Dzieci gwałcone przez ojca alkoholika oraz jego znajomych i obojętność matki schizofreniczki - to bulwersująca tragedia rodzinna, która miała się rozegrać we wsi niedaleko Kartuz na Pomorzu. Sprawą zajęła się Prokuratora Okręgowa w Gdańsku, po tym jak wcześniej śledztwo umorzyła Prokuratura Rejonowa w Kartuzach.
Jak to możliwe, że prokuratura umarza śledztwo w sprawie, w której troje małych dzieci było gwałconych przez ojca i innych krewnych. Wszystko wskazuje na to że dramat siedmioletniej Ani, pięcioletniego Piotrusia, i dwuletniej Basi trwał od dawna. "Dzieci to ofiary okrutnej przemocy seksulanej" - tak jednoznacznie stwierdził lekarz do którego trafiły. Teraz lekarze walczą o zdrowie psychiczne maluchów. Zdaniem jednego z lekarzy u dzieci nastąpiła "śmierć psychiczna". Najprawdopodobniej każde z nich było gwałcone i bite od momentu narodzin.
Uraz psychiczny na całe życie
"Niewyobrażalny uraz fizyczny, psychiczny i seksualny od najmłodszych miesięcy i lat życia" - to tylko kilka sformułowań z opinii biegłych psychologów i psychiatrów, sporządzonych na potrzeby prokuratorskiego śledztwa. Do tego doszły jeszcze zeznania dzieci. Opowiadały o "kładzeniu się nagiego taty i jego kolegów do łóżka więcej razy niż jest paluszków u rąk". To jednak nie wystarczyło kartuskim prokuratorom, aby kontynuować dochodzenie i sprawę umorzyli.
Sprawa wyszła na jaw dzięki rodzinie zastępczej
Rok temu sąd ograniczył rodzicom prawa rodzicielskie. Powodem była domowa przemoc i pijackie burdy, wtedy o gwałtach nikt jeszcze nie wiedział. Sprawa wyszła na jaw, kiedy dzieci o wszystkim opowiedziały w rodzinie zastępczej. Jednak wtedy prokuratura w Kartuzach nie dała wiary słowom najstarszej dziewczynki.
Za błąd prokuratury, cierpieniem zapłaciły dzieci
Dziś prawnicy przyznają, że popełnili błąd. - Mamy do czynienia z dramatem, z bardzo trudną sytuacją, nie jest tak, ze nie mamy sobie nic do zarzucenia, być może mogliśmy popełnić błąd - mówi Marek Kopczyński z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach. Błąd prokuratury skazywał dzieci na dalsze cierpienia. Na szczęście, na prośbę rodziny zastępczej, interweniowali lekarze ze Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. Teraz Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zapowiada dogłębne zbadanie sprawy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24