.
W stanowisku przesłanym do naszej redakcji ministerstwo podkreśliło, że Ambasada RP nie prowadziła działalności w latach 2014-2016, czyli w okresie, kiedy podejrzany adres pojawił się na stronie. E-mail funkcjonował jednak w serwisie MSZ przez cały rok 2017 i pierwsze dni stycznia ubiegłego roku.
"Ambasada nie prowadzi czynności związanych z wydawaniem wiz"
"Podkreślamy także, że od momentu zawieszenia działalności placówki Ambasada RP w Bagdadzie w 2014 roku, pomimo wznowienia działalności w 2016, nie prowadzi ona czynności związanych z wydawaniem wiz interesantom. Czynności konsularne związane z wydawaniem wiz są prowadzone przez Agencję Konsularną RP w Irbilu, co jest zaznaczone na portalach placówek w Bagdadzie i Irbilu" - czytamy w oficjalnym stanowisku MSZ.
Wyjaśnienia ministerstwa nie zmieniają jednak faktu, że nienależący do rządu adres mający służyć do załatwiania formalności wizowych widniał w rządowej domenie msz.gov.pl na stronie opatrzonej polskim godłem.
Ministerstwo nie odniosło się do naszych pytań. Nadal nie ma odpowiedzi, dlaczego na stronie polskiej placówki dyplomatycznej znalazł się adres, który nie wiadomo, do kogo należy. Nie odpowiedziano nam też, dlaczego nikt nie zauważył go przez cztery lata, a także do jakiego celu mógł zostać użyty i jakie mogą płynąć z tego konsekwencje.
Fałszywka odkryta przez przypadek
Sprawę fałszywego adresu e-mail jako pierwszy opisał portal demagog.org. Autorzy artykułu powołali się na historię blogerki Michaliny Kupper, która chciała pomóc znajomemu z Iraku w uzyskaniu wizy do Polski. Kobieta w tym celu podała mu dane kontaktowe znajdujące się na oficjalnej stronie ambasady RP w Bagdadzie.
Znajomi blogerki przez przypadek odkryli, że są fałszywe. Podejrzeń nabrali po tym, jak w odpowiedzi na ich zapytania wizę wyceniono najpierw na 10 tysięcy dolarów, a potem na 500 euro. Wtedy okazało się też, że e-mail w domenie yahoo.com nie należy do polskiej ambasady.
Oficjalnie polska wiza Schengen kosztuje w Iraku 77 dolarów (92 tysiące irackich dinarów).
Blogerka pokazała na swojej stronie, że wicekonsul Witold Krajewski z Agencji Konsularnej RP w Irbilu zapewnił ją na piśmie, iż wspomniany adres "jest nieautoryzowany przez polskie placówki dyplomatyczne".
Nawet cztery lata na rządowej stronie
Z danych serwisu WebArchive wynika, że podejrzany adres e-mail mógł być tam umieszczony nawet od 2014 roku.
Jak ustaliliśmy, ukryty pod nim odbiorca żądał od osób zainteresowanych wyrobieniem polskiej wizy danych osobowych, skanów dokumentów tożsamości oraz pieniędzy. Osoba, która odpisywała na nasze wiadomości, w żadnej z nich nie podała swojego imienia i nazwiska. Podpisywała się jako "Consular Assistant Embassy of the Republic of Poland/ Baghdad [Asystent Konsularny ambasady RP w Bagdadzie]".
Ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa teleinformatycznego, którego zapytaliśmy o tę sprawę, nie miał wątpliwości, że adres mógł służyć do wyłudzania danych i kopii dokumentów, które są cennym towarem wśród osób podszywających się pod inne osoby w celu popełniania przestępstw.
Cyprian Gutkowski z Fundacji "Bezpieczna Cyberprzestrzeń", zapytany o komentarz do tej sprawy, potwierdził, że mogła to być próba uzyskania danych paszportowych w celu wyrobienia wizy dla osoby lub osób, które chcą przedostać się przez granicę, posługując się tożsamością kogoś innego. Z kolei zdaniem Rafała Trzaskowskiego, wiceszefa MSZ w latach 2014-2015, w związku z funkcjonowaniem fałszywego adresu e-mail mogło dojść do poważnego zagrożenia. - Jeżeli na podstawie tych danych podejrzani ludzie mogli starać się o wizy, to oznacza, że ci podejrzani osobnicy mogli wjeżdżać do strefy Schengen - stwierdził były wiceminister.
Trzaskowski uważa, że służby powinny dokładnie prześledzić konsekwencje możliwego wycieku danych osobowych oraz sprawdzić, czy ktoś, kto kryje się pod tym adresem, fałszował wizy lub na przykład handlował prawdziwymi po zawyżonych cenach.
Autor: Mateusz Dolak/ jp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock