Przemysław Daniłowicz był kierowcą karetki. Był, bo teraz nie może wykonywać żadnej pracy. Wszystko przez wypadek, po którym został inwalidą. W prowadzony przez niego ambulans uderzył zamontowany na ciężarówce dźwig. Mężczyzna cudem przeżył. Kilkumiesięczne śledztwo nie wskazało winnych i zostało umorzone. Pan Przemysław twierdzi, że nie ma do nikogo żalu i nie szuka odwetu. Ale zdrowia nikt mu nie przywróci.
Do wypadku, w którym ucierpiał Przemysław Daniłowicz doszło w okolicach Ostrołęki. W karetce oprócz kierowcy jechała sanitariuszka. W pewnym momencie w ambulans uderzył dźwig. Jak i dlaczego do tego doszło - nie wiadomo. Śledztwo zostało umorzone. - To tak samo, jakby można było powiedzieć, że ktoś kogoś potrącił, a winny jest samochód - opisuje swój przypadek pan Przemysław. Samego uderzenia nie pamięta.
Karetka na złom
W marcowy wieczór prowadzona przez pana Przemysława karetka wracała do bazy w Ostrołęce. Naprzeciwko jechała ciężarówka z przyczepionym do niej dźwigiem. Nagle ten zahaczył o ambulans. - Zostaliśmy zepchnięci, jechaliśmy rowem, później odbiła się karetka i została wyrzucona impetem na ulicę - opisuje dalszy przebieg wypadku Agnieszka Samsel, sanitariuszka, która cudem nie odniosła w zderzeniu poważniejszych obrażeń.
- Mnie wynieśli z karetki, a później podsunęli tę karetkę, żeby zdjąć ją po prostu z Przemka - mówi o akcji ratowniczej kobieta. - Był cały siny, dostawał jakichś lekkich drgawek, bardzo się bałam, że on umrze na tej ulicy - dodaje o stanie swojego kolegi.
Udało się przeżyć
Pan Przemysław wypadek jednak przeżył, ale jego życie wywróciło się do góry nogami. Najpierw były trzy tygodnie śpiączki, przez kolejne pięć miesięcy nie wstawał z łóżka. Do dziś ma kłopoty z mową i niedowład jednej strony ciała. Do tego dochodzą problemy ze wzrokiem i brak czucia w lewej ręce. Został inwalidą. Nawet najprostsze czynności sprawiają mu trudności. - Nie jestem precyzyjny, także jak piję na przykład herbatę, to muszę przez słomkę, bo bym porozlewał -
Nie jestem precyzyjny, także jak piję na przykład herbatę, to muszę przez słomkę, bo bym porozlewał
Śledztwo umorzone
Prokuratura w Ostrołęce nie znalazła winnych wypadku i po kilku miesiącach śledztwo zostało umorzone. - Byliśmy zszokowani, że sprawa została umorzona, bo to było dla nas realne, że po prostu zawinił człowiek - mówi o tej decyzji Kamila Majk, dziewczyna Przemysława Daniłowicza.
Reporterzy "Prosto z Polski" usiłowali się skontaktować z panią prokurator, która zajmowała się sprawą - niestety bez skutku. Mężczyzna został inwalidą, ale zarówno kierowca ciężarówki, jak i operator dźwigu nie wzbudzili podejrzeń prokuratury. Dlaczego? Nie wiadomo.
Pan Przemysław twierdzi, że nie ma do nikogo żalu. Razem ze swoją dziewczyną chcą wziąć ślub i będą starali się żyć samodzielnie. A małżeństwo planowali już na sierpień tego roku.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24