- Skoro moja partia mnie zmarginalizowała, to uznałem, że odrobina lansu nie zaszkodzi – tak Ludwik Dorn w „Magazynie 24 godziny” tłumaczył, dlaczego chętnie przyjmuje zaproszenia mediów. Jednak, jak podkreślił byly marszałek Sejmu, prezydent jest w nich traktowany gorzej niż premier.
- Ja się nie zbuntowałem. Bardzo długo nie przychodziłem do TVN, byłem zapraszany i dziesiątki razy odmawiałem, ale skoro moja partia mnie zmarginalizowała, to uznałem, że odrobina lansu nie zaszkodzi – zdradził Dorn. Według niego prezydent – który zarzucił mu bunt – myli się. Nie ma o to jednak żalu, przyznaje też Lechowi Kaczyńskiemu rację, że nie jest on traktowany przez media na równi z premierem.
Jak dodał, jego „żal jest słuszny, ale nie formułował by tego w sposób: wszyscy przeciw jednemu”. - Prezydent jest traktowany w sposób negatywny, stronniczy, ale nie nazywałbym sytuacji w mediach putinadą. Należy dostosować określenia do stanu rzeczy – uważa poseł PiS.
- Lech Kaczyński ma szansę na reelekcję. Dobrze by było, by w jego wizerunku nastąpiły pewne zmiany, ale nie jestem doradcą pana prezydenta - zastrzegł. Jego zdaniem, ze strony Pałacu powinien pójść jasny przekaz polityczny, że istnieje wielowymiarowa koncepcja prezydentury i jest realizowana konsekwentnie.
- Sądzę, że powinien wrócić do źródeł, pokazać społeczne obrastanie mięsem – że jest wśród ludzi i podejmuje ich problemy – twierdzi Dorn. - Prezydent jest uroczy w kameralnym gronie, prezydentura kameralna nie jest – dodał.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24