Jeżeli funkcjonariusze nie wiedzą, w jaki sposób bezpiecznie znieść 19-latkę z jezdni tak, żeby nie łamać jej ręki, to zdecydowanie potrzebują nie jednego szkolenia, a całej serii szkoleń - mówiła w TVN24 meceas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy". Odniosła się tym samym do sytuacji, podczas której policjanci złamali rękę kobiecie. - Każde takie postępowanie - my już tego dopilnujemy - znajdzie swój finał w sądzie - zapewniła.
Działania policji podczas protestów odbywających się od 22 października były adekwatne i prawidłowe. Nie znalazłem przypadków przekroczenia uprawnień przez policjantów – powiedział w Sejmie wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, odnosząc się do działań policji podczas protestów po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
Był też pytany o interwencję policji wobec 19-latki, której złamano rękę. Chodzi zdarzenie z 9 grudnia. Dziewczyna przyszła przed komendę policji przy ulicy Wilczej w Warszawie, by wyrazić solidarność z osobami zatrzymanymi na proekologicznym proteście, czyli na "Marszu dla przyszłości". Po godzinie 22 do grupy młodych osób wyszli policjanci. Zarzucili im zakłócanie ciszy nocnej. Kiedy policjanci próbowali doprowadzić 19-latkę do radiowozu, użyli wobec niej chwytów, czym - jak się później okazało - doprowadzili do złamania jej ręki w trzech miejscach.
Wąsik mówił, że postępowanie w tej sprawie trwa, ale "na tym etapie nie ma powodów do tego, żeby uważać, że policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego niezgodnie z przepisem".
"Po to policja ma do użycia środki przymusu bezpośredniego, żeby używać ich w sposób adekwatny"
Tłumaczenia wiceministra komentowała na antenie TVN24 meceas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy". - To jest rzeczywiście standardowa odpowiedź policji, że te środki były proporcjonalne - przyznała.
Zwróciła uwagę, że "jeżeli funkcjonariusze nie wiedzą, w jaki sposób bezpiecznie znieść 19-latkę z jezdni tak, żeby nie łamać jej ręki, to zdecydowanie potrzebują nie jednego szkolenia, a całej serii szkoleń". - Po to policja ma do użycia środki przymusu bezpośredniego, żeby używać ich w sposób adekwatny. A w tej sytuacji tak po prostu nie było - mówiła, wracając do sprawy 19-latki, której policjanci podczas interwencji złamali rękę.
"Nie mamy tutaj równowagi sił"
- Prokuratura jest już całkowicie upolityczniona i nie jest w jej interesie karanie funkcjonariuszy, którzy przekroczyli te środki przymusu bezpośredniego. W kontrze do obywateli, którzy wywieszają flagę Polski ze znakiem Strajku Kobiet. Tutaj prokuratura działa błyskawicznie, szybko i tym działaniom zapewne zostanie nadany bieg natychmiastowy. Nie mamy tutaj równowagi sił - kontynuowała.
- Całe szczęście, że jest kolektyw Szpila (organizuje pomoc prawną dla uczestniczek i uczestników Strajku Kobiet - red.) i cała armia adwokatów i radców prawnych, która jest gotowa pomagać takim osobom, którym stała się krzywda w kontakcie z funkcjonariuszem policji i każde takie postępowanie znajdzie swój finał w sądzie. My już tego dopilnujemy - zapewniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24