Dziennikarz miał prawo skrytykować eksperta - uznał warszawski sąd w głośnej sprawie dotyczącej falsyfikatu obrazu Franciszka Starowieyskiego. Tym samym oddalono apelację w siedmioletnim procesie, który ekspert domu aukcyjnego, Łukasz Kossowski, wytoczył dziennikarzowi, Januszowi Miliszkiewiczowi, oskarżając go o naruszenie dóbr osobistych.
Miliszkiewicz zakwestionował fachowość ekspertyzy Kossowskiego w felietonie "Mein kampf", opublikowanym w magazynie "Art & Business" w 2005 roku. Sprawa dotyczyła fałszywego "dzieła" Starowieyskiego, które ekspert uznał za autentyk.
- W ocenie sądu, apelacja nie okazała się zasadna. Działanie pozwanego nie było bezprawne, a miało na celu dobro społeczne i wywołanie dyskusji publicznej na temat patologii związanych z wprowadzaniem falsyfikatów w obieg rynku sztuki - orzekł sąd.
Fałszywy "autentyk"
Fałszywy obraz Starowieyskiego, zatytułowany "Zjawa" i datowany na 1959 r., powstał wyniku prowokacji dziennikarzy telewizji TVN oraz gazety "Rzeczpospolita". Namalował go Bogdan Achimescu, zaś reklamowany był jako "nowy" obraz Franciszka Starowieyskiego. Prowokację przeprowadzono za zgodą artysty. Sprawę opisała "Rzeczpospolita", a reportaż z tworzenia pastelu wyemitowały programy "Uwaga" i "Superwizjer".
Po ekspertyzie dokonanej w 2005 roku przez Łukasza Kossowskiego obraz został dopuszczony do sprzedaży jako autentyczny. Podstawiony kupiec nabył obraz za kwotę 9,5 tys. zł w Domu Aukcyjnym Polswiss Art, którego właścicielką jest Iwona Buechner.
Sąd: Felietony nie muszą być przyjemne
W trakcie procesu, Kossowski poddawał w wątpliwość dobre intencje dziennikarza. Sugerował zaplanowanie przez Miliszkiewicza intrygi, mającej na celu zniszczenie dobrej marki Domu Aukcyjnego Polswiss Art oraz jego dobrej opinii w środowisku.
- Zasadność tych opinii nie została wykazana - uznał sąd. - Nie stwierdzono selektywnego dobierania faktów w celu udowodnienia wcześniej ustalonej tezy. Wolność prasy i swoboda wypowiedzi są fundamentalnym dobrem społecznym. (...) Pluralizm i otwartość to wartości, bez których niemożliwe jest funkcjonowanie społeczeństwa demokratycznego - podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu orzeczenia. Sąd uznał również, że wypowiedzi o faktach, sądy wartościujące i opinie wyrażone przez Miliszkiewicza były "usprawiedliwione i legalne", natomiast forma felietonu dopuszcza przedstawianie "poglądów szyderczych i nieprzyjemnych, nie tylko pochlebnych i przyjemnych".
Autor: MON/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Katalog aukcji malarstwa