Postępowanie dyscyplinarne w sprawie sędzi Aliny Czubieniak to naruszenie podziału władz - oceniła w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska. Komentowała też sposób, w jaki minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uzasadniał konieczność powołania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. - Z faktu, że jakiś sędzia X ukradł część do wiertarki, nie wynika, że należy łamać stoły, łamać konstytucję, ustanawiać sąd i tryb postępowania - podkreśliła sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego wydała wyrok dyscyplinarny, w którym ukarała sędzię Alinę Czubieniak z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim upomnieniem za wydane przez nią w 2016 roku orzeczenie. Sędzia uchyliła postanowienie sądu o areszcie wobec upośledzonego umysłowo 19-latka, który usłyszał zarzuty napastowania 9-letniej dziewczynki.
W pierwszej instancji sąd dyscyplinarny uniewinnił Czubieniak, jednak prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wniósł odwołanie od tej decyzji i sprawa trafiła do nowej (powołanej w zeszłym roku) Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Profesor Łętowska: to naruszenie podziału władz
Sprawę skomentowała w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, była rzecznik praw obywatelskich.
- Był aresztowany człowiek niepoczytalny, a standard europejski wymaga, żeby od samego początku postępowania był obrońca. Ten człowiek (obrońcy) nie miał, w związku z tym kiedy przyszło zażalenie na tymczasowe aresztowanie, pani sędzia wypuściła go. Czyli zachowała się zgodnie ze standardem, do którego zachowania Polska była zobowiązana, ale sprzecznie z wolą prokuratora - tłumaczyła Łętowska.
Przypomniała, że "w 2010 roku była dyrektywa europejska dotycząca udziału adwokata w postępowaniu karnym". - Ta właśnie dyrektywa wymaga tego, żeby od samego początku osoba niepoczytalna miała (obrońcę) - zaznaczyła.
- Polskie władze argumentowały, że nie trzeba tej dyrektywy w Polsce implementować do polskiego prawa, ponieważ Polska i tak tym standardom odpowiada. Sprawa przeciwko pani sędzi Czubieniak świadczy o tym, że właśnie standardy polskie nie odpowiadają tej dyrektywie. Panią Czubieniak ukarano dyscyplinarnie za coś, co odpowiada treści dyrektywy, więc coś tu jest nie w porządku - oceniła profesor.
Uznała, że postępowanie dyscyplinarne w sprawie sędzi Czubieniak to "naruszenie podziału władz". - Sędzia w swojej działalności orzeczniczej powinien działać swobodnie, a na pewno nie powinien być za nią karany - powiedziała.
"Prawnik nie powinien w ten sposób argumentować"
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro argumentował, że Izba Dyscyplinarna jest powołana po to, "by walczyć z patologiami", takimi jak "sędzia, który kradnie wiertarkę". - A zdaniem dotychczasowych sędziów rozpatrujących jego sprawę w Sądzie Najwyższym, według dotychczasowych procedur dyscyplinarnych, dalej jest nieskazitelnym sędzią - mówił Ziobro.
- Przepraszam bardzo, prawnik nie powinien w ten sposób argumentować - oceniła profesor Łętowska. - Bo z faktu, że jakiś sędzia X ukradł część do wiertarki i był ukarany lub nie był ukarany, nie wynika, że należy łamać stoły, łamać konstytucję, ustanawiać sąd i tryb postępowania, który nie ma nic wspólnego ze standardami, których należałoby przestrzegać - zaznaczyła.
- Tym sposobem ja mogę powiedzieć, że polityk, który zachowuje się nieodpowiednio, a mogłabym dać przykłady, to wobec tego rząd ma się podać do dymisji? Mamy zmienić w ogóle zasady funkcjonowania państwa dlatego, że na przykład któryś z wiceministrów kogoś pobił? A były takie wypadki - podkreśliła.
Łętowska o decyzji KE: jest mi nieprzyjemnie jako obywatelce, ale rozumiem
Profesor Łętowska odniosła się do decyzji Komisji Europejskiej, która wszczęła w środę kolejną procedurę o naruszenie prawa przez Polskę. Sprawa dotyczy tym razem nowego systemu dyscyplinarnego dla sędziów.
Zdaniem Komisji Europejskiej nowy system dyscyplinarny podważa niezawisłość polskich sędziów, nie oferując koniecznych gwarancji, aby chronić ich przed kontrolą polityczną zgodnie z wymogami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Jest mi nieprzyjemnie jako obywatelce, bo dlaczego przecierać szlaki akurat moim krajem, ale rozumiem decyzję - przyznała profesor Łętowska.
- Widziałam komentarze polityków, którzy mówią tak: "a dlaczego pan Timmermans wszczyna postępowanie przeciwko suwerennemu państwu, a nie rusza Rumunii, Węgier?". Ja na to odpowiadam tak: pan Timmermans owszem, on ma wybory i na pewno ma jakąś motywację z tyłu głowy, że dobrze by było mieć jakiś sukces wyborczy, ale pan Timmermans jest przede wszystkim funkcjonariuszem Unii. Każdy funkcjonariusz ma swoje kompetencje i kompetencje mają być wykonywane - tłumaczyła sędzia.
- Teraz: można panu Timmermansowi postawić zarzut, dlaczego nie działa przeciw Rumunii czy Węgrom, a dlaczego działa przeciwko Polsce. Ale tego pytania nie mogą postawić ci, przeciwko którym wszczął postępowanie, realizując swoje kompetencje - skomentowała. - Dlatego, że jeżeli by nie realizował swoich kompetencji, to wtedy jego trzeba zapytać, dlaczego jest opieszały - dodała.
Sprawa "z punktu widzenia meczu piłki nożnej"
Jak powiedziała Łętowska, kiedy czyta komentarze do tej sprawy, to widzi, że "to jest trochę tak, jak byśmy patrzyli na to z punktu widzenia meczu piłki nożnej". - Sędzia odgwizduje spalonego, a na to przychodzimy i powiadamy: "a czegoś pan w poprzednim meczu, który był z kimś innym, nie odgwizdał tego samego spalonego" - tłumaczyła.
- Na to może odpowiedzieć komisja, która bada prawidłowość funkcjonowania sędziów piłkarskich - kontynuowała. - Być może ona działa źle, ale ten nasz spalony jest niestety ewidentny - dodała.
I wyjaśniała: - Spalony polega na tym, że wykreowano u nas Izbę Dyscyplinarną w Sądzie Najwyższym, ale ten twór ma pełną autonomię, to jest państwo w państwie.
- Organizacyjnie to nie podlega pierwszemu prezesowi (Sądu Najwyższego - red.). O ile pierwszy prezes składa sprawozdania przed różnymi ciałami, parlamentem, prezydentem, to on nie sprawozdaje Izby Dyscyplinarnej. On włącza to, co ma do powiedzenia w tej kwestii prezes Izby Dyscyplinarnej do swojego sprawozdania - mówiła.
Przypomniała, że "mamy w konstytucji zakaz sądów specjalnych". - Tylko na wypadek wojny może być tego rodzaju sąd kreowany - podkreśliła. - Powstaje pytanie, czy taki sąd, który formalnie jest włączony do Sądu Najwyższego (…), czy to jest wobec tego sąd specjalny czy nie? - pytała.
"Walczą we mnie dwie dusze"
Przyznała, że walczą w niej "dwie dusze". - Prawnika, bo dla mnie jest nawet ciekawe sprawdzić, jak się oceni istnienie takiego tworu. Ale jako polskiej obywatelce jest mi nieprzyjemnie, że testujemy tak ważne sprawy na tak ważnym problemie, dotyczącym mojego kraju - powiedziała.
- Testujemy to wszystko. Więc nie można powiedzieć jednego: że wniosek Timmermansa jest kompletnie wyssany z palca i motywowany niechęcią w stosunku do Polski albo chęcią zrobienia kariery politycznej na plecach Polski - oceniła.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24