- W czwartek późnym wieczorem zakończyły się oględziny oraz zabezpieczanie dowodów i śladów na miejscu eksplozji drona w miejscowości Osiny.
- Szef MON informował, że systemy radiolokacyjne nie wykryły naruszenia przestrzeni powietrznej. Zdaniem generała Dariusza Malinowskiego dron leciał prawdopodobnie bardzo nisko, aby ominąć pole radiolokacyjne.
- Do wydarzeń z Lubelszczyzny odniósł się też szef NATO.
W tym tygodniu w Osinach na Lubelszczyźnie spadł i eksplodował obiekt latający. Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że to rosyjski dron i kolejna rosyjska prowokacja. Prokuratura wypowiada się dużo ostrożniej. Zaznaczyła, że na razie nie ustalono szczegółów, ale jest "wysokie prawdopodobieństwo", że obiekt nadleciał z terenu Białorusi.
W wypowiedziach przedstawicieli rządu i wojska pojawiają się pewne rozbieżności. Początkowo mówiono, że to prawdopodobnie dron wabik, zaś w piątek wiceszef MSWiA mówił, że raczej jednak nie. Pojawiły się też informacje o koreańskich napisach na odnalezionych fragmentach maszyny i chińskim silniku.
Ekspert o "głównym problemie"
Dziennikarz i ekspert ds. techniki wojskowej i lotniczej Juliusz Sabak (Portal Obronny, se.pl) przyznał we "Wstajesz i weekend" w TVN24, że "rzeczywiście te informacje są trochę sprzeczne".
- Dla mnie największym problemem w sumie w tej całej historii jest informacja, że tak naprawdę nasze wojsko oficjalnie powiedziało, że nic nie widziało. I to jest główny problem - ocenił.
Według niego "z tym dronem rzeczywiście to jest skomplikowana historia, jak ze wszystkim, co wybuchnie i potem trzeba ustalić, co to było". - Teorii jest sporo. Nie wszystkie się ze sobą kleją. Na przykład dron wabik okej, ale silnik mi nie pasuje. W dronie wabiku jest zupełnie inny silnik, mniejszy, dwucylindrowy. Oczywiście możemy mieć jeszcze nieaktualne informacje. Może są wabiki z takimi samymi silnikami jak Shahedy i Geranie - zastrzegł.
Autorka/Autor: akr/akw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Wojtek Jargiło