- To demontaż tego planu ze strony wicepremiera Schetyny – mówił Janusz Lewandowski z PO, który oceniał rządowe zamieszanie wokół KGHM. Lewandowski – były minister przekształceń własnościowych – wyliczał zalety prywatyzacji KGHM. Tej, na którą nie chce się zgodzić wicepremier Grzegorz Schetyna. – Sprzedać można tylko raz i koniec – przestrzegał Lewandowskiego Mariusz Błaszczak z PiS.
- To jest ambitny program – ocenił w „Faktach po Faktach” Janusz Lewandowski, który recenzował program prywatyzacji KGHM ogłoszony przez ministra skarbu. Aleksander Grad zapowiedział w środę, że liczy na szybką sprzedaż państwowych udziałów w hutnicznym gigancie. - Prywatyzacja KGHM nie wchodzi w grę. To jest nasze zobowiązanie jeszcze z kampanii wyborczej - oświadczył w czwartek wicepremier Grzegorz Schetyna.
Były minister przekształceń własnościowych wyliczał zalety prywatyzacji KGHM. – Dojrzewa pomysł, aby mniej obciążać przyszłe pokolenia – mówił europoseł PO, który argumentował, że pieniądze z prywatyzacji „są alternatywą dla podnoszenia podatków”. Lewandowski powoływał się też „na doświadczenie każdego Polaka, który twierdzi, że to co prywatne, pracuje lepiej niż to, co jest wspólne czyli niczyje”.
Lewandowski ocenił, że w sprawie KGHM „jest dwóch wicepremierów i trójgłos”. - Po zapowiedziach wstępnych Grada, mieliśmy zapowiedź podwyższenie kwoty uzysku z prywatyzacji wraz z pomysłem prywatyzacji pracowniczej ze strony premiera Pawlaka, a później demontaż tego planu ze strony wicepremiera Schetyny – tłumaczył Lewandowski.
Europoseł PO dodał, że w świecie, w którym „przeprowadza się rozpaczliwe ratunkowe nacjonalizacje”, zapowiedź prywatyzacji jest bardzo dobrym pomysłem na szukanie pieniędzy. – To dobra alternatywa dla podnoszenia podatków i atakowania rezerw NBP – mówił Lewandowski, krytykując tę ostatnią opcję.
Schetyna kontra Grad
- Każdy rozsądny człowiek wie, że w czasie kryzysu sprzedaż majątku nie zapewni dużych przychodów – zwrócił się do Lewandowskiego Mariusz Błaszczak z PiS. – Nie warto wyzbywać się majątku, który ma znaczenie strategiczne dla kraju – kontynuował rzecznik PiS. Błaszczak argumentował, że „sprzedać można tylko raz”. – I co dalej? – pytał. – Działanie takie nie zdynamizuje polskiej gospodarki – tłumaczył.
Rozbieżności między wicepremierem Schetyną a ministrem Gradem, Błaszczak tłumaczył „różnicami w kwestii obietnic wyborczych”. – Grad powiedział kiedyś w radiu, że co innego kampania, a co innego rządzenie – przypomniał poseł PiS. – Grzegorz Schetyna chce dotrzymać obietnic wyborczych – ocenił Błaszczak.
W środę minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że przychody z prywatyzacji w drugiej połowie 2009 r. i w całym 2010 r. wyniosą łącznie 36,7 mld zł. W prywatne ręce ma trafić m.in. od 10 do 41 proc. udziałów resortu w KGHM. Po środowej deklaracji ministra Grada, akcje KGHM sporo potaniały. Deklaracja Grada wywołała też protest związków działających w zakładzie, które ogłosiły pogotowie strajkowe. Ma ono trwać do czasu odwołania decyzji o prywatyzacji spółki.
Nie ma bata na świętą krowę
KGHM to jedna ze spółek z udziałem skarbu państwa uważana za tzw. świętą krowę. Kolejne rządy zapewniają załogę i związkowców, że nie sprywatyzują zakładu. Podobnie od kilku lat deklarowała Platforma, chociaż raz na jakiś czas media donoszą, że politycy tej partii, zwłaszcza z Dolnego Śląska, skąd pochodzi m.in. Schetyna, mają różne zdania w tej sprawie. Zwolennicy prywatyzacji przekonują, że tylko prywatny inwestor jest w stanie wprowadzić koncern na drogę długotrwałego rozwoju. To jednak nie podoba się załodze, która cieszy się szerokimi przywilejami.
W KGHM pracuje ponad 17 tys. osób. Średnia płaca to ponad 8 tys. zł brutto.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24