Polityczne spadki kadrowe, "upychanie" znajomych na tzw. ciepłych posadkach oraz wątpliwości, czy ludzie z odchodzących ekip rządowych mogą gdziekolwiek pracować były jednym z gorętszych momentów dyskusji w "Magazynie 24 godziny".
- Czytam dziś, że Przemysław Gosiewski "wepchnął" do kancelarii premiera swoich ludzi, których nie można zwalniać. To mi się nie podoba - stwierdził poseł Kazimierz Kutz z PO. - A czy ci ludzie mają jakąś skazę, że pracowali w rządzie PiS? Czy to przekreśla ich szansę na pracę - replikował Aleksander Szczygło a PiS.
Kutz zaznaczył, że normalne jest, gdy przychodzi jedna ekipa i zwalnia tych, których nie potrzebuje i w to miejsce zatrudnia swoich ludzi. Polemizujący z nim Szczygło przypomniał, że z ZUS zostali zwolnieni dyrektorzy, którzy znaleźli zatrudnienie w tej instytucji po wielomiesięcznych konkursach. - I na ich miejsce zostali zatrudnieni ludzie, którzy stracili swoje stanowiska właśnie na rzecz tych ludzi z konkursów. A zatrudnienie znaleźli za czasów SLD - podkreślił Szczygło.
Te słowa wywołały z kolei sprzeciw zarówno Kutza, jak i Grzegorza Napieralskiego z SLD. - A co to znaczy z SLD? Że to są małpy czy zbrodniarze? - pytał Kutz. I dodał: Przecież wszyscy wiedzą, że te konkursy to wielkie machlojki i ma wygrać ten, kto ma wygrać.
Również Napieralski skrytykował wypowiedzi Szczygły. - Nie ma skazy ten, kto był w SLD. I ma konstytucyjne prawo do pracy - podkreślił. Jak dodał, insynuowanie takich porównań przez Szczygłę może skończyć się dla niego sprawą sądową.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24