Do jednostki wojskowej w Tarnowskich Górach muszą się zgłaszać ci, którzy otrzymali wezwania na ćwiczenia - ustaliła TVN24. Szef MON Tomasz Siemoniak przyznał w "Jeden na jeden", że chodzi o 554 osoby.
Jak relacjonuje reporterka TVN24, od rana do jednostki wojskowej w Tarnowskich Górach zaczęli zgłaszać się głównie młodzi ludzie z podręcznym bagażem, mający za sobą zasadniczą służbę wojskową lub szkolenie.
Niektórzy mówili reporterce TVN24, że są zaskoczeni wezwaniem na ćwiczenia, gdyż wcześniej nie docierały do nich informacje o szkoleniach.
Przyznali także, że martwią się, co będzie z pracą w czasie, kiedy będą w jednostce wojskowej. Zwłaszcza że spodziewają się, iż spędzą w Tarnowskich Górach kilka-kilkanaście dni.
Jeden z rezerwistów powiedział TVN24, że nie wie dokładnie, co go czeka za murami jednostki.
- Wziąłem ciuszki, resztę da ojczyzna. Nastawienie? Pozytywne - mówił, stojąc przed jednostką wojskową.
Rezerwiści mają się zgłaszać z kartą mobilizacyjną do jednostki wojskowej do piątku. W całym mieście widoczne są znaki z informacją, jak tam trafić.
"System zadziałał"
Szef MON Tomasz Siemoniak poinformował w "Jeden na jeden" w TVN24, że w poniedziałek 554 osoby otrzymały wezwania na ćwiczenia.
Nie ujawnił jednak, do której jednostki muszą się zgłosić. Stwierdził jedynie, że system zadziałał, gdyż testowana była m.in. skuteczność dostarczania wezwań na ćwiczenia.
- To szalenie istotne. Rezerwista jest wtedy coś wart, jeśli jest w jednostce wojskowej, a nie nie wiadomo gdzie - zaznaczył Siemoniak.
W sumie, jak poinformował szef MON, w tym roku wezwanie na ćwiczenia otrzyma łącznie 12 tys. osób.
- To nie jest tak, że to jest jakaś masowa skala. Zależy nam na tym, aby od roku 2017 co roku ćwiczyć w jednostkach wojskowych 37 tys. rezerwistów - powiedział Siemoniak.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24