- Największym wyzwaniem jest przekonywanie naszych sojuszników do wsparcia bez oglądania się na stanowisko Moskwy - powiedział szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba. - Nie obawiajcie się reakcji Rosji, my się nie boimy. Nie boimy się niczego. Pomagajcie nam. Dajcie nam to, czego potrzebujemy - mówił. Jak zapewnił, "wygramy w tej wojnie".
Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba wraz z szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim byli gośćmi specjalnymi Campusu Polska Przyszłości. Ministrowie spotkali się także wcześniej, przed panelem. Polski resort przekazał, że w rozmowie poruszyli między innymi tematy związane z bezpieczeństwem i relacjami dwustronnymi.
Na panelu przywitał ich prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, a kilka słów - w formie nagrania wideo - skierowała do uczestników spotkania była żołnierka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska. Powiedziała, że nie mogła osobiście przyjechać na Campus. Podkreśliła, że każdy naród, każde państwo, które jest demokratyczne, musi pamiętać o najsłabszych.
Sikorski, zwracając się do Kułeby, podkreślił, że Traczyk-Stawska nie tylko była uczestniczką Powstania Warszawskiego, ale też silnie zaangażowała się w walkę o praworządność i demokrację w Polsce.
Kułeba: wielu naszych partnerów mówiło, że Ukraina długo się nie utrzyma
Następnie Sikorski i Kułeba rozmawiali o tym, kiedy zdali sobie sprawę, że wybuchnie wojna w Ukrainie. Szef polskiego MSZ przypomniał o pomocy Polaków dla Ukraińców.
Kułeba podkreślał z kolei znaczenie walki o to, w co się wierzy. - Za każdym razem, kiedy ktoś wam mówi, że już nie macie szans, że musicie się poddać, że jesteście przegrani, to zróbcie coś zupełnie odwrotnego. Walczcie, zmierzcie się z wyzwaniami i pokażcie wszystkim, że jesteście wystarczająco silni, żeby walczyć o to, w co wierzycie - powiedział Kułeba.
- Wielu nawet naszych najbliższych partnerów przed inwazją w swoim komunikacie mówiło jasno, że Ukraina długo się nie utrzyma - zauważył ukraiński minister.
Sam - jak mówił - pod koniec października 2021 roku zrozumiał, że wybuchnie pełnoskalowa wojna. Wyjaśnił, że nabrał takiego przekonania między innymi po rozmowie ze swoim ojcem, który opowiadał mu o mentalności armii rosyjskiej.
Kułeba: Putin nie jest w stanie zaakceptować tego, że mógłby przegrać z kimś, kim pogardza
Następnie Kułeba opowiadał o przygotowaniach do rosyjskiej napaści i zagranicznych wizytach, w tym w Polsce. Podczas wystąpienia dziękował Polakom za wsparcie i solidarność.
Zdaniem szefa ukraińskiego MSZ Władimir Putin chce przejść do historii jako Putin wielki i groźny, ale - jak zaznaczył Kułeba - na pewno Putin nie przejdzie do historii jako wielki, a groźny - może dla swoich obywateli.
- Putin nie szanuje Ukraińców, uważa, że nasza kultura, nasz język nie istnieją, że jesteśmy takimi po prostu rozpuszczonymi Rosjanami (...). Putin nie jest w stanie zaakceptować tego, że mógłby przegrać z kimś, kim pogardza. Uważa, że Ukraina to jest naród upadły - powiedział Kułeba.
"Gdyby Zełenski opuścił Kijów, to Ukraina by się nie utrzymała"
Sikorski podkreślał, że to, co wydarzyło się w lutym 2022 roku, powinno być tematem dla historyków. Przypomniał wideo nagrane przez Zełenskiego na początku wojny, w którym prezydent Ukrainy informował, że razem ze swoimi ministrami i szefem administracji jest w Kijowie i będą bronić kraju.
Kułeba wspominał, że drugiego dnia wojny jeden z oficerów ochrony podszedł do niego i powiedział, że dostaje telefony od kolegów i wszyscy pytają o to, czy Zełenski jest nadal w Kijowie.
- Mogę powiedzieć bez żadnej przesady: gdyby Zełenski opuścił Kijów, to Ukraina by się nie utrzymała. To był rzeczywiście akt niezwykłego przywództwa, bo on wiedział, jak duże jest zagrożenie jego własnego życia - mówił ukraiński minister.
Dodał, że wszyscy w Rosji chcieli, żeby Zełenski zginął, a na jego miejscu znalazł się ktoś inny. Dlatego - jak podkreślił - to był akt jego ogromnej osobistej odwagi.
- Jeżeli wasz prezydent jest na miejscu, to wszyscy czują, że też powinni zostać. Według mnie, nie ma żadnej innej interpretacji tych pierwszych dni wojny. Ja to po prostu czułem - dodał Kułeba.
Kułeba: proces deputinizacji w Rosji będzie kluczowy dla zachowania bezpieczeństwa
Sikorski wyraził opinię, że ta wojna zakończy się, gdy Rosjanie zaczną inaczej myśleć o swoim kraju, przestaną myśleć w sposób kolonialny i zrozumieją, że nie są w stanie podporządkować Ukrainy za cenę, która by była dla nich do przyjęcia. Pytał swojego gościa o ocenę, ile czasu zajmie Rosjanom wykonanie tej operacji myślowej.
Kułeba wyraził nadzieję, iż krócej, niż było to w przypadku państw kolonialnych czy nazistowskich Niemiec. - Mentalna dekolonizacja i denazyfikacja to jest proces, który musi się odbyć - oświadczył szef ukraińskiej dyplomacji.
Jego zdaniem proces deputinizacji w Rosji będzie kluczowy dla zachowania bezpieczeństwa. - Czy ten proces może być dobrowolny? Nie, wszystko w historii pokazuje nam, że taki proces trzeba wymusić - ocenił.
Dodał, że jednym z największych problemów intelektualistów na Zachodzie jest to, że politolodzy i naukowcy nigdy nie patrzyli na Rosję jako na projekt imperialny.
Kułeba: argument o potencjalnej rosyjskiej eskalacji stał się wymówką
Kułeba podkreślił, że "wojna pochłania bardzo dużo zasobów, pieniędzy, wysiłku, sprzętu". - Ale największe problemy zawsze zaczynają się w ludzkiej głowie. Od samego początku inwazji rosyjskiej największym wyzwaniem, z którym Ukraina musiała się mierzyć to fakt, że obawa przed eskalacją konfliktu dominowała podejmowanie decyzji przez naszych sojuszników. Być może o tym nie wiecie, ale każdy wniosek, każda prośba Ukrainy o dostarczenie broni nowego typu spotykała się na początku z odmową - relacjonował Kułeba.
Ocenił, że "jeżeli obawa przed eskalacją nie byłaby głównym czynnikiem, który wpływa na decyzję sojuszników, Ukraina byłaby teraz w dużo lepszej pozycji i otrzymałaby niezbędne uzbrojenie dużo wcześniej". Dodał, że "przez to, że tak długo się utrzymywała, to życie Ukraińców kosztowało nas wydłużenie wojny i miało wpływ na naszą gospodarkę".
Według Kułeby "największym wyzwaniem jest przekonywać naszych sojuszników do wsparcia tak, by nie zastanawiali się nad reakcją Moskwy".
- Rosjanie zrzucali setki tysięcy pocisków, rakiet na nasze terytorium. Dlaczego? Bo mają bardzo klarowną strategię i jasno określony cel: zniszczyć Ukrainę - mówił szef MSZ Ukrainy.
Ocenił, że argument o potencjalnej rosyjskiej eskalacji stał się wymówką, żeby nie podejmować zdecydowanych działań, które by pomogły Ukrainie wygrać. - Nie obawiajcie się reakcji Rosji, my się nie boimy. Nie boimy się niczego. Pomagajcie nam. Dajcie nam to, czego potrzebujemy. Wygramy w tej wojnie, a potem będziemy czytać książki historyczne, jak wspólnie podejmowaliśmy decyzje - oświadczył.
Sikorski: zadziałał tak atak Ukrainy w obwodzie kurskim
Sikorski dodał, że "zamiast zastanawiać się nad tym, co zaraz zrobi Putin, to my powinniśmy tak działać, żeby Putin zaczął zastanawiać się nad tym, co my zaraz zrobimy".
- Zadziałał tak atak Ukrainy w obwodzie kurskim. Teraz Putin musi myśleć, jak tam się obronić i gdzie jeszcze Ukraina może zaatakować. Przez to musi wzmacniać odcinki granicy - mówił szef polskiej dyplomacji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Waszczuk