W wyniku wybuchu gazu w katowickiej kamienicy zginęli nasz przyjaciel, dziennikarz "Faktów" TVN Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida Frosztęga-Kmiecik i ich dwuletni syn Remigiusz.
Dariusz Kmiecik zginął w wieku 34 lat. Nigdy nie przypuszczał, że zostanie dziennikarzem. W szkole podstawowej chciał być informatykiem. Pod koniec liceum zmienił zdanie i postanowił zdawać na socjologię na Uniwersytecie Śląskim.
Nigdy nie ukrywał, że do mediów trafił przez przypadek. W 2001 roku, gdy był jeszcze na studiach, pojawił się na praktykach w TVP Katowice. Okazał się na tyle dobry, że został na dłużej - najpierw jako reporter, później wydawca. Zawsze powtarzał, że dziennikarstwo jest nie tylko jego pracą, ale też pasją.
W listopadzie 2006 roku trafił do "Faktów" TVN, gdzie pracował do dziś. W środę wieczorem mogliśmy zobaczyć jego ostatni materiał. Zawsze mówił: "Jesteś tak dobry, jak twój ostatni materiał".
Był ekspertem od Śląska. Tam i tym żył. Przygotował dziesiątki materiałów o górnictwie, górnikach i ich problemach, jak chociażby ten o niedawnej katastrofie w kopalni Mysłowice-Wesoła.
W pamięci mamy jego słowa, które zresztą mówił nie raz, że katastrofa obnażyła wszystkie mankamenty polskiego górnictwa. - Ale nie są to zły sprzęt i problemy z rentownością kopalń, a mentalna patologia, która pozwala tolerować balansowanie na granicy życia i śmierci - powiedział w swoim materiale.
Najlepszy reporter
Potrafił odnaleźć się też w zupełnie innej tematyce. To on z drobiazgowością relacjonował jedną z najważniejszych i najtragiczniejszych zarazem wypraw polskich himalaistów na Broad Peak. Później przygotował o tym reportaż "Broad Peak, zdobywcy historii". Relacjonował trudną walkę polskiej reprezentacji. Po wielu materiałach o jej porażkach, w październiku w końcu mógł zrobić ten o jej zwycięstwie nad mistrzami świata. "Chcę ich oglądać" - napisał o polskich piłkarzach.
Uwielbiał futbol. W wolnych chwilach grał w piłkę, wspierał też reprezentację TVN podczas charytatywnych meczów. W tym roku strzelił jedyną bramkę dla drużyny TVN w Wielki Meczu z TVP.
Szczególnie jednak został doceniony za reportaż. "Artur Hajzer subiektywnie" o himalaiście, który zginął na stoku Gaszerbrum I.
W kwietniu tego roku zdobył drugie miejsce podczas Ogólnopolskiego Konkursu Dziennikarskiego im. Krystyny Bochenek. Za ten reportaż otrzymał również nagrodę podczas 11. Krakowskiego Festiwalu Górskiego w grudniu ubiegłego roku.
W ciągu prawie ośmiu lat dzięki swojemu talentowi i pracowitości stał się jednym z najlepszych reporterów telewizyjnych w kraju. Ale przede wszystkim był naszym kolegą i przyjacielem.
"Zmienić życie człowieka"
Dziennikarka Brygida Frosztęga-Kmiecik miała 33 lata. Była autorką reportaży realizowanych dla katowickiego ośrodka TVP, ale również dla anten ogólnopolskich telewizji publicznej. Zajmowała się głównie tematyką społeczną.
W jej historiach na pierwszy plan wysuwał się człowiek - jego problemy, ale także radości, codzienne smutki, ale też wyjątkowe sukcesy.
Na swojej stronie internetowej telewizja napisała o niej: "Największe zawodowe wyzwanie - udowodnianie, że media mogą zmienić życie człowieka, jeśli tylko ten jest na to gotowy. Dowodów nie brakuje".
Wielokrotnie nagradzana, m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich i studentów - statuetką Mediatory. Najwięcej laurów otrzymała za reportaż "Obywatelka Dorotka" (zrobiony wspólnie z Izą Szukalską) o Dorocie Gawin, która w PRL urodziła się jako 30-milionowa Polka.
Brygida i Dariusz mieli dwuletniego syna Remigiusza. On także zginął w katastrofie kamienicy.
Autor: redakcja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24, tvp info