Ponad połowa absolwentów Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie oblała egzamin oficerski kończący dwu- i trzyletnie studia – ustalili dziennikarze tvn24.pl. Komendant rektor spieszy im na ratunek i zapowiada przynajmniej trzy dodatkowe terminy, w których będą mogli się poprawiać.
Do wyjątkowej sytuacji w historii jedynej w Polsce uczelni kształcącej oficerów policji doszło 22 lipca podczas testu z wiedzy policyjnej.
- Pogrom. Czego nas uczono przez te lata? Przecież wszystkie przedmioty zaliczyliśmy, skoro dopuszczono nas do egzaminów – dziwi się w rozmowie z tvn24.pl jeden z niedoszłych oficerów polskiej policji.
W odpowiedzi na nasze pytania rzecznik uczelni podinspektor Marcin Piotrowski przedstawia liczby. Do pierwszego etapu egzaminu przystąpiło 327 absolwentów. Zdały tylko 143 osoby, czyli niecałe 44 procent.
- W historii uczelni zdarzały się egzaminy o większej lub mniejszej zdawalności - utrzymuje rzecznik. - Każdy funkcjonariusz może przystępować do egzaminu powtórnie – deklaruje.
Od ściany do ściany
Przyszli oficerowie nie poradzili sobie z testem, który obejmuje całość zagadnień związanych z funkcjonowaniem policji. Baza pytań, dostępna dla kandydatów, obejmuje problemy z prawa karnego, wykroczeń, cywilnego, dotyczące nieletnich, ruchu drogowego, przestępczości zorganizowanej. Aby zdać, trzeba w ciągu nieco ponad godziny poprawnie odpowiedzieć na co najmniej 42 spośród 60 pytań.
Jeden z wykładowców, prosząc o zachowanie anonimowości, mówi nam, że ta sytuacja "to wynik poważnego problemu, z którym uczelnia boryka się od kilku lat". - Odchodzą od nas doświadczeni dydaktycy, w szkole króluje patos i ceremonie – tłumaczy.
143 osoby, które zdały test, kolejnego dnia mogły przystąpić do następnego etapu egzaminu. To praktyczny sprawdzian umiejętności zdobytych przez cztery lata studiów. Zdający muszą sobie poradzić w zainscenizowanej sytuacji, jak na przykład rozpoczęcie czynności w mieszkaniu, w którym dokonano właśnie zabójstwa albo rozmowa z krnąbrną załogą radiowozu, którą oficer ma rozliczyć z pracy.
Według informacji przekazanych nam przez rzecznika, z tym zadaniem poradzili sobie wszyscy, którzy do niego przystąpili.
- Wykładowcy byli przerażeni poprzednim dniem i reakcją komendanta rektora. Stąd taka wysoka zdawalność, która jest po prostu nienaturalna – takie komentarze słyszymy od dwóch pracowników uczelni, zastrzegających anonimowość.
- Przyglądamy się sytuacji w szkole, bo coś źle funkcjonuje, skoro tak wielu nie zdaje, a następnego już wszyscy są genialni. A nastroje na uczelni są od dawna bardzo złe – mówi nam oficer Komendy Głównej Policji.
Rola ministra
Policyjną uczelnię nadzoruje minister spraw wewnętrznych i administracji, a w praktyce - wiceminister Jarosław Zieliński.
Po ostatnich wyborach parlamentarnych szkoła w Szczytnie przeszła kadrowe trzęsienie ziemi, obsada niemal wszystkich kierowniczych stanowisk została zmieniona.
W 2017 r. komendantem rektorem WSPol został dotychczasowy komendant miejski policji w Siedlcach, Marek Fałdowski. Wywołało to burzę wśród policjantów, gdyż trwało wtedy śledztwo i proces, w którym podwładni Fałdowskiego byli podejrzani o stosowanie tortur.
W 2012 r. trzech podejrzewanych o kradzież mężczyzn – w wieku od 19 do 29 lat – przywieziono radiowozami do budynku komendy, w której szefem był właśnie Fałdowski. Policjanci bili ich pałką po stopach, polewali wodą, razili paralizatorami w miejsca intymne. Zaklejano im usta taśmą i straszono wywiezieniem do lasu. W ubiegłym roku sąd skazał w tej sprawie pięciu siedleckich policjantów, w tym naczelnika Wydziału Kryminalnego za brak właściwej reakcji na zachowanie podwładnych.
Złe emocje
Według dokumentów, które są w posiadaniu redakcji tvn24.pl, komendant rektor Marek Fałdowski już ogłosił pierwszy dodatkowy termin - między 4 a 6 września - na "poprawkę" nieudanego testu. Jak się dowiadujemy, jeśli to nie wystarczy, będą co najmniej dwa kolejne.
Sygnały alarmowe ze Szczytna docierają do różnych państwowych instytucji – policyjnego biura spraw wewnętrznych czy Najwyższej Izby Kontroli. Najpoważniejsze dotyczą nieprawidłowości przy projektach finansowanych przez Unię Europejską i krajowe instytucje. W ostatnich tygodniach z pracy zrezygnował - odchodząc na emeryturę - dyrektor Instytutu Koordynacji Badań.
Oficjalnie potwierdziliśmy, że duża część cywilnych pracowników uczelni nie otrzymała przed 1 czerwca przelewu pensji.
- To dzień, w którym każdy chce coś dać swojemu dziecku, ale nie wszystkich nas było na to stać – mówiło wtedy kilku pracowników dziennikarzom tvn24.pl.
Przelewy zostały opóźnione, gdyż komendant był wtedy w delegacji i nie był w stanie podpisać dokumentów księgowych. Jak wyjaśnił nam rzecznik, wrócił z niej specjalnie, ale nie zdążył złożyć podpisów przed piątkiem, godziną 16.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24