- Stefan Niesiołowski w latach 60. malował na murach w Łodzi "Katyń nie zapomnimy", a za to groziło co najmniej pół roku więzienia - powiedział minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Włączył się tym samym w obronę marszałka Sejmu, który po słowach, że Katyń nie był ludobójstwem od kilku dni znalazł się w ogniu krytyki. Zaznaczył jednak, że w jego ocenie Katyń był ludobójstwem.
Sprawa uchwały na rocznicę 17-tego września od kilku dni nie schodzi z areny politycznych starć. Temat ten stał się szczególnie gorący po słowach Niesiołowksiego, który w wywiadzie dla "Dziennika" powiedział, że zbrodnia katyńska nie na charakteru ludobójstwa. Po tych słowach m.in. PiS zaatakował marszałka twierdząc, że bagatelizuje on sprawę morderstwa na Polakach.
Niesiołowski malował mury
Do dyskusji włączył się w poniedziałek minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. - Stefan Niesiołowski wie, że to była zbrodnia. On był jednym z tych, którzy w latach 60 malował na murach w Łodzi "Katyń nie zapomnimy". Wtedy za to można było minimum kilka miesięcy więzienia dostać - powiedział Czuma.
Co oni tam robili?
Jego zdaniem "zarzucanie Niesiołowskiemu, że lekceważy sprawę ludobójstwa, czy zbrodni wojennej, to jest po prostu dowód, że ci, którzy atakują w ten sposób Stefana Niesiołowskiego, po pierwsze nie znają historii". - Po wtóre, nie wiem, co oni tam robili (w czasach gdy Niesiołowski malował na murach - red.), kiedy Polska nie miała wolności. Pewnie robili wszystko, żeby nikt im krzywdy nie zrobił - mówił ironicznie minister.
Czuma zaznaczył jednak, że jego zdaniem mord w Katyniu był ludobójstwem, ale sprawa nazewnictwa jest kwestią drugorzędną.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24