"Podjęliśmy decyzję... Ona ma też wymiar symboliczny - wszyscy zrozumiecie, dlaczego mówię o tym z taką emocją..." - lekko zacinał się w maju tego roku w Szczecinie premier Donald Tusk. Chwilę później ogłosił zamiar zbudowania nowego żaglowca szkoleniowego dla studentów Uniwersytetu Morskiego. "Nie rozstrzygamy, jaka będzie nazwa, może 'Dar...', zobaczymy, czyj dar. To był żart - mówił premier.
Dużo śmielej wybrzmiał jego wpis przed rozpoczęciem roku akademickiego Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. "Były 'Lwów', 'Dar Pomorza' i 'Dar Młodzieży', będzie… No właśnie. Budujemy nowy żaglowiec! Jakie imię powinien nosić?".
Do odpowiedzi na to pytanie jeszcze wrócimy. Najpierw rozstrzygnijmy kwestie podstawowe.
Dar podatnika
Umowę kupna naszego pierwszego żaglowca szkoleniowego "Lwów", podpisano trzy tygodnie przed Bitwą Warszawską 1920. "Zakup wypadł w najbardziej krytycznym momencie dla Polski. Kraj znalazł się w nowym 'potopie', bez stałych granic, z zagrożoną stolicą. Admirał [właściwie kontradmirał Kazimierz Porębski - red.] sam stanął w potrzebie, jako dowódca odcinka Modlin-Zegrze, ale pamiętał przy tym o konieczności zakupienia żaglowca" - pisał genialny piewca biało-czerwonej bandery, kapitan Karol Olgierd Borchardt. Gdy rok później na redzie w Gdyni podniesiono już banderę wyhaftowaną przez lwowianki, przed jednostką stanęły inne wyzwania.
Budżet Szkoły Morskiej w Tczewie, do której należała jednostka, był tak ograniczony, że w pierwszą podróż musiała ruszyć z ładunkiem drewna. Żeby zarobić na swoje utrzymanie, składająca się ze studentów załoga przewoziła nawet amunicję. Jednak dzięki ich zapałowi i przedsiębiorczości dowódców "Lwów" został pierwszą polską jednostką, która przekroczyła równik.
Na "Dar Pomorza" pieniądze zbierano długo, a zbiórki przeradzały się w honorowe pojedynki, jak ten między Toruniem i Bydgoszczą. Gdy w końcu w listopadzie 1929 roku udało się zakupić przejętą przez Francuzów w ramach niemieckich reparacji fregatę, zapadała decyzja, by nazwać ją na cześć fundatorów "Pomorze". Ponieważ nazwa - jak się szybko okazało - jest już zajęta, ostatecznie została "Darem Pomorza".
Gierkowska propaganda sukcesu późnych lat 70., chcąca przedstawić nas jako drugą Japonię, potrzebowała symboli. Symbolem PRL miał stać się nowy "Dar". Tym razem postawiono na młodzież. - Dar, czyli zbiórka, bo ładnie brzmi hasło: młodzież buduje - wspomina Jerzy "Oyo" Idzikowski, wówczas młody, bo dwudziestokilkuletni drugi oficer marynarki handlowej. - Wszyscy dawali pieniądze. Ja również się składałem. Ale było tego o wiele, wiele za mało i w końcu pieniądze wyłożyły Polskie Linie Oceaniczne, czyli firma państwowa - dodaje.
- Nazwa "Dar Młodzieży" przez wiele lat była potem kontestowana, jako nie do końca odpowiadająca rzeczywistości. Tak naprawdę jest bardziej symboliczna niż rzeczywista, bo udział tej młodzieży w ufundowaniu żaglowca wyniósł tylko czterdzieści kilka procent - mówi nam Krzysztof Romański, dziennikarz Żaglowce.info specjalizujący się w tematyce żeglarskiej - chodząca encyklopedia wiedzy o żaglowcach.
Teraz pieniądze wykłada państwo, wprost. Nie odwołując się do żadnych zbiórek. We wrześniu rząd przyjął uchwałę o nazwie "Budowa statków dla uczelni morskich w latach 2025-2029". W tej zaś przewidziano prawie miliard złotych do 2029 roku na zaprojektowanie, budowę i wyposażenie statku szkolnego (żaglowca) dla Uniwersytetu Morskiego w Gdyni i statku szkolno-badawczego dla Politechniki Morskiej w Szczecinie. Pieniądze są więc naprawdę duże. Roboczo można więc przyjąć, że budowany żaglowiec to "Dar Podatnika".
Dar jaki
Jak będzie wyglądał żaglowiec?