W Zakopanem pechowa seria wypadków ze spłoszonymi końmi. We wtorek kilkuletnie dziecko wpadło wprost pod kopyta galopującego zwierzęcia, niemal cudem nie doszło do tragedii. Kilkulatek z niegroźnymi obrażeniami trafił do szpitala. Na razie nie wiadomo jak doszło do wypadku, niewykluczone jednak, że to matka dziecka nie zachowała ostrożności.
Do zdarzenia doszło około godziny 18.30. Najprawdopodobniej matka, idąc Krupówkami w stronę skrzyżowania z ulicą Kościuszki i ciągnąc za sobą sanki z dzieckiem, nie zauważyła zbliżającego się od tyłu zaprzęgu z saniami. Z kolei fiaker prawdopodobnie sanek nie zauważył z powodu gęsto padającego śniegu.
Dziecko spadło z sanek pod kopyta spłoszonego konia, który na szczęście je ominął. Dopiero po kilkunastu sekundach woźnicy udało się opanować spłoszone zwierzę. Według pierwszych informacji dziecku nie stało się nic poważnego, ale karetka zabrała je do szpitala na obserwację.
Relacje z miejsca zdarzenia nie są jednoznaczne. Matka winą obarcza powożącego saniami. Świadkowie twierdzą zaś, że to kobieta nie zachowała wystarczającej ostrożności. W rozwiązaniu sporu może pomóc nagrany przez przypadkowego turystę film, który zarejestrował całe zdarzenie.
To kolejny już wypadek w Zakopanem w ostatnim czasie. Dwa tygodnie temu spłoszony koń stratował grupę 6 osób. Z ciężkimi obrażeniami ciała trafili oni do szpitala. Kilka dni temu wypadkowi uległ młody mężczyzna. Staranowany przez konia także trafił do szpitala.
Źródło: Tygodnik Podhalański.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24