Damian Ciołek został skazany na dożywocie - orzekł sąd w Sieradzu. Uznał też byłego strażnika więziennego winnym m.in. potrójnego zabójstwa. - Nie wiem co powiedzieć. Jestem chory. Przykro mi, że tak się stało - mówił wcześniej, w ostatnim słowie przed sądem 29-latek. - Nie przyznaję się do winy, bo to nie moja wina - dodał.
29-letni Damian Ciołek został uznany winnym potrójnego zabójstwa, dokonanego ze szczególnym okrucieństwem, a także usiłowania zabójstwa aresztanta, policyjnych negocjatorów i antyterrorystów. Wyrok nie jest prawomocny.
Zdaniem sądu zbrodnia Ciołka jest "niewyobrażalna" i zasługuje na "szczególne potępienie".
W ostatnim słowie oskarżony nie przyznał się do winy, nie odpowiedział też na pytanie sądu, o jaki wyrok wnioskuje.
50 tys. zł na rzecz sierot i wdów
Ciołek ma zapłacić 50 tys. zł nawiązki na rzecz Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Ciołek będzie musiał także pokryć koszty postępowania karnego - ponad 48 tys. zł.
"Mogłabym być jego katem"
Rodziny ofiar z satysfakcją przyjęły wyrok sądu po zakończeniu rozprawy. - Straciłam jedyne dziecko, mogłabym być katem zabójcy. Może wtedy odzyskałabym spokój - wyznała matka jednego z zamordowanych policjantów.
- Miałem w sobie kulę od kałasznikowa. Widziałem, jak ją ze mnie wyciągali - opowiadał jeden z policjantów, który przeżył masakrę. - On mówił, że jest niewinny. Tylko powiedzcie, kto do nas strzelał? - zwrócił się do dziennikarzy.
Maskara w Sieradzu
Do tragedii doszło w marcu 2007 roku na terenie zakładu karnego w Sieradzu. Trzech policjantów z łódzkiej komendy wojewódzkiej przyjechało do więzienia po aresztanta, aby go zabrać na przesłuchanie do prokuratury.
Wówczas, z nieznanych przyczyn strażnik stojący na wieżyczce przy głównej bramie ostrzelał z kałasznikowa pojazd, którym przemieszczali się policjanci i aresztant.
Dwóch funkcjonariuszy - 31-letni Bartłomiej Kulesza i 32-letni Andrzej Werstak - zginęło na miejscu. Trzeci z nich, ciężko ranny w klatkę piersiową i brzuch 40-letni Wiktor Będkowski w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie zmarł. Przeżył natomiast aresztant. Mężczyzna został ranny w brzuch, rękę i udo.
Dożywocie, czy nadzwyczajne złagodzenie kary?
Prokuratura domagała się dla Ciołka kary dożywocia. Oskarżyciel chciał, by strażnik mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 45 latach.
Obrona utrzymywała, że Ciołek miał ograniczoną poczytalność w chwili, gdy ostrzeliwał policjantów. Na tej podstawie wnioskowała o nadzwyczajne złagodzenie kary oraz uniewinnienie od zarzutu usiłowania zabójstwa policyjnych negocjatorów i antyterrorystów.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Grzegorz Michałowski