Postawę moralną nauczycieli mają oceniać regularnie co trzy lata dyrektorzy szkół. Między innymi od tej oceny ma zależeć awans zawodowy i wysokość pensji nauczyciela. To ideologizacja pracy pedagogów - grzmi opozycja i związkowcy. Będziemy jeszcze konsultować kształt tego zapisu - uspokaja Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Zapis o tym, że "prezentowanie postawy moralnej i etyczne postępowanie nauczyciela" będzie przedmiotem stałej oceny przez dyrektora znalazł się w projekcie ustawy o... finansowaniu zadań oświatowych. Co ma wspólnego moralność nauczycieli z systemem finansowania oświaty?
Okazuje się, że ma. Bo od tego, jak zostanie oceniona postawa moralna pedagoga, zależy jego awans zawodowy, a w konsekwencji także uznaniowa premia - potoczne nazywana "nauczycielskim 500 plus" - która ma być przyznawana niektórym nauczycielom po 2019 roku.
Moralność w ustawie o pieniądzach
Rządowy projekt ustawy w tej sprawie został 3 października przyjęty przez podkomisję nadzwyczajną. A po przyjęciu przez stałą komisję edukacji (posiedzenie zaplanowano na wtorek wieczór) ma trafić pod obrady Sejmu. Zapis o tym, że jednym z kryteriów oceny nauczyciela będzie jego postawa moralna i etyczne postępowanie, znajduje się w projekcie rozporządzenia do tej ustawy. Projekt rozporządzenia ministra edukacji również trafił do wiadomości posłów jako załącznik do druku.
Trafił i od razu wzbudził kontrowersje. Bo postawa moralna to bardzo szerokie pojęcie. Projekt nie definiuje, według jakiego systemu moralności będą oceniani nauczyciele i czy świadectwo moralności dyrektorzy wystawią im tylko z zachowania w szkole, czy również z tego, jak prowadzą się prywatnie.
- To daje olbrzymie pole do nadużyć i manipulacji - mówi nam była minister edukacji, obecnie posłanka opozycyjnej Platformy Obywatelskiej Krystyna Szumilas. - Przypomina mi to czasy PRL. Nauczyciela będzie oceniał dyrektor, a dyrektora - kurator oświaty powoływany z klucza politycznego. Ten mechanizm jasno pokazuje, że od nauczyciela będzie wymagana postawa moralna akceptowana przez obecną władzę.
Związkowcy: władza chce podporządkować sobie nauczycieli
Zapis o moralności krytycznie ocenia nie tylko opozycja, ale również największa oświatowa centrala związkowa - Związek Nauczycielstwa Polskiego.
- To jest niczym nieuprawniona ingerencja w postawę nauczyciela - mówi portalowi tvn24.pl prezes ZNP Sławomir Broniarz. - Tak długo. jak przekonania nauczyciela i jego system wartości nie rzutują na jakość jego pracy, to nikomu nic do tego. Bardziej mnie interesuje, czy ktoś jest dobrym nauczycielem. A czy jest gejem, transwestytą, zielonoświątkowcem, czy ma czerwone włosy i chodzi w glanach, jest rzeczą wtórną. Dopóty, dopóki on tych swoich wartości nie będzie próbował wtłoczyć w głowę mojego niepełnoletniego dziecka.
Opozycja zwraca uwagę, że zapis o moralności nauczycieli stanie się wygodnym narzędziem w walce z niepokornymi. Tym bardziej, że jej zdaniem już obecne zachowania władzy pokazują, iż nauczyciele, którym z władzą nie po drodze, są szykanowani.
- Nauczycielki z Zabrza stanęły przed komisją dyscyplinarną za to, że przyszły na czarno ubrane do pracy w dniu Czarnego Protestu. Władza ruguje ze szkół organizacje pozarządowe, których program nie jest w stu procentach zgodny z programem Prawa i Sprawiedliwości. Spodziewam się, że nauczyciele będą w przyszłości oceniani nie tylko z tego, kogo zapraszają na lekcje i dokąd, i po co organizują wycieczki, ale również z tego, czy mają nieślubne dzieci, czy też żyją w konkubinacie - przewiduje Krystyna Szumilas.
Minister: nie chcemy dzielić środowiska
Projekt wywołał burzliwą dyskusję podczas obrad podkomisji. Opozycja zarzucała, że niejasne kryteria i uznaniowość w ocenie nauczycieli doprowadzi do podziałów w środowisku, faworyzowania płacowego nauczycieli, którzy popierają władzę, a także dyskryminowaniu niepokornych i samodzielnie myślących. Obecna na jej posiedzeniu wiceminister edukacji Marzena Machałek zapewniała, że tak nie będzie. Jej zdaniem projektowane kryteria zapewnią merytoryczną i bezstronną ocenę pracy pedagogów. Minister Anna Zalewska przypominała, że "nauczycielskie 500 plus" to projekt oprócz, a nie zamiast podwyżek dla wszystkich.
- Nieprawdą jest, że w jakikolwiek sposób podzielimy nauczycieli. Podwyżki dostaną wszyscy, wszystkie dodatki motywacyjne pozostaną. A dodatkowo wyróżniająca ocena nauczycieli powoduje, że można skrócić czas awansu. Dodatek 500 plus ma dodatkowo motywować nauczycieli, którzy już osiągnęli najwyższy stopień awansu - zaznaczyła szefowa MEN.
W te zapewnienia nie wierzy jednak Sławomir Broniarz.
- Jeżeli awans nauczyciela czy nagroda 500 plus ma zależeć od tego, jaka będzie postawa etyczno-moralna nauczyciela, to na pewno część nauczycieli przystosuje się do tych warunków kosztem wolności, swobody wymiany poglądów i samodzielności myślenia. I co z tego będzie? Otóż tchórzliwy nauczyciel wychowa tchórzliwego ucznia. Konformista i oportunista będzie miał konformistycznych i oportunistycznych wychowanków. Idziemy w kompletnie patologicznym kierunku - obawia się prezes ZNP.
Ministerstwo: nie cofniemy się, najwyżej zapisy będą inne
Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej o to, według jakich kryteriów będzie oceniania postawa moralna nauczycieli. Dowiedzieliśmy się, że projekt rozporządzenia, które ma wydać minister, trafił do Sejmu, bo takie są wymogi procedury prawodawczej.
"Zapisy te stanowią jedynie wstępny, poglądowy projekt rozporządzenia, wskazujący jedynie kierunek zmian, a nie gotowe rozwiązania" - poinformowała nas rzecznik prasowy MEN Anna Ostrowska. - "Po przyjęciu ww. ustawy prace nad projektem rozporządzenia zostaną wznowione, a następnie projekt rozporządzenia będzie przedmiotem uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych, także ze związkami zawodowymi" - zapowiedziała.
Ostrowska zaznaczyła przy tym, że MEN nie wycofa się z pomysłu oceniania nauczycieli z etycznego punktu widzenia.
"Etyka zawodu określająca zbiór norm moralnych, które muszą być przestrzegane przez przedstawicieli danego zawodu jest właściwa dla wielu zawodów. Co prawda w stosunku do nauczycieli zbiór tych zasad nie został sformalizowany, jednak nie oznacza to, że w tym zakresie nauczyciel nie powinien podlegać ocenie" - napisała rzeczniczka MEN.
Projekt rozporządzenia w wersji przesłanej do Sejmu przewiduje, że nauczyciel, który uzna ocenę swojej pracy za niesłuszną lub nieopartą na faktach, będzie mógł szukać sprawiedliwości w sądzie pracy.
Autor: jp/ja / Źródło: tvn24.pl