|

Sprawdziliśmy w kuratoriach, ile było skarg. Lex Czarnek "to strzelanie z armaty do wróbla"

W sześciu z 16 województw przez ostatnie sześć lat rodzice ani razu nie poskarżyli się na działalność organizacji pozarządowych w szkołach. W innych częściach kraju zdarzało się to incydentalnie - wynika z zebranych przez nas danych.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Sześć. Tyle razy minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek użył jako argumentu rodziców i ich praw, gdy w styczniu w Sejmie opowiadał o zmianach ustawowych nazywanych lex Czarnek. W czasie krótkiego wystąpienia mówił m.in., że chce dać "wszystkim rodzicom zapoznać się z materiałami, które każda jedna organizacja pozarządowa chce przekazywać dzieciom", a opozycji zarzucał, że ta chce pozbawić rodziców "dostępu" do tej wiedzy, a w samorządach próbuje ich mieszać w politykę. Nie to, co sam minister, który swoja propozycje podsumowywał: - Chcemy wolności dla rodziców.

W rzeczywistości najwięcej wolności w lex Czarnek zyskaliby kuratorzy oświaty, bo to oni otrzymaliby decydujący głos w sprawie tego, jakie zajęcia dodatkowe mogłyby prowadzić organizacje pozarządowe w szkołach. Nawet gdyby wszyscy rodzice chcieli zaprosić np. edukatorów seksualnych czy psychologów prowadzących warsztaty antydyskryminacyjne, kurator mógłby im powiedzieć "nie". Wystarczyłoby, że arbitralnie uzna, iż zajęcia są niedopasowane do wieku dzieci. Rodzice nie mogliby się od tego nigdzie odwołać.

Po co kuratorowi takie prawo? Czarnek, jego zastępcy i współpracownicy od miesięcy mówią o tym, że chcą chronić interesy rodziców, których prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem miałoby być zagrożone właśnie przez organizacje pozarządowe.

6 stycznia na Twitterze Radosław Brzózka, szef gabinetu politycznego ministra Czarnka, przekonywał mnie po raz kolejny: "O to (lex Czarnek - red.) proszą rodzice i ich organizacje, których prawa naruszali politycy i urzędnicy z samorządów, a kurator był za słaby, aby to powstrzymać".

Następnego dnia wysłaliśmy więc do ministerstwa pytania m.in. o listę organizacji, które wnioskowały o wprowadzenie prawa weta dla kuratora oraz listę interwencji MEiN w tego typu sprawach w 2021 roku. Mimo ponowienia pytań 19, 24 oraz 31 stycznia odpowiedzi nie dostaliśmy do dziś.

A co, jeśli takiej listy w ogóle nie ma? Czy to możliwe, że nikt się nie skarży? - te pytania zadawano mi w kontekście lex Czarnek wielokrotnie. Dlatego 24 stycznia postanowiłam zapytać wszystkie kuratoria oświaty: - ile razy w latach 2016-2021 kuratorium otrzymywało skargi od rodziców, które dotyczyłyby działania w szkole organizacji pozarządowych i/lub prowadzonych przez nie zajęć lub programów? - co było przedmiotem takich skarg? - jakich organizacji i jakich samorządów dotyczyły skargi? - ile z tych skarg zakończyło się interwencją, np. zleceniem kontroli?

W całym kraju udało się potwierdzić wpłynięcie łącznie 27 (słownie dwudziestu siedmiu) skarg rodziców. Tak, to liczba z ostatnich sześciu lat.

Nie mamy żadnych danych jedynie z trzech województw.

Nikt się nie skarżył

Zacznijmy od tych województw, gdzie do kuratoriów przez ostatnie sześć lat ze skargą na organizacje pozarządowe nie zgłosił się ani jeden rodzic. Było takich co najmniej sześć: zachodniopomorskie, dolnośląskie, wielkopolskie, opolskie, podlaskie i świętokrzyskie.

Na tej liście powinno się znaleźć jeszcze siódme województwo. Takie, którego kuratorium jako jedno z nielicznych próbowało uniknąć odpowiedzi.

Chodzi o kuratorium w Łodzi, którego rzeczniczka Anna Skopińska w oficjalnej odpowiedzi przekazała nam: "Kuratorium Oświaty w Łodzi odbierało liczne interwencje telefoniczne od rodziców uczniów dotyczące tematyki zajęć spoza podstawy programowej (szczególnie przekazywanych treści), prowadzonych przez podmioty zewnętrzne, na które nie wyrazili oni zgody. Ponieważ wizytator nie ma obowiązku dokumentowania każdej rozmowy telefonicznej nie jesteśmy w stanie podać konkretnej liczby tych rozmów".

W skrócie: ktoś dzwonił, ale nikt nie zapisał.

Skąd więc przekonanie, że w Łodzi nie było żadnej skargi, której kuratorium nadałoby bieg? Z kontrolą poselską do łódzkiego kuratorium wybrała się w tym tygodniu posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer. - W kuratorium nie mieli ani jednej udokumentowanej skargi - przekazała nam posłanka. I zapowiedziała: - Planujemy odwiedzić wszystkie kuratoria i zbierzemy z nich dane. To jest sprawa kluczowa w dyskusji o lex Czarnek. Szkoda tylko, że minister z PiS sam zajmuje się głupstwami, zamiast tym, czego rzeczywiście potrzebują uczniowie. Na przykład najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli o zdalnej edukacji jest dla resortu miażdżący.

Kolejne grupy dzieci się szczepią. Szkoły wracają do nauki zdalnej
Źródło: TVN24

Co z tym Poznaniem?

Zanim przyjrzymy się pojedynczym skargom odnotowanym w innych rejonach Polski, zatrzymajmy się na moment w Poznaniu.

To miasto - obok Warszawy i Gdańska - jest jednym z ulubionych "chłopców do bicia" ministra Czarnka. Jego przykład - oczywiście jako negatywny - minister często przywołuje w swoich wystąpieniach publicznych.

Choćby w lipcu 2021 roku, gdy w czasie dyskusji nad wotum zaufania niespodziewanie zaczął pokrzykiwać z mównicy sejmowej. - Krytykujecie ustawę, która ma chronić prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. To rodzicie będą wyrażać zgodę na organizację pozarządową. To w Poznaniu jest ten problem. Wy, tam w Poznaniu, chcecie seksualizować dzieci i wpuszczać organizacje, które je demoralizują. My, jako państwo, mamy konstytucyjny obowiązek chronić dzieci przed demoralizacją - mówił Czarnek. A następnie zwrócił się bezpośrednio do posła KO z Poznania, Rafała Grupińskiego: - Niech pan poczyta konstytucję. Dzieci w Poznaniu też zasługują na to, żeby je chronić przed waszą demoralizacją.

CZARNEK 2
Czarnek do opozycji: skompromitowaliście siebie i ten wniosek
Źródło: TVN24

Jednak w wielkopolskim kuratorium skarg na zajęcia dodatkowe w Poznaniu - jak wynika z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy - nie było.

A Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania odpowiedzialny za oświatę, komentuje: - Z panem ministrem Czarnkiem jest jak z tym nieco złośliwym zdaniem, że ktoś "zabrał aktywny głos w czasie spotkania, czyli poprosił o otwarcie okna". Pan minister jest w ten sam sposób aktywny, to znaczy robi wokół siebie sporo szumu, ale nie zajmuje się tak naprawdę realnymi problemami polskiej oświaty. I dodaje: - Dla mnie to, co się dzieje w ministerstwie, to tworzenie alternatywnej rzeczywistości. A fakt, że w kuratorium nie ma śladu po skargach rodziców, potwierdza tylko, że w Poznaniu działamy z nimi w porozumieniu, wsłuchując się w ich głos. A naszymi szkołami kierują odpowiedzialni dyrektorzy i zamierzamy ich nadal wspierać. Tworzenie szkolnych społeczności jest dla nas ważne, dlatego też protestujemy przeciwko lex Czarnek.

1301N397XR PIS DNZ OTREBA CZARNEK
Sejm przyjmuje lex Czarnek
Źródło: TVN24

Okultyzm czy emocje?

Przenieśmy się teraz na wschód, a dokładniej do bastionu Przemysława Czarnka. Być może ministra to zdziwi, ale kuratorium w Lublinie przez sześć lat zanotowało tylko jedną skargę rodziców na działanie organizacji pozarządowej w szkole.

Jolanta Misiak, dyrektorka Wydziału Pragmatyki Zawodowej i Analiz, przekazała nam, że jedyna złożona skarga pochodzi z 2021 roku. Poskarżył się rodzic ucznia pierwszej klasy szkoły podstawowej w Lublinie - chodziło o Fundację Emocja.

"Rodzic podnosił, że w programie proponowanych zajęć znajdują się treści nieodpowiednie dla dzieci, zwłaszcza tej grupy wiekowej, jego zdaniem - o charakterze okultystycznym i noszącym znamiona praktyk parapsychologicznych" - poinformowała dyrektorka Misiak.

Efekt? "Lubelski Kurator Oświaty nie przeprowadzał kontroli w szkole w wyniku postępowania skargowego - decyzję o udziale uczniów w zajęciach podjął dyrektor szkoły, a rodzic nie wyraził zgody na uczestnictwo w nich dziecka".

W Fundacji byli mocno zdziwieni, gdy powiedzieliśmy im o skardze. Nie ukrywają, że jest im z jej powodu przykro. Na co dzień specjaliści fundacji pracują bowiem z dziećmi m.in. nad tym, jak radzić sobie z trudnymi emocjami i ze stresem. Zajmują się też rozwojem kompetencji emocjonalno-społecznych. A ich zajęcia nie mają charakteru religijnego, są za to oparte na nauce. Koło okultyzmu rozmowy z psychologami nawet nie stały.

2a55df7a-878e-4597-9ec9-aa829c1cb952-480p
Lex Czarnek w Sejmie, przed budynkiem protest
Źródło: "Fakty" TVN

Najwięcej skarg na Pomorzu

Najwięcej rodzicielskich skarg (16) wpłynęło w minionych sześciu latach do kuratorium na Pomorzu. Wszystkie dotyczyły Gdańska.

W latach 2016-2017 w dokumentacji kuratorium nie było jeszcze żadnych tego typu zgłoszeń, w 2018 roku do kuratorium wpłynęły cztery pisma, w 2019 - jedno, w 2020 - rekordowe dziewięć pism, a w 2021 - kolejne dwa.

Czego dotyczyły? W 2018 i 2019 roku chodziło o przyjęty przez Radę Miasta Gdańska program Promocji Zdrowia i Przeciwdziałania Chorobom Cywilizacyjnym oraz Program wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska na lata 2017-2020. Ich autorzy wyrażali - jak przekazała nam Beata Wolak z pomorskiego kuratorium - "swoje zaniepokojenie o to, że w gdańskich szkołach nie zostanie zapewnione bezpieczeństwo dzieci przed przekazywaniem im treści niezgodnych z wartościami, w duchu których są wychowywane w swoich domach przez rodziców".

W 2020 roku pisma dotyczyły wspomnianych programów oraz działań podejmowanych bezpośrednio w szkołach i związanych z realizacją programu "Zdrovve Love". W pismach sygnalizowano, że działania takie podejmuje się poza wiedzą rodziców. Kuratorium zleciło kontrolę doraźną w szkołach.

W 2021 roku kolejne dwa pisma wpłynęły od "osób zaniepokojonych planowanymi działaniami władz miasta Gdańska". Znów poszło o Program wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska. Tym razem o nową edycję - do roku 2025.

Wąskie grono głośno krzyczy

- Nasze działania spotykają się od kilku lat z głośną krytyką, jednak pochodzi ona często od wąskiego grona osób, których dzieci nie mogłyby być nawet odbiorcami naszych programów - zastrzega Monika Chabior, wiceprezydentka Gdańska odpowiedzialna m.in. za oświatę. - W Gdańsku mamy 80 tysięcy uczniów. Program "Zdrovve Love" był skierowany do uczniów wyłącznie klas pierwszych szkół ponadpodstawowych, czyli około 5 tysięcy nastolatków w roczniku. Gdański Program wsparcia prokreacji, którego edukacyjnym modułem jest "Zdovve Love", działa od 2017 roku, a przez te wszystkie lata skarg było zaledwie kilkanaście - zaznacza.

Tymczasem minister Czarnek lubi posługiwać się gdańskim przykładem w podobnym stylu, co poznańskim. W listopadzie, odnosząc się właśnie do gdańskiego programu edukacji seksualnej, zapowiadał: - Wprowadzamy rozwiązanie, gdzie na wniosek rodziców kurator będzie mógł zablokować tego rodzaju rzeczy w szkołach.

Monika Chabior: - Ta mała grupa, która oprotestowuje nasze programy, podobnie jak minister Czarnek uważa, że lepiej niż rodzice wie, co dla cudzych dzieci byłoby najlepsze. Są nieliczni, ale bardzo głośni, a minister wzmacnia ich głos. Problem polega na tym, że odbywa się to ze stratą dla całej społeczności. Na przykład gdy organizowaliśmy spotkania dla rodziców, by sami mogli się dowiedzieć więcej o programie, były one zagłuszane i oprotestowywane. Uniemożliwiało to zainteresowanym poznanie tematu.

Wiceprezydent Monika Chabior kilkukrotnie podkreśla, że program, który budzi takie emocje, jest programem medycznym, przygotowanym przez specjalistów. - Protest przeciwko niemu jest wręcz fanatyczny. Tymczasem, gdy zleciliśmy badanie ewaluacyjne zajęć, okazało się, że młodzież i rodzice oceniają je bardzo pozytywnie. Były dla nich wartościowe - przekonuje. I dodaje: - Nie bardzo rozumiem, czemu inni próbują nawracać - bo nawet nie przekonywać, ale właśnie nawracać - na swój sposób myślenia. Czemu próbują blokować coś, co młodym ludziom jest potrzebne.

I właśnie dlatego Monika Chabior obawia się, że wprowadzenie do szkół lex Czarnek zakończy się ich wyjałowieniem. - Wyjałowimy szkołę nie tylko z edukacji seksualnej, której tak obawia się rząd, ale też z różnych innych działań społecznych, które prowadzą samorządy we współpracy z organizacjami pozarządowymi. Jeśli te nieprecyzyjne przepisy przejdą, to kurator będzie bardzo arbitralnie oceniał ofertę organizacji pozarządowych - mówi wiceprezydentka. I podsumowuje: - W Gdańsku zawsze marzyliśmy, by szkoły nie były zamkniętymi twierdzami. Chcemy, aby były otwarte. I dlatego mówimy stanowcze "nie" lex Czarnek.

Ścigaj: lex Czarnek odzwierciedla przede wszystkim chore ego ministra
Źródło: TVN24

Telefonicznie prosili o szybką reakcję

Choć nasze pytania były bardzo konkretne i większość kuratoriów tak właśnie na nie odpowiadała, nie wszyscy sobie z nimi poradzili. 2 lutego Kuratorium w Olsztynie przekazało nam, że "w latach 2016-2021 były przekazywane zastrzeżenia dotyczące współpracy organizacji pozarządowych ze szkołami i placówkami oświatowymi". Choć nad swoją odpowiedzią kuratorium pracowało przeszło tydzień, nie dowiadujemy się z niej, ani ile było skarg, ani jakich organizacji czy samorządów dotyczyły.

Zamiast tego dostaliśmy oględny komunikat, że "zazwyczaj osobami zgłaszającymi byli rodzice uczniów, którzy najczęściej w formie telefonicznej prosili o szybką reakcję". Odpowiedź kończy się stwierdzeniem, że "w szczególnie trudnych przypadkach w szkole były przeprowadzane kontrole".

Ponowiliśmy więc pytania, prosząc o konkrety. Ale na tę prośbę już odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Ta odpowiedź nie dziwi byłej minister edukacji, dziś posłanki KO Krystyny Szumilas. - Kuratoria zaczynają uprawiać politykę zamiast wywiązywać się ze swoich obowiązków - komentuje posłanka. - Jeśli kurator dostał skargę, to ma obowiązek ją rozpatrzyć, a jeśli jest ku temu przesłanka, przeprowadzić kontrolę i wyjaśnić sprawę. A to wszystko musi być w dokumentach. Kuratoria nie powinny działać na słowo honoru - podkreśla.

Posłanki Koalicji Obywatelskiej wybierają się z kontrolą do Olsztyna 14 lutego.

Ponad pięć tysięcy sprawozdań

Kuratorium z Katowic poinformowało nas 31 stycznia, że na odpowiedzi musimy poczekać do 7 lutego. Dlaczego tak długo, skoro inne kuratoria odpowiadały już po kilku dniach? "Aktualnie w sześciu delegaturach, dwóch wydziałach i zespole do spraw skarg trwa analiza 5403 protokołów kontroli doraźnych, pism, skarg, apeli, wniosków udostępnienie informacji publicznej, z 6 lat, przy czym część dokumentacji jest w archiwum, w trzech miejscowościach województwa śląskiego" - poinformowała Anna Kij ze śląskiego kuratorium.

2 lutego z kontrolą do kuratorium przyszła posłanka KO Krystyna Szumilas. Również nie otrzymała odpowiedzi. - Mimo wcześniejszej zapowiedzi kuratorium nie miało przygotowanych żadnych danych. Mam poczucie, że trwa tam właśnie usilne poszukiwanie skarg, których zwyczajnie nie było, a to, co dziś usłyszałam, to jakieś opowieści z mchu i paproci. Przecież gdyby mieli takie skargi, potrafiliby je pokazać - komentuje Szumilas. - To nie jest tak, że kuratorzy, wzorem ministra, mogą bezkarnie stawać przed kamerami telewizyjnymi i na podstawie wymyślonych przez siebie historii opowiadać, że to rodzice się na coś skarżą. Mamy prawo wiedzieć, czy skarga rzeczywiście wpłynęła, czy została rozpatrzona i z jakim efektem. Rodzice mają prawo do skarg i wątpliwości, a obowiązkiem kuratora jest wyjaśnienie sprawy, w trosce o bezpieczeństwo dzieci i dobra społeczności szkolnej. Moje dotychczasowe doświadczenia pozwalają stwierdzić, że w tej kwestii kuratoria dużo mówiły, ale niewiele robiły - dodaje.

Krystyna Szumilas przypomina sytuację z Małopolskiego Kuratorium Oświaty, które jako jedno z nielicznych nie odpowiedziało na nasze pytania. Gdy tamtejsza kuratorka Barbara Nowak została zapytana o to, skąd czerpie wiedzę o łamaniu praw rodziców (w Radiu Zet mówiła o kilkuset przypadkach), okazało się, że nie wie tego z kierowanych do niej skarg, a z raportów Ordo Iuris i Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci. Raportów, których - jak wykazała kontrola posłanki Szumilas - nigdy sama nie zweryfikowała.

Do kurator Nowak przez ostatnie sześć lat wpłynęło zaledwie sześć skarg, a wątpliwości rodziców wzbudziły m.in. zajęcia dotyczące… walki ze smogiem.

2101N377XRR PIS DNZ MIKOLAJEWSKA
Kurator Barbara Nowak i jej lista niepożądanych organizacji
Źródło: TVN24

Nie odpowiedzieli, ale...

Na nasze pytania do 2 lutego nie odpowiedziały jeszcze kuratoria w Bydgoszczy, Gorzowie Wielkopolskim, Rzeszowie i Warszawie.

Sytuacja w tym ostatnim jest już jednak dobrze znana, właśnie dzięki kontroli poselskiej.

Warszawskie kuratorium wizytowała w tym tygodniu posłanka Kinga Gajewska. Z jej kontroli wynika, że w ostatnich latach rodzice złożyli tu cztery skargi. - Ale jedna była autorstwa warszawskiego radnego PiS i on nawet nie wskazał konkretnej szkoły, po prostu nie podobał mu się organizowany przez Kampanię Przeciw Homofobii "Tęczowy piątek" - zastrzega na wstępie posłanka Gajewska.

W tym samym roku (2016) wpłynęła jeszcze skarga na stołeczną SP nr 258 - okazało się, że rodzice nie zgodzili się na wprowadzenie w szkole "Kodeksu równego traktowania".

W 2019 roku pewien rodzic zgłosił zastrzeżenia do organizowania przez SP nr 2 Przasnyszu zajęć dla grupy uczniów z klas siódmych i ósmych. Chodziło o projekt edukacyjny dotyczący lokalnej polsko-żydowskiej historii, który koordynowała Fundacja Forum Dialogu. - I to jest bardzo ciekawy przykład, bo choć dyrektor posiadał zgody każdego z rodziców dzieci, które miały brać udział w zajęciach, więc mogłoby się wydawać, że wszystko jest w porządku, to nie miał zgody całej rady rodziców. Został w tej sprawie pouczony, ale kuratorium nawet nie wie, czy zajęcia ostatecznie się odbyły - komentuje posłanka Kinga Gajewska.

Skarga z 2020 roku dotyczyła niewyrażenia zgody przez Radę Rodziców SP w Izabelinie na program profilaktyczny "Jak bezpiecznie dojrzewać - o zmianach zachodzących w okresie dojrzewania". Zdaniem rodziców ten warsztat nie mieścił się w tematach, które dyrekcja przedstawiła wcześniej jako planowane. Kuratorium potwierdziło słuszność zarzutów.

Gajewska podsumowuje: - Te dane pokazują przecież, że to strzelanie z armaty do wróbli. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że jedyną osobą, która potrzebuje zmiany przepisów, jest minister Czarnek. Nawet w kuratorium nie byli jacyś optymistycznie nastawieni. Ale oni po prostu mają dużo pracy - na Mazowszu jest ponad 6 tysięcy szkół, a tylko około 280 urzędników. Wątpię, żeby mieli ochotę i potrzebę przeglądać od teraz plany wszystkich zajęć dodatkowych w województwie.

Jaki będzie los lex Czarnek?

2 lutego ZNP poinformował, że Bogna Janke, szefowa kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, przekazała prezesowi Sławomirowi Broniarzowi, iż prezydent nie zdecydował jeszcze, co zrobi z lex Czarnek. W czasie spotkania związkowcy zaapelowali do głowy państwa o zawetowanie ustawy, która ich zdaniem nie tylko podporządkowuje dyrektorów bezpośrednio kuratorom, ale także ogranicza prawo rodziców do wyboru zajęć dodatkowych dla swoich dzieci.

Rozmowy o lex Czarnek w Pałacu Prezydenckim
Źródło: TVN24

Projekt nowelizacji ustawy znajduje się obecnie w Senacie, który ma czas do 13 lutego na zajęcie w tej sprawie stanowiska. Senat może ustawę odrzucić, wprowadzić do niej poprawki lub przyjąć bez poprawek. Jeśli przegłosuje poprawki lub wniosek o odrzucenie, ustawa wróci do Sejmu i to posłowie ostatecznie zdecydują o kształcie dokumentu. Senacka Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, na wniosek senatora Janusza Pęcherza, 1 lutego zarekomendowała Senatowi odrzucenie lex Czarnek. Wcześniej senatorowie przez kilka godzin wysłuchiwali opinii przedstawicieli strony społecznej na temat projektu.

Senat rozpatrzy nowelizację Prawa oświatowego w piątek, 4 lutego.

#bezprzerwy

W tvn24.pl przyglądamy się pomysłom ministra Przemysława Czarnka i jego doradców. Urzędniczy język ustaw i rozporządzeń przekładamy dla Was na język szkolnej praktyki. Z ekspertami oceniamy, czy to, co się za tymi pomysłami i postulowanymi rozwiązaniami kryje, będzie korzystne dla uczniów i nauczycieli. Sprawdzamy, czy autonomia szkół jest zagrożona i czy rodzice rzeczywiście będą mieli wpływ na edukację i wychowanie swoich dzieci. Wszystko to - artykuły, wywiady, materiały wideo, interaktywne infografiki, omówienia badań - możecie znaleźć w naszym serwisie pod hasłem #bezprzerwy.

Czytaj także: